Niby wszystko jasne, problem tylko w tym, że środowiska przedsiębiorców w Tomaszowie nikt nie reprezentuje. Od kilku lat nie ma u nas organizacji zrzeszającej pracodawców, która mogłaby zabierać głos w sprawach istotnych dla miasta, jego rozwoju gospodarczego. Organizacji, która opiniowałaby tworzone lokalnie akty prawa miejscowego ale i konsolidowałaby środowisko.
Co gorsza, wydaje się, że przedsiębiorcy sami nie są zainteresowani zrzeszaniem się. Z kolei istnienie silnego podmiotu, którego członkowie, dysponują potencjałem finansowym, intelektualnym, organizacyjnym i reprezentują określony punkt widzenia na problemy miasta, a równocześnie są niezależni i nie wyciągają rąk po dotacje na działalność statutową traktowane jest u nas jak zagrożenie.
W ten sposób wspomniane na początku mechanizmy współpracy między samorządami a przedsiębiorcami są praktycznie niemożliwe do wypracowania. Chyba, że chodzi o stworzenie elitarnej grupy pięciu dominujących przedsiębiorców, z którymi władze konsultowałyby własne działania. No i kolejna afera pt. "Wróbelek i Przyjaciele" gotowa. Może właśnie w tym rzecz, że komuś o to chodzi, by pływać w mętnej wodzie.
Zachęcam do dyskusji, ponieważ uważam, że temat jest istotny, Niemal od początków transformacji ustrojowej karmi się polskie społeczeństwo mitem zagranicznych inwestorów, zapominając o lokalnych firmach, będącym głównym źródłem dochodów podatkowych, w dodatku rzadko korzystają z ulg i preferencji
Napisz komentarz
Komentarze