Pod koniec tygodnia jeden znajomy zapytał mnie co sądzę o porozumieniu, jakie zwarły w mieście partie .Nowoczesna i SLD wraz z Forum Samorządowym (grupa osób wspierająca wcześniej m.in. Rafała Zagozdona) oraz reaktywowanym komitetem "Wszyscy Razem" sygnowanym przez byłego Starostę Piotra Kagankiewicza. Do tego lokalnego układu postanowiono doprosić Platformę Obywatelską, mimo że jej przedstawiciele już wcześniej brali udział w rozmowach dotyczących potencjalnej przyszłej koalicji. Czy to nie dziwaczne?
Cóż można sądzić na takie tematy? Jest egzotycznie. Zacznę może od tego, że w skład komitetu wchodzić mają m.in. członkowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej i "Wszyscy Razem" - Piotra Kagankiewicza. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sam były starosta jest równocześnie pełnomocnikiem w naszym okręgu wyborczym partii "Porozumienie" Jarosława Gowina. Kiedy to ugrupowanie było tworzone nie tak dawno temu, w jego skład weszła spora grupa osób ze Stowarzyszenia Republikanie.
W mojej ocenie (a jestem ze Stowarzyszeniem związany od samego początku i znam przez to rys światopoglądowy organizacji) twórcom partii, kiedy powoływali ją do życia i nadawali jej nazwę z całą pewnością nie mogło chodzić o jakąkolwiek komitywę z postkomunistami z SLD. I nie ma znaczenia, że sam szyld nie jest w lokalny projekt polityczny bezpośrednio zaangażowany. Można sobie wyobrazić członków "R" na listach PO lub PiS-u (dlaczego, postaram się w swoim czasie wyjaśnić) ale na pewno nie ramię w ramię z kolegami Leszka Millera. Takie porozumienie to antyteza samego "Porozumienia".
Widać więc wyraźnie, że podjęto próbę utworzeni koalicji antypisowskiej, spersonifikowanej w naszym mieście w Marcinie Witko. Tylko, czy aby na pewno tak to powinno wyglądać? Zamiast budowania komitetu na podstawie jakichś programów, wytyczania celów zarządczych, tworzy się związki personalne. Ktoś powie, że różnice światopoglądowe nie mają znaczenia w zarządzaniu na szczeblu samorządu terytorialnego? Może i ma racje, ale tylko w przypadku osób, które żadnych poglądów sprecyzowanych nie mają. Bo jak połączyć ogień i wodę, czy różne perspektywy w postrzeganiu świata? W ten sposób nagle okazuje się, że konserwatysta jest różowym socjalistą a nastawiony w kampanii wyborczej progospodarczo liberał łupi podatkami przedsiębiorców.
No przecież nie można iść po władzę z samym hasłem odsunięcia od władzy kogoś innego. Samo krytykowanie Marcina Witko w sposób oczywisty się nie sprawdzi. Co to znaczy odsunąć kogoś od czegoś? Mnie kojarzy się tylko z jednym bon motem. Autorem tego powiedzenia jest o ile dobrze pamiętam Jarosław Kaczyński. Brzmi ono: teraz k...a My!.
Ludziom trzeba coś zaproponować. Nie można ich traktować, niczym Jacek Kurski, jak "ciemną masę". Jakąś spójną wizję miasta, która byłaby atrakcyjna dla jego mieszkańców, a równocześnie dawała szansę na rozwój. Ktoś to w naszym pięknym Tomaszowie dostrzega? Jakiś czas temu zaproponowałem nawet, że mogę taką koncepcję w jakiejś sensownej grupie stworzyć. Zgłosiły się dwie osoby: Kuba Olczyk i Basia Klatka. Jak na liczbę pretendentów na różne funkcje w nadchodzacych wyborach, to raczej mało
Te polityczne boje przypominają pojedynki piłkarskie. Mamy dwie drużyny, każda chce wygrać, kibice się emocjonują i opowiadają po jednej lub po drugiej stronie. Czasem gotowi dać się pobić a nawet zabić. Jaki to ma jednak sens? Gdy się głębiej zastanowić to realne korzyści mają ganiający po boisku kopacze (często pochodzący z transferów - jeśli to się Wam z czymś kojarzy) a widzom zostają co najwyżej zszargane nerwy.
Wróćmy jednak do tych naszych tomaszowskich układanek. Najzabawniejsze jest w nich to, że Platformie Obywatelskiej wydaje się być bliżej do obecnie urzędującego Prezydenta niż by się to mogło na pierwszy rzut prawego oka wydawać. Czy ktoś pamięta falę lewicowej wściekłości, kiedy Schetyna przedstawił Kazimierza Ujazdowskiego, jako kandydata na urząd Prezydenta Wrocławia? Jak dla mnie nie było w tym nic dziwnego. Platforma zawsze miała silne skrzydło konserwatywne (nawet jeśli przez jakiś czas pozostawało ono lekko w ukryciu), a lewicowa frakcja to głównie mniej skompromitowany desant z upadłego SLD. To takie same ustawione na tradycyjne wartości środowiska jak te w PiS, z tym, że mniej autorytarne, praworządne i proeuropejskie jak chadecy Merkel w Niemczech. Dodatkowo PO przynależy z PSL CDU/CSU do Europejskiej Partii Ludowej, mającej charakter typowo chadecki.
Marcinowi Witko równie daleko do pisowskich ortodoksów. Widać to było nawet na niedawnym spotkaniu z marszałkiem Karczewskim. Jeśli się więc zdarzy, że do drugiej tury wyborów prezydenckich trafi on sam, ale nie z osobą umiarkowaną typu Barbary Klatki czy Generała Kempary lub inna osoba umiarkowana, a w to miejsce wskoczy kandydat pokroju Agnieszki Łuczak albo Jerzego Adamskiego - postaci skrajnie lewicowe z pzprowskimi korzeniami, to nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że Platforma oficjalnie nie poprzez takich osób. Przynajmniej ja tak sądzę znając poglądy bardzo wielu ludzi z tomaszowskiej PO. Na pewno autor tego tekstu będzie namawiał ludzi w PO do takich opcji. W efekcie pomoże to Marcinowi Witce w reelekcji.
[reklama2]
Napisz komentarz
Komentarze