Coraz częściej na ulicach można było zaobserwować przechodniów w przeciwpyłowych, ochronnych maskach antysmogowych. W lokalnych mediach pojawiały się informacje o kontrolach przeprowadzanych przez Straż Miejską, mandatach. Urząd Miasta zamierza też zakupić drona... przynajmniej takie wyczytałam gdzieś zapowiedzi.
Całą zimę Facebook zasypywany był fotografiami dymiących kominów. Zazwyczaj są one opatrzone niepochlebnymi komentarzami w stosunku do ich właścicieli. Słyszymy też, że zły stan powietrza to wynik spalania śmieci w przydomowych kotłowniach... Czy aby na pewno?
Wystarczy się przez chwilę zastanowić, by stwierdzić, że mamy do czynienia jedynie z półprawdą. Te śmieci, to najczęściej gazety, plastikowe opakowania i butelki. Do tego być może jakieś zużyte elementy ubrań. Bez wątpienia ich spalanie jest szkodliwe.
Oczywiste jednak pytanie, jakie nasuwa się po krótkim zastanowieniu brzmi: jak dużo śmieci należy jednorazowo spalić, aby przed kilkadziesiąt minut, a może i godzin wydobywał się z komina, gęsty, brunatny lub czarny dym? Czy nie jest tak, że wszystkie takie materiały ulegają niemal błyskawicznemu spalaniu? Dla każdej zdrowo myślącej osoby jest oczywistym, że nie da się ogrzać domu samymi śmieciami i odpadami. Wobec tego, być może za mordercze dymienie z "kopciuchów" odpowiedzialny jest niskiej jakości (i w dodatku kosmicznie drogi) węgiel.
Dlaczego obok informacji o kontrolach mieszkańców Tomaszowa i wręczaniu im mandatów nie pojawiają się równocześnie te, które mówiłyby o weryfikacji opału w jego składach i u przedsiębiorców nim handlujących? Czy to oznacza, że nie są one przeprowadzane?
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że węgiel płynie do nas szerokim strumieniem zza wschodniej granicy. Jest ponoć tańszy od węgla wydobywanego w Polsce. Zakup węgla to obecnie wydatek ok. 1000 zł złotych za tonę. Znam osoby, które dla ogrzania domu w okresie grzewczym zużywają ok. 10 ton. To bardzo poważny wydatek. Trudno się dziwić, że ktoś szuka tańszego opału.
Często słyszymy głosy, że trucicieli należy z całą surowością karać. W szczególnie skrajnych przypadkach zapewne tak. Może jednak warto byłoby na początek sprawdzić, czy osoby, które w dobrej wierze kupują opał, na legalnie działających składach, nie są oszukiwane. Czy węgiel, który kupują, jest na pewno tym, za który płacą.
Droga do poprawy jakości powietrza nie prowadzi przez karanie mieszkańców, ale budowę i rozbudowę sieci ciepłowniczych. W Tomaszowie Mazowieckim praktycznie nie podłącza się do miejskiej ciepłowni starych kamienic. Dlaczego? Argumenty jakie pojawiają się najczęściej są natury ekonomicznej. Słyszymy, że jest to nieopłacalne, że konieczna kompleksowa termomodernizacja, że lokatorzy są trudni i nie płacą...
Tymczasem w Łodzi takich argumentów się nie podnosi. Stare budynki podłączane są do miejskiego ciepła. Liczy się efekt. I to nie tylko ten ekologiczny czy ekonomiczny. Wiele z takich wiekowych lokali zamieszkałych jest przez lokatorów w podeszłym wieku. W Tomaszowie jest podobnie. Czy widok starszej kobiety, dźwigającej po schodach ciężkie wiadro z węglem należy dzisiaj w naszym mieście do rzadkości?
Napisz komentarz
Komentarze