Wielu ludzi, zmuszonych trudną sytuacją finansową, traktuje lombardy jak instytucje udzielające krótkoterminowych pożyczek. – Osobiście nie widzę w tej działalności niczego złego – mówi klient lombardu. – Lichwa była, jest i będzie, a w nagłej sytuacji łatwiej jest pożyczyć w lombardzie niż w banku. Jedni bogacą się na biedzie innych, ale co na to poradzić?
Warunkiem otrzymania pożyczki jest pozostawienie w zastaw cennego przedmiotu. W lombardzie dokonywana jest jego wycena i zawierana umowa, najczęściej na 14 dni lub miesiąc – tyle czasu ma klient na oddanie pożyczonych pieniędzy wraz z odsetkami. Jeżeli pieniędzy nie zwróci, zastawiony przedmiot staje się własnością lombardu i zostaje wystawiony na sprzedaż.
Różne są powody dla których tomaszowianie pożyczają pieniądze pod zastaw, różne są także rzeczy, które do lombardów przynoszą. - Patelnie, garnki, suszarki do włosów, dosłownie wszystko, co ludzie znajdą w domu – mówi pracownica jednego z tomaszowskich lombardów. – Czasem wydaje mi się, że ludzie mylą lombard z komisem, bo przynoszą też książki i ubrania.
Klienci lombardów usiłują zastawiać także tombak czy zabytkowe, niedziałające już aparaty. Zdarzyło się, że klient chciał zastawić drogie perfumy, które były już używane. Niezrażony odmową pracowników, poprosił o wycenę markowych butów, w których do lombardu przyszedł.
– Ostatnio był u nas chłopak ze strojem do karate – opowiada pracownica innego lombardu. – Jednak jak dotąd naszym najciekawszym nabytkiem była muszla klozetowa, która zresztą szybko została sprzedana.
Co można znaleźć w tomaszowskich lombardach? Przede wszystkim biżuterię i wszelkiej maści sprzęt elektroniczny: telefony, laptopy, telewizory, głośniki, radia samochodowe. Na półkach stoją także odkurzacze, żelazka, ciśnieniomierze, wagi elektroniczne, prostownice do włosów, wiertarki, zestawy narzędzi i wiele innych sprzętów. Dziecięce wózki, rowery, piece i kosiarki ustawione są na zapleczu.
Lombardy przyciągają również amatorów okazji, oferując przedmioty w konkurencyjnych cenach. – Udało mi się kupić kilka fajnych, praktycznie nowych rzeczy za bezcen – opowiada stały klient. – Jednak zawsze mam mieszane uczucia. W większości lombardów zawierając umowę jednocześnie zaświadcza się, że przedmiot nie pochodzi z kradzieży. Ale to pewności nie daje i można się naciąć.
Napisz komentarz
Komentarze