Zgodnie z kalendarzem wyborczym, ogłoszonym niedawno przez PKW, pierwsza tura wyborów samorządowych odbyć ma się 21 października. Przez najbliższe dwa miesiące będą biegać za nami kandydaci i kandydatki, przekonując, że zasługują na postawienie na nich krzyżyka. Ulotki trafią do skrzynek a wielkoformatowe banery na elewacje budynków. Coś mi się wydaje, że będzie wesoło. Usłyszymy tyle pomysłów i obietnic, że sami zaczniemy się gubić w tym, kto i co właściwie powiedział.
Może właśnie dlatego wielu z nas pójdzie na łatwiznę i zdecyduje się na oddanie głosu na ten czy inny szyld, zamiast na konkretnego człowieka. No bo kto by to wszystko ogarnął. Nawet nie wiemy czy propozycje są realne, mądre czy da się je zrealizować. Potrzebna jest często specjalistyczna wiedza, czy po prostu bycie na bieżąco. O ile możemy przyklasnąć pomysłowi budowy piaskownicy dla dzieciaków obok naszego bloku, to już opowiadanie o geotermii dla 90 procent z nas to opowieści zbliżonej do fantastyki naukowej albo czarnej magii.
Dlatego właśnie potrzebne nam coś, co pozwoli nam się zidentyfikować z taką czy inną frakcją, reprezentowaną przez człowieka lasu albo jakąś inną pannę koszmarną. Może to być niedźwiedź lub latająca miotła. W sumie wszystko jedno. Potrzebny jest szyld, znaczek, etykietka. Upraszczają one nasz świat, sprowadzając do poziomu symbolu i czynią go bardziej zrozumiałym. Przynajmniej tak nam się czasem może wydawać. Szyldy są przecież niczym totemy u ludów pierwotnych. Stanowią element scalający (czyt. Erich Fromm) ludzi mieszkających w pobliskich szałasach.
Ma się rozumieć nie jest to żadna wiedza tajemna. Znają te prawidłowości wszyscy, którzy na co dzień zajmują się socjotechniką zawodowo lub amatorsko. Tę naszą właściwość starają się wykorzystywać, wykorzystując do tego coś co niektórzy nazywają inteligencją emocjonalną. Stąd te wszystkie memy, które każdego dnia, w każdej godzinie i minucie atakują nas zewsząd. Do niedawno stosunkowo kosztowne praktyki są dostępne nawet dla szarego Kowalskiego. Jaki problem stworzyć mema? Niepotrzebne są do tego zaawansowane programy i sprzęt. Widzimy taki obrazek i w naszym organizmie zaczynają zachodzić procesy, na które został on obliczony. Pojawia się złość, rzadziej współczucie. Nasze decyzje zaczynają być uzależnione od intensywności emocjonalnego przekazu.
Nie wierzycie? To przyjrzyjcie się kampanii, z jaką ruszyła Platforma Obywatelska. Mówi ona o milionach, jakie zagrabił w trakcie swojego rządzenia PiS. Oburzacie się widząc obrazek, jak ten poniżej? Ja się oburzam i krew we mnie kipi. Tylko co on ma tak naprawdę wspólnego z wyborami samorządowymi? Ano nic. Ma on na celu jedynie wywołanie negatywnych emocji. Macie nienawidzić. Co z tego, że ktoś spod tego samego szyldu może być doskonałym samorządowcem , dbającym o sprawy lokalnej społeczności. Konkurencyjny, partyjny gang za pomocą podprogowego przekazu przekona was, że jest on prawdziwym złem wcielonym. Sprytne? Pomyślcie, czy dacie się na to złapać. Partia, biorąca miliony złotych subwencji, pochodzącej z naszych podatków, wydaje pieniądze na to, by nas samych traktować jak idiotów.
Oczywiście akcja wywołać musi reakcję, więc zaatakowany musi odpowiedzieć. Produkuje więc (znowu za nasze pieniądze) własne bilbordy. Takie, jak ten poniżej. Czy ten informacje zmieniają coś w Waszym życiu? Nie. Co najwyżej wywołują emocje i powidują, że kłócicie się z sąsiadami i członkami własnych rodzin. O co? W sumie to nawet sami nie do końca wiecie. Mówicie coś o złodziejach stąd czy stamtąd, zapominając przy okazji, że przecież nikt za te złodziejestwa domniemane nie poszedł siedzieć. Ale słowo złodziej, zawiera ładunek emocjonalny.
A więc mamy akcję, reakcję, a następnie rereakcję, bo przecież bilbord przeciwnika można elegancko przerobić (uwaga: na fotografii nie mamy prawdziwego bilbordu). Nadal nie czujecie, że jesteśmy robieni w bambuko?
No nic. Jedni krytykują drugich. Wszystko bez ładu i składu. Ten wydaje za dużo, tamten za mało. Ten coś robił, tamten zaniechał. Kręcimy się wokół własnej osi. Kolejny przykład? Proszę bardzo. W Tomaszowie Mazowiekim, opozycja (a więc PO i .N) krytykują pomysł wprowadzenia u nas bezpłatnej komunikacji. W pobliskim (oddalonym o 25 km) Piotrkowie, kandydatka na Prezydenta miasta z ramienia PO zapowiada, że wprowadzi taką komunikację w tamtym mieście i wskazuje Tomaszów jako przykład pozytywnych działań. Ktoś pojmuje tę niespójność światopoglądową? To nic innego, jak kolejne odwoływanie się do drzemiących w nas emocji.
[reklama2]
Napisz komentarz
Komentarze