Ponieważ i w naszym miejscowym „piekiełku” nie brakuje i zapewne długo brakować nie będzie takich wątpliwych sytuacji związanych z zatrudnianiem niekoniecznie właściwych osób z odpowiednim przygotowaniem na stanowiskach urzędniczych, za to przeważnie dobrze powiązanych personalnie z decydentami w tych sprawach – postanowiłem dokładniej odnieść się do tematu i poprzeć swoje spostrzeżenia przykładami z własnego doświadczenia.
W ubiegłym roku NIK opublikowała raport, w którym stwierdza zdecydowanie, że procedury obowiązujące przy zatrudnianiu nowych urzędników (na przykład ustawa o służbie cywilnej) są permanentnie łamane. Co gorsza, Izba stwierdza, że jej zalecenia pokontrolne nie są respektowane i wdrażane a ona sama nie ma właściwych instrumentów wymuszania własnych zaleceń na pracodawcach.
Jedynie w przypadku konkursów na najwyższe stanowiska w państwie, Kancelaria Premiera, może wysłać specjalnego obserwatora uczestniczącego w procedurze. Organy kontrolne nie mogą jednak wymusić odwołania zatrudnionego nieprawidłowo urzędnika. To ostatnie ma się niedługo zmienić ponieważ jest szykowana nowelizacja ustawy, która pozwoli mającej wątpliwości osobie biorącej udział w konkursie, domaganie się powtórzenia (oczywiście po odpowiednim uzasadnieniu) całej procedury.
Ponieważ od ponad 15 lat funkcjonuję w administracji różnych szczebli, brałem udział w wielu konkursach na stanowiska urzędnicze (wyższe i niższe) i mam spore doświadczenie jeśli chodzi o procedurę naboru, potwierdzam wskazywane przez NIK główne „błędy” popełniane w konkursach na stanowiska.
Przede wszystkim bardzo słabo przedstawiana jest informacja dotycząca konkursów. W zasadzie tylko na stronie Departamentu Służby Cywilnej KPRM można znaleźć informacje o rekrutacji. Z tym, że na odpowiedź i złożenie aplikacji niejednokrotnie nie ma zbyt wiele czasu.
Kolejną kwestią jest pisanie samego ogłoszenia pod z góry określony typ kandydata tj. jednym słowem jest już w domyśle osoba, która zbierze maksymalną ilość punktów. Mogą trafić się inne kompetentne osoby, ale nawet jak będą mieć maksymalna ilość punktów to „swój” kandydat zostanie i tak wskazany.
Inną kwestią jest bezprawna dyskwalifikacja osób niepełnosprawnych, pomimo że jest zalecenie, by jak najwięcej takich osób w urzędach zatrudniać (jeżeli w urzędzie nie ma zatrudnionych niepełnosprawnych powyżej progu 6% ogółu pracowników).
Dalej idąc, zwleka się maksymalnie z ogłoszeniem decyzji (by zainteresowani zapomnieli) i dopiero, gdy ktoś się upomni na szybko publikowany jest wynik, bardzo skąpo z samym nazwiskiem kandydata i miejscowością w której mieszka.
W urzędach administracji centralnej z którymi w praktyce naboru się zetknąłem najbardziej zgodną z wszelkim prawem i obowiązującymi regułami i dobrym obyczajem procedurę naboru mają jednostki mundurowe (np. komendy policyjne) oraz Ministerstwo Sprawiedliwości, gdzie jest oprócz wyboru kandydata, publikowana jest wcześniej lista dopuszczonych do procedury, a po wyborze jest całkiem pokaźna notatka o kandydacie, ukończonych studiach, umiejętnościach czy doświadczeniu zawodowym. W innych urzędach i instytucjach centralnych jest publikowana jedynie na własnym BIP oraz na stronie Kancelarii Premiera umieszczana skąpa informacja z nazwiskiem wybrańca bądź o nie wyłonieniu kandydata.
Z tego co zdążyłem się zorientować w naszym urzędzie miasta, gminy czy w starostwie jest niestety tylko skąpa informacja z nazwiskiem kandydata oraz miejscem jego zamieszkania a wcześniej podawana jest ewentualnie lista osób zakwalifikowanych do postępowania. Nie ma nic o sprawdzonej wiedzy, doświadczeniu oraz karierze naukowej i zawodowej kandydata, co jest niewątpliwie wygodne dla zatrudniających z wiadomych powodów…
Sądzę, że urzędy administracji samorządowej aby móc się uwolnić od ciągłych i moim zdaniem słusznych zarzutów o nepotyzmie, powinny skorzystać z takiego bardzo jawnego wzorca postępowania przy zatrudnieniu, jaki wyżej opisałem, by opinia publiczna mogła stwierdzić, iż rzeczywiście wybrany kandydat zapewnia prawidłowe funkcjonowanie komórki w której będzie pracował oraz całego urzędu, który to przecież odpowiada za funkcjonowanie całego spektrum obszarów życia miejscowej społeczności.
Na pocieszenie dodam, że nepotyzm jest powszechny i ma się dobrze, jednakże wciąż są ludzie, którzy z nim walczą i żądając jawności życia publicznego. Niestety droga do normalności jeszcze przed nami bardzo daleka.
Napisz komentarz
Komentarze