Oczywiście istotną jest lokalizacja mieszkania, jego wartość oraz wyposażenie. To ważne elementy, które decydują o atrakcyjności oferty. Liczy się też jego wygląd. Specjaliści od home stagingu Pokutuje przekonanie, że rzeczywista wartość mieszkania czy jego lokalizacja przesądzają o opinii doradzają, by przed sprzedażą lokal do niego przygotować stwarzając wrażenie wyższej niż realna wartości. Zanim jednak wydamy pieniądze powinniśmy skupić się na tym co najprostsze i nie wymaga dużych nakładów finansowych.
Na początek, zadbaj o czystość
Każdy, kto chciał kiedykolwiek kupić mieszkanie na rynku wtórny trafił w miejsce, z którego chciał jak najszybciej uciec. Zamknąć jak najszybciej drzwi i szybko o nim zapomnieć. Do dłuższego pozostania nie zachęcała nawet niska cena i zapewnienia właściciela, że na pewno się dogadamy.
- Poszukiwaliśmy przez kilka miesięcy mieszkania, do którego moglibyśmy się wprowadzić – mówi Iwona Gawarzyńska. – Mimo wielu ofert w biurach pośrednictwa nie mogliśmy się na nic zdecydować. Zawsze było coś, co mnie u mojemu mężowi nie pasowało. Czasem był to drobny detal, a czasem ogólny wygląd mieszkania. Zadziwiające, że niektórzy sprzedawcy nie zadają sobie trudu by posprzątać nawet przed wizytą potencjalnych klientów. Oglądaliśmy na Niebrowie takie mieszkanie, w którym bałam się dotknąć klamki, by się nie ubrudzić.
O tym, że takie podejście do sprzedaży często się zdarza mówią również pośrednicy. Podkreślają, że doradzają swoim klientom nie tylko co do sposobu przygotowania mieszkania ale również co do zachowania się w stosunku do klienta.
- O każdej wizycie z potencjalnym nabywcą informujemy sprzedającego z wyprzedzeniem – mówi jeden z tomaszowskich pośredników. – Jest więc czas, by się przygotować. Okazuje się jednak, że nie dla każdego jest oczywiste, że mieszkaniu powinny być czyste fugi, okna, armatura, dywany i że w zlewie nie powinno być brudnych naczyń.
Liczy się przestrzeń
Ten sam pokój może się czasem wydać mały i ciasny a innym razem duży i pełen przestrzeni. Percepcję kupującego można nieco „oszukać”. Jak to zrobić? Oczywiście najprostszym sposobem jest usunięcie zbędnych mebli i sprzętów, zajmujących dużo miejsca i zacieśniających przestrzeń. Ich brak jest niezauważalny i w żaden sposób nie przeszkadza. Za to w sposób optyczny powiększa pomieszczenia, które wydają nam się bardziej harmonijne i uporządkowane.
Indywidualizm nie jest w cenie
Można oczywiście zapytać: dlaczego? Przecież to miłe, kiedy mieszkanie albo dom ma swój indywidualny i niepowtarzalny charakter. Tyle tylko, że jest ona mu nadany przez poprzednich właścicieli. Nie zawsze będzie on odpowiadał nabywcy. Nie szukamy przecież pamiątek po obcych ludziach. Tymczasem nie tylko podnoszą one cenę ale również są pierwszymi „ofiarami” remontu nowych właścicieli. Rozwiązania przesadnie wymyślne są źle widziane i ograniczają liczbę potencjalnych nabywców. Pamiętajmy, że nasza podświadomość działa. Szukamy miejsca, najlepszego dla nas samych.
Agresywne kolory odstraszają
Dzieje się tak powszechnie w przyrodzie. Znajdujemy przedstawicieli świata żywego, których umaszczenie ma jeden tylko cel. Jest nim odstraszenie agresora. Tymczasem nie mamy żadnych powodów, by straszyć nabywcę chcącego kupić od nas mieszanie, które wystawiliśmy na sprzedaż.
- Zbyt jaskrawe kolory na dużych przestrzeniach zniechęcają nabywcę do zawarcia transakcji – doradza Krzysztof Jodłowski. – Ściany mieszkania oferowanego do sprzedaży powinny być w neutralnych kolorach, podobnie jak podłogi. Podobnie rzecz się ma z wyszukanymi materiałami.
Intensywne kolory nie tylko przytłaczają ale również sprawiają wrażenie u kupującego, że koszt remontu przed przeprowadzką będzie wyższy od rzeczywistego.
To musi działać
O ile odradzić należy kosztowne remonty mieszkań, to jednak warto zadbać o to, aby wszystkie zainstalowane w lokalu sprzęty i urządzenia były sprawne i działały be zarzutu.
- Chodzi o drobne naprawy zepsutej spłuczki, wymianę cieknącej baterii prysznicowej czy przepalonej żarówki – wyjaśnia doradca. - Mogą wydawać się one wyrzucaniem pieniędzy w błoto tuż przed sprzedażą. Tyle tylko, że niesprawne sprzęty i wyposażenie raczej nie zrobią dobrego wrażenia na kupcach, co może wydłużyć czas sprzedaży. Tu rachunek ekonomiczny jest prosty. Zakup żarówki jest tańszy niż miesięczny czynsz opłacany do spółdzielni mieszkaniowej.
Biuro w łazience? Wykluczone!
W kilkupokojowym mieszkaniu. Każdy pokój powinien mieć swoją odrębną funkcję. Chaos, w którym my jesteśmy w stanie żyć na co dzień, w którym swobodnie się poruszamy i jest dla nas rzeczą zwyczajną, utrudnia podjęcie decyzji nabywcy. Wiele osób odwiedzając ofertowe mieszkania już w trakcie pierwszej wizyty stara sobie wyobrazić jak mogłyby je sobie urządzić.
Kot w szafie
Nie wszyscy są miłośnikami zwierząt. Każdy ma do nich indywidualne podejście. Nie jest więc dobrze, kiedy nogami osoby oglądającej mieszkanie kręci się powarkujący czworonóg. Doradza się, by chomiki biegały w klatce a psy najlepiej, kiedy są akurat są na długim spacerze z którymś z członków rodziny.
- Oglądałam mieszkanie, którego właściciel miał potężnego dobermana – opowiada Katarzyna Szewczyk. – Usłyszałam go, kiedy tylko nacisnęłam dzwonek przy drzwiach wejściowych. Jeszcze nie weszłam do środka a już zaczęłam się bać. W końcu otworzył mi sprzedający wciąż siłujący się ze swoim „przyjacielem” i próbujący zamknąć go w jednym z pokojów. Pies cały czas skakał na drzwi. Nie dało się zamienić ani słowa. Cały czas myślałam, czy zwierzakowi nie przyjdzie do głowy rzucić się przez szybę w drzwiach. Było to tym bardziej prawdopodobne, że już na pierwszy rzut oka widać było szkody jakich bestia w domu narobiła. Podrapane i pogryzione drzwi i parkiety. Nie kupiłabym tego mieszkania nawet za połowę ceny.
Ważny ze zmysłów
Nie tylko wzrok ma wpływ na decyzję nabywcy. Również zapach jest niezwykle istotnym elementem „wspomagającym” decyzję. Home stagerzy doradzają, by przed umówionym spotkaniem przewietrzyć mieszkanie. Dobrze na samopoczucie wpływa natomiast dobiegający z kuchni zapach pieczonego ciasta.
Napisz komentarz
Komentarze