Niestety zakupiłam samochód białego koloru. Może to był błąd ale taki właśnie mi się podobał. Staram się o niego dbać. Trzy tygodnie temu oddałam auto całe w czarnych smolistych kropkach do specjalistycznego czyszczenia. Zapłaciłam kilkaset złotych. Tyle ta przyjemność mnie kosztowała. Co z tego, skoro czystym i błyszczącym lakierem nie cieszyłam się zbyt długo. Wczoraj wracałam ulicą Dworcową, a dzisiaj po umyciu samochodu zauważyłam, że znowu cała karoseria jest delikatnie mówiąc zasyfiona. Nie dość, że lakier zniszczony, to jeszcze dochodzą koszta. Wiem, że nie jestem odosobnionym przypadkiem. Zagadnęłam rano pracowników myjni. Okazuje się, że czarne, smoliste kropki są zmorą wszystkich kierowców. Widać je na wszystkich kolorach. Na czarnym może mniej rzucają się w oczy, ale też istnieją. Nie wiem czemu ma służyć ta „nowoczesna” technologia. Obiecałam sobie natomiast, że tym razem nie daruję i zgłoszę szkodę z winy drogowców i zarządcy drogi.
Napisz komentarz
Komentarze