Odpowiedź na to pytanie jest oczywista i brzmi ona: mamy. Pewnie, że mamy ale to nie znaczy, że nie możemy zajmować się w równej mierze sprawami tymi bardziej, jak tymi mniej ważnymi (w zależności od indywidualnej oceny odbiorcy).
Nie oceniając hierarchii ważności poszczególnych uchwał niektóre z nich, mające wpływ na jakość życia mieszkańców, generujące budżetowe koszty, lub tworzące mechanizmy prorozwojowe, wymagają dyskusji i sporów. To też jestem gotów je prowadzić i toczyć.
Czy jednak do takich uchwał należy oddanie miasta i powiatu pod "ochronę" świętego patrona? Nie wydaje mi się. Toczenie jałowych kłótni o podłożu religijno - ideologicznym prowadzi donikąd. Zamiast zgody buduje wrogość tam, gdzie potrzebne jest współdziałanie.
Skoro więc jakiejś grupie mieszkańców bardzo zależało na tym, by patrona przyjąć, to osobiście nie widzę w tym żadnego problemu. Głosujemy, przyjmujemy i koniec. Gorzej byłoby, gdyby tym patronem miał być Ernesto Che Guevara, zbrodniarz, którego próbuje się kreować na romantycznego bohatera... a Św. Antoni w niczym nie przypomina południowoamerykańskiego rewolucjonisty.
Argumentacja o świeckości Państwa wydaje się mało w tym przypadku trafiona, podobnie jak powoływanie się na Konstytucję, której preambuła również odwołuje się na wartości religijnych. Ustanowienie patrona w niczym, moim zdaniem, świeckości Państwa Polskiego nie uchybia.
O ile można mówić też o uczuciach religijnych, to trudno pokusić się o stwierdzenie, by uchwały rad miejskiej i powiatowej była obrazą dla uczuć ateistów. Za to ciekawym jest, że osoby kontestujące patrona, argumentując to koniecznością zajęcia się przez radnych "poważniejszymi" sprawami, same zadziwiająco dużo uwagi poświęcają temu tematowi, chociaż powinien być on dla nich przecież obojętnym. Fanatyzm nie zawsze musi mieć charakter religijny, bo jest po prostu stanem umysłu i może pochodzić od rożnych ideologii.
Stanem umysłu jest również tzw. "ciemnogród", który bywa często przywoływany przy podobnych okazjach. Cóż to w ogóle oznacza? Poza oczywiście tym, że mianem takim, w sposób obraźliwy, chce się kogoś "uraczyć". Ciemnogród, jeśli coś takiego istnieje, tkwi również w ludzkich w głowach, zarówno tych uznających się za chrześcijańskie, jak i tych dzierżących w rękach sztandary ateizmu.
Napisz komentarz
Komentarze