Na miejscu zginęło 9 żandarmów, a tylko dwóch zdołało umknąć. Zdobyto 1 peem, 8 kb i kilka sztuk broni krótkiej. Po akcji powrócono na kwaterę do Gorzenia, ale "Trojan" obawiając się akcji odwetowej ze strony Niemców, postanowił wieczorem znów odskoczyć za Pilicę do wsi Mokra i dalej do znanej gajówki Gazomka.
W Gazomce na polecenie "Gaja" dołączył do oddziału Edward Szuster ps. "Ambroży" z Mokrej, dla odbycia dwutygodniowego partyzanckiego stażu. Następnego dnia oddział przerzucił się do gajówki Korytnica, aby 15 września powrócić do Mokrej. Tutaj wizytowany był przez "Gaja", który rozkazem dowódcy Inspektoratu Łódzkiego AK, w uznaniu dotychczasowego dorobku na polu walki, nadał mu oficjalną nazwę I Plutonu Partyzanckiego 25 pp AK. Oddział otrzymał również 1 rkm i 5 pistoletów maszynowych typu Sten. Z uwagi na wystarczającą ilość broni, przekazano z oddziału 7 sztuk broni krótkiej na dozbrojenie patrolu dywersyjnego w Piotrkowie.
Taki obrót sprawy, a zwłaszcza występowanie już oddziału pod oficjalnym szyldem Armii Krajowej, nie były na rękę zakonspirowanej komórce peperowców. Zaczęli oni jątrzyć, że tak ciężko zdobytej broni nie powinno się oddawać nikomu. Na szczęście, większość przekazanej "Gajowi" broni krótkiej należała do partyzantów o najdłuższym stażu i ich podżeganie przeszło jeszcze bez echa.
W Mokrej przenocowano, lecz następnego dnia obserwatorzy donieśli "Trojanowi" o zaobserwowaniu w okolicy zwiększonego ruchu wojsk nieprzyjaciela, więc wieczorem, 16 września, oddział przeprawił się łodzią przez Pilicę i po kilkudziesięciokilometrowym marszu, o brzasku dotarł na kwaterę w młynie Ruda - Papiernia nad rzeką Czarną, który należał do rodziny jednego z partyzantów, Zbigniewa Masłochy ps. "Ryling", a którego brat Stanisław był dowódcą oddziału Narodowych Sił Zbrojnych "Las I".
Wypoczynek partyzantów nie trwał zbyt długo, gdyż po informacji, że w pobliskiej wsi pojawił się samochód z żandarmami z Sulejowa, "Trojan" zarządził w oddziale alarm. Jednak nie zdecydował się na akcję po stwierdzeniu, że trzech ludzi z najstarszego stażem pierwszego patrolu, po przybyciu na kwaterę, gdzieś tęgo popiło i nie są w stanie utrzymać się na nogach.
Przed południem, po uzyskaniu informacji, że żandarmi po przeszło godzinnym pobycie w niedalekiej leśniczówce, gdzie dobrze uraczono ich samogonem, powrócili do Sulejowa, alarm odwołano. Działania "Trojana" wywołały ożywioną dyskusję wśród partyzantów, zwłaszcza młodszych stażem, zręcznie ukierunkowywaną na jego krytykę przez peperowców.
Napisz komentarz
Komentarze