Nasze miasto nie posiada zbyt wielu miejsc w których można w okresie letnim zasiąść z rodziną czy znajomymi, odpocząć, wypić kawę czy coś zimnego zwłaszcza w tak upalne dni które nas ostatnio nawiedziły. Tak zwanych letnich ogródków jest u nas jak na lekarstwo, mimo że można zauważyć podobne w innych miastach często mniejszych od naszego, ale widać taka już nasza specyfika do czego powoli się przyzwyczajamy.
Otóż jednym z takich nielicznych miejsc jest usytuowana w centrum Piwiarnia anonsująca stary dobry browar warecki. Z jednej strony dobrze że jest, z drugiej jednak odnoszę wrażenie że zarządcy tegoż wyszynku nie do końca czują klimat lata. Przykład: nie dalej jak we wczorajszy wieczór miałem okazję w większym gronie tam gościć, wszystko było fajnie ale tylko do godziny 22-00. Okazało się że w tym dniu tylko do tej godziny lokal jest otwarty, teraz uwaga mamy za sobą upalny dzień, jest środek lata zmęczeni ludzie zaczynają w miarę funkcjonować po zachodzie słońca, kiedy robi się chłodniej i jest czym oddychać, wychodzą więc z domu, przychodzą napić się piwa i otrzymują informację że lokal czynny jest do 22-00, ponadto mimom że w ogródku gościło jeszcze ponad 20 osób (policzyłem) pani barmanka ostentacyjnie wyłączyła światło i muzykę kierując do gości dość jasne przesłanie...
Należy chyba zadać sobie pytanie: gdzie tu logika? Pogoda sprzyjająca, konkurencja niewielka, zainteresowanie spore a hasło "frontem do klienta" obce jak naszej szerokości geograficznej języki Inków czy Majów.....
Rozumiem że każdy z nas ma swoje życie, problemy i potrzeby, zawsze może zdarzyć się jakaś sytuacja losowa jednak zarządca takiego wyszynku powinien być przygotowany na każdą ewentualność, zwłaszcza w środku sezonu, kiedy jest popyt i czas na zarabianie pieniędzy.
Płaczemy, narzekamy że nic się nie dzieje w tym naszym mieście, że nie ma gdzie pójść posiedzieć, że żadnego biznesu tu się nie da rozkręcić bo i z kim, a jak już pojawiają się jakieś możliwości to sami z nich rezygnujemy. Tylko do kogo powinniśmy mieć wtedy pretensje? Na tym właśnie polega nasza tomaszowska zaściankowość i dopóki sami tego nie zrozumiemy to nic w naszym mieście nie zmienimy.
Napisz komentarz
Komentarze