19 sierpnia w urzędzie gminy Golesze zniszczono akta kontyngentowe, podatkowe i kolczykarskie. Zarekwirowano również maszynę do pisania i 7000 zł na potrzeby odzieżowe oddziału. 22 sierpnia zlikwidowano w Mokrej volksdeutscha Lutomskiego ze służby leśnej z Lubiaszowa. Z 25 na 26 sierpnia dokonano akcji na ludność niemiecką w Meszczach, jako odwet za aresztowania Polaków z pobliskich wsi. Przywódcę NSDAP oraz kilku jego podkomendnych ukarano chłostą. 27 sierpnia wykonano podobną akcję na wieś Polichno, jednak Niemcy poukrywali się spłoszeni akcją w Meszczach. Zarekwirowano tylko odzież na potrzeby oddziału i ukarano chłostą miejscowego agronoma za gorliwą współpracę z niemieckim wójtem.
W czasie pobytu oddziału na lewobrzeżnej stronie Pilicy, dołączali do niego kolejni żołnierze z piotrkowskich patroli dywersyjnych, toteż na koniec sierpnia 1943 jego stan wynosił 27 partyzantów. Nie był to jednak stan stały, ponieważ ciągle przyjmowano nowych ludzi, ale niektórzy nie wytrzymywali trudności obozowego życia i partyzanckiego drylu i dezerterowali. Prawdopodobnie jeszcze w okolicach Gazomki do oddziału trafił kolejny tomaszowianin, Wacław Szewczyk ps. "Odrowąż".
Pod koniec sierpnia oddział znów przeszedł na prawą stronę Pilicy, gdzie w Dąbrowie nad Czarną w dniu 30 sierpnia rozbrojono 4 granatowych policjantów, a 31 sierpnia wykonano wyrok śmierci na parze małżeńskiej Kazimierzu i Leokadii Krętowskich z Bratkowa, przy których znaleziono listę osób przeznaczonych do zadenuncjowania władzom Gestapo oraz list do starosty niemieckiego w Tomaszowie.
2 września, po informacji od łącznika i spiesznym marszu, urządzono zasadzkę w Brzustowie na volksdeutscha Boettchera i agentów gestapo: gajowego Jana Karasińskiego, Mariana Kacperkiewicza i Miśkiewicza. Byli oni odpowiedzialni za śmierć wielu mieszkańców podtomaszowskich wiosek. Boettchera i Mikiewicza zabito na miejscu, a Karasińskiego po krótkim przesłuchaniu rozstrzelano. Rannego w rękę Kacperkiewicza puszczono wolno, aby zaświadczył przed Niemcami, że mieszkańcy Brzustowa nie mieli z tą akcją nic wspólnego. Przeszukano również gajówkę Karasińskiego w nieodległych Białobrzegach, gdzie znaleziono gotowe listy osób, które miały zostać w najbliższym czasie zadenuncjowane.
Po tej akcji, podczas której zdobyto 3 pistolety, oddział znów powrócił w okolice Aleksandrowa. 13 września przebywając na kwaterze u Jakuba Gorzenia we wsi Janikowice "Trojan" otrzymał wiadomość, że do wsi Szarbsko przybył oddział żandarmów dla ukarania mieszkańców za niedostarczenie kontyngentów. Partyzanci szybko zajęli miejsce poza wsią i zasypali, powracających ciężarówką z wyprawy żandarmów, gradem pocisków z broni maszynowej.
Napisz komentarz
Komentarze