W nowej ustawie o biokomponentach i paliwach ciekłych, którą proponuje resort energetyki, znajduje się zapis, że to rada gminy będzie w uchwale ustanawiać "strefę czystego transportu", a za pobieranie opłat odpowiedzialni będą: wójt, burmistrz bądź prezydent. Te nie mogą być wyższe niż 2,5 zł za godzinę i 25 zł za dobę. Podobne prawo próbowano już przemycić w styczniu jednak na etapie parlamentarnym utrącono zapis o opłatach.
Samochód jako symbol sukcesu
Zmiany w prawie będą trudne do przeprowadzenia i osobiście zakładam, że Prawo i Sprawiedliwość ostatecznie się z nich niestety wycofa. Warto jednak o nich pamiętać i wprowadzić je „cichaczem” na początku drugiej – mam nadzieję - kadencji PiSu.
Wprowadzenie opłat jest społecznie trudne dlatego, że budowę liberalnego społeczeństwa osadzono na micie dobrobytu napędzanego prywatną motoryzacją. Kto w niej nie uczestniczy jest albo biedakiem albo dziwakiem. Nie wiadomo co gorsze.
Pierwsze wyklucza ze wspólnoty (wg liberalnego mitu), oddalającej się od katolickiej idei dobrego Samarytanina, zmieniając wektor dążeń na mix judeoprostestancki w których to albo jesteś „KIMŚ” albo jesteś „nikim” Twoja podmiotowość redukowana jest do statusu materialnego, który – w Polsce nadal często pozorowany – manifestowany jest marką i rocznikiem samochodu, a wśród młodszych smartfona.
Natomiast bycie„dziwakiem” jest bardziej płynne. W komentararzach na Pudelku – najpopularniejszym portalu plotkarskim - na temat Jarosława Kaczyńskiego jeszcze z rok temu dominowały opinie odsądzające go od czci i wiary, za to że mieszka bez kobiety a tylko z kotem i nie ma konta. Dziś – na przykład pod tekstem – o tym jak wybrał się z palemką do kościoła – dominuje pogląd, że to sympatyczny starszy pan i że właściwie nikomu nie wadzi. Już nawet nie ma natrząsania się nad kosztami ochrony i dlaczego sam nie prowadzi. Rodzicie piszących widocznie odczuli pozytywne zmiany z ostatnich dwóch lat, to i atmosfera w kręgu gimbazy jest bardziej dla pana Jarosława przychylna.
Zatem - bycie „dziwkakiem” to najczęściej pozostawanie w mniejszości, bycie nie na topie, świadomie lub nie dystansując się od tego co modne. W tym kontekście samochód od czasów umasowienia go przez Henryka Forda nieprzerwanie zajmuje pierwszą pozycję wśród punktów honoru dla każdego kto dziwakiem, a tym bardziej biedakiem nie chce być. Kogoś kogo można bez ryzyka, że narobi obciachu jakąś flanelową koszulą zaprosić na grilla a już niedługo by pośmigać wypożyczoną motorówką na Zalewie.
Kopalnie do kasacji! Ludzie na bruk. Z dnia na dzień jesteśmy eko!
Często krytykuje się, obecną ekipę za obronę polskiego górnictwa na arenie międzynarodowej jako głównego źródła energii w Polsce. Krytyka opiera się głównie na argumentach ekologicznych, czasem na utracie prestiżu Polski jako osamotnionego marudera, skazanego na klęskę.
Jednak póki co „za węglem” w Polsce nadal stoi grupa zawodowa, która wraz z rodzinami stanowi populacje największej polskiej aglomeracji. Po wprowadzeniu limitów emisji CO2, czyli de facto przymusowego zmniejszenia wydobycia węgla z dnia na dzień, mogłaby ona stracić jedyne źródło utrzymania. Skutki społeczne byłby na tyle dotkliwe, że nierentownych kopalń w Polsce nie zaknęły nawet ultraliberalne rządy.
Między bajki włóżmy opowieści, że - nawet wysokie - odprawy pozwolą górnikom przekwalifikować się w ciągu roku czy dwóch, nawet jeśli w tym czasie mieliby nie płacić żadnych podatków od prowadzonego interesu. Mały biznes, a tego typu inicjatywy proponowano górnikom zwalnianym w minionych latach, mały biznes prowadzi się w Polsce coraz trudniej. Tym bardziej nie oczekujmy od każdego prostego robotnika, że po roku stanie się przedsiębiorcą.
Osobiście uważam również, że zbyt gwałtowne wygaszanie kopalń, nie dające ludziom żadnej innej alternatywny godnego życia, sprzyjałoby śląskiemu separatyzmowi, a de facto postawom proniemieckim. Martwicie się, niektórzy z Państwa, że PiS wyprowadzi Polskę z Unii? Obyśmy wcześniej nie stracili Śląska. Bezrobocie, przymusowa emigracja za chlebem, prostytucja zamężnych kobiet próbujących zrekompensować utraconą górniczą pensje będzie bezpośrednio wiązane z polskością. Ze sflaczałym, nieudolnym „Polnische Wirtschaft” („poskie gospodarzenie”)
Już dziś 30 % młodzieży stamtąd emigruje. Po Brexicie głównym kierunkiem dla nich będą Niemcy.
Zanim przestaniemy dopłacać do kopalń przesiądźmy się do komunikacji miejskiej
Zaproponowałbym w śródtytule – przesiądźmy się na rower, ale przy siąpiącym za oknem deszczu, już widzę Państwa czytających ten tekst pukających się w głowę :)
Jakoś ja codziennie pod tym względem radzę sobie. Na swojej damce, którą dostałem za darmo od pani która chciała jej się pozbyć z korytarza przed mieszkaniem w bloku.
Ok, nie jeździłem podczas tygodnia największych mrozów w tym roku. Ale jeśli temperatura jest plusowa, jazda na rowerze codziennie zastępuje mi poranną kawę.
Nie jest ani zimno (jeżdzę bez kaleson, bo piją w kroku), a jeśli ubierzemy się tak jakbyśmy mieli iść piechotą, to na rowerze zimą nawet się spocimy.
Na rowerze, tylko z jednym koszykiem nad tylnym kołem jeżdżę po zakupy, najczęściej późnym wieczorem. Na rowerze jeżdżę do kościoła i do wszystkich miejsc położonych dalej niż 15 minut piechotą.
Jedynie w co na początku trzeba zainwestować to solidniejsze mrygadełka na przód i tył, i – co jest najdroższe – solidniejsze zapięcia. Najlepiej u-locki, niekoniecznie renomowanych marek. Zawsze musimy sami ocenić przed zakupem czy dane zamknięcie da się łatwo przeciąć ręcznymi nożycami do metalu czy nie. Grubość jak i droga marka, nie daja gwarancji. We francuskim markecie budowlanym w sprzedaży są grube łańcuchy, które nawet krótkimi nożycami,, może przeciąć nawet 14 latek..
Jednak po dwóch tygodniach przemyślanego surfowania w internecie, każdy z nas jest w stanie zdobyć wiedzę, która pozwoli mu cieszyć się rowerem przez całe lata. Mój nawet gdy zostałby skradziony nie przedstawia wartości wyższej niż 100 zł.
Systematyczna jazda rowerem wzmacnia mnie, mimo że ma „siedzącą” pracę, palę papierosy, nie uprawiam regularnie żadnego sportu. W ciągu 6 miesięcy od kiedy zacząłem codziennie jeździć zrzuciłem … pewnie nikt nie uwierzy, ale to prawda ...26 kilogramów. Jedząc to samo, często śmieciowe jedzenie a czując się znaczenie lepiej. Także bez dwóch zdań, jazda rowerem – tym bardziej w małym Tomaszowie, który można przebiec w ciągu 45 minut, - jest możliwa jako sposób na codzienną podróż do pracy.
Nie, nie jestem cyklistą ideologicznym. Nie jeżdżę na żadne masy krytyczne, zorganizowane wycieczki przełajowe, inne eventy kojarzone z deklaratywną, kawiarnianą lewicą z dużych miast. Moim zdaniem to są bzdury. Bliżej mi jest do tytułowego ojca Mateusza z telenoweli TVP kręconej w Sandomierzu. Jeżdżę sobie po prostu rowerem unikając opłat za bilety, które w miejscu gdzie mieszkam nie są tanie.
W Tomaszowie w sytuacji kiedy teraz mamy darmową komunikacje miejską, czyste autobusy w których – póki co – aż przyjemnie się jeździ, korzystanie z prywatnego samochodu jedynie by przetransportować samego siebie jest tym bardziej nieuzasadnione.
Większość z nas to zakompleksieni piesi. Zerwijmy te mentalne dyby!
W projekcie ustawy Ministerstwa Energetyki podoba mi się przede wszystkim duch prawa. Postrzegam go jako próba zmiany postawy. Wstyd z nieposiadania samochodu powinien ustąpić poczuciu, że nasze życie jest łatwiejsze a jednocześnie dostrzegamy skutki społeczne naszego życia. Nie będę już powtarzał ogólnie znanych argumentów o szkodliwości motoryzacji. o których można by się długo rozpisywać. Wypadki na drodze – jako pierwsza przyczyna zgonów, emisja trującego smrodu, w końcu coraz dłuższe szukanie miejsca do zaparkowania i ciągłe jęczenie o poszerzenie parkingów. Osiedla wyglądałyby jak te niektóre warszawskie z lat 90tych. Dookoła kostka bauma, jedno drzewko w donicy i nic poza tym. Za taką nowoczesność dziękuję i mam wrażenie, że nie jestem sam. Co więcej jest nas – nie korzystających z prywatnych samochodów dużo więcej, nie rozumiem dlaczego polityka miejska ma – wzorem takich miast jak białoruski Mińsk – preferować auta. Na szczęście tendencje w dużych europejskich miastach sprzyjają nam. Opłaty za wjazd do centrum nie są żadną nowością w Rzymie czy Londynie. To dobrze, lubimy się wzorować na tamtejszych modelach życia, spróbujmy przeszczepić i modę na codziennie korzystanie z roweru.
PS
Jakoś dwa-trzy lata temu jeden z moich sąsiadów ok czterdziestki uderzył pięścią w twarz innego sąsiada ok 70tki. Powód? Jeden zaparkował samochód ponoć tak, że na miejscu zajmowanym przez jedno auto, można było zaparkować dwa.Nie wiem czy uprawnionym jest łaczenie tych faktów, ale dziadek niedługo potem umarł na serce. Być może to nie ma związku, chociaż życie w poczuciu, że klatkę obok mamy młodego agresora, który zawsze może wpaść w szał i coś nam zrobić, parkowanie kilka metrów od niego, takie życie nie jest łatwe.
Z tym kojarzy mi się ostatnio słowo samochód i miejsce parkingowe.
PS 2
Pamiętacie Państwo akcje społeczną „„karny k....” - nalepiania trudnych do zerwania naklejek na szybach źle parkujących Dlaczego w tym środowisku dochodzi do takich napięć które motywują do używania tak ostrego języka? Dlaczego w środowisku kierowców dominuje gest wyciągniętego palca „środkowego” a my – rowerzyści - zazwyczaj pozdrawiamy się z serdecznością?
Którą mniejszość – bo i samochodziarze i rowerzyści to nadal mniejszość – należy promować, a której rozrost czy to przez kolejne opłaty, podwyższanie mandatów, warto ograniczyć?
Napisz komentarz
Komentarze