Wątpliwości Agnieszki Drzewoskiej Łuczak budzi zapis uchwały dotyczący opłat abonamentowych, ich wysokości oraz niemożliwości skutecznego wniesienia reklamacji poprzez postanowienia Regulaminu, stanowiącego załącznik numer 3 do uchwały. Rzecznik wcześniej próbowała protestować oraz przekonywać radnych w czasie obrad, kiedy to projekt był przegłosowywany. Jak się okazało nieskutecznie (czyt. Będziemy płacić za parkowanie) . Najwięcej kontrowersji budzi zryczałtowana stawka dla mieszkańców budynków zlokalizowanych w obrębie strefy, wynosi ona bowiem aż 2400 zł (chyba, że ktoś zdecyduje się na opłatę jednorazową). W dodatku nie wiadomo kogo przychodem będą opłaty abonamentowe. Czy inkasować je będzie bezpośrednio miasto, czy firma obsługujące strefę oraz parkometry.
Swoje wątpliwości zgłosił wojewodzie poseł Marcin Witko. Parlamentarzysta wsparł się w tym przypadku opiniami sejmowych prawników.
- Należy zauważyć, iż w innych polskich miastach, m.in. niedalekiej Łodzi – opłata abonamentowa dla mieszkańców wynosi 120 zł rocznie, w Piotrkowie Trybunalskim – 25 zł rocznie, a w stołecznej Warszawie, gdzie problem z ilością parkujących i zanieczyszczających centrum miasta pojazdów jest największy, opłata abonamentowa dla mieszkańców Stref wynosi zaledwie 30 zł rocznie - pisze Marcin Witko. - Tym samym należy uznać, iż wprowadzona przez Radę Miasta Tomaszowa Mazowieckiego wysokość opłat za parkowanie dla mieszkańców Strefy Płatnego Parkowania jest nieuzasadniona i oczywiście zawyżona.
Zdaniem posła uchwała narusza interesy ekonomiczne mieszkańców Tomaszowa Mazowieckiego, gdyż jest sprzeczna z celami ustawy z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych, które uzasadniałyby znaczne zmniejszenie, w porównaniu do uchwalonych, kwot opłat za parkowanie dla mieszkańców Strefy Płatnego Parkowania.
- Skoro bowiem zgodnie z przepisem art. 13b ust. 2 ustawy o drogach publicznych, „strefę płatnego parkowania ustala się na obszarach charakteryzujących się znacznym deficytem miejsc postojowych, jeżeli uzasadniają to potrzeby organizacji ruchu, w celu zwiększenia rotacji parkujących pojazdów samochodowych lub realizacji lokalnej polityki transportowej, w szczególności w celu ograniczenia dostępności tego obszaru dla pojazdów samochodowych lub wprowadzenia preferencji dla komunikacji zbiorowej”, to nie możnaprzejść obojętnie obok argumentu, iż stałych mieszkańcy obszaru objętego Strefą Płatnego Parkowania nie powinno obciążać się zbyt wysokimi opłatami za parkowanie, gdyż oni przebywają w tej Strefie realizując swoje interesy życiowe, a przede wszystkim mieszkaniowe - podkreśla parlamentarzysta. - Nie powinno się w związku z tym nakładać na nich opłat, które nawet w mniemaniu organu je nakładającego są pewnego rodzaju ulgą, ale powinny to być opłaty o charakterze symbolicznym, co widać na przykładzie innych miast.
Strefa parkowania powinna służyć organom gminy przede wszystkim do prowadzenia polityki transportowej w wymiarze lokalnym. Skutkiem wprowadzenia SPP powinno być ograniczenie incydentalnego wjazdu na teren Strefy, nie natomiast ograniczenia prawa do parkowania pojazdów przez zamieszkujących w stresie mieszkańców.
Poseł w swoim piśmie przytacza dodatkowo argumenty podobne do tych, użytych przez Agnieszkę Drzewoską Łuczak, dotyczące regulaminu pobierania opłat. Jego zdaniem działania Rady Miejskiej oraz Prezydenta Miasta łamią zasadę przewidywalności stanowionego prawa.
Strefy płatnego parkowania są bez wątpienia koniecznością. Nie mogą być natomiast karą. Tymczasem za brak miejsc parkingowych, które w centrum miasta okupowane są przez pracowników różnych instytucji oraz urzędników ukarani mają zostać zwykli obywatele. Nie przekonują argumenty użyte w czasie sesji przez Ryszarda Goździka, które są o tyle nie trafione, że sam radny korzysta z przywilejów kierowcy inwalidy oraz mieszka poza uchwaloną strefą.
Przypomnijmy przy okazji, że Witko wraz z trójką radnych PiS zorganizowali miesiąc temu konbsultacje społeczne dotyczące uchwały parkingowej (czyt. Pierwsze takie konsultacje)
Wydaje się, że przyjmując stawki opłat Rada Miejska a przede wszystkim proponujący je prezydent działają w oderwaniu od tomaszowskich realiów. Mamy do czynienia z typowymi samorządowymi kosmitami, którzy zdają się nie pamiętać, że średnie wynagrodzenie w kraju jest dużo wyższe niż w Tomaszowie Mazowieckim a miesięczna pensja wielu Tomaszowian oscyluje na granicy minimum socjalnego. Chocholi taniec trwa
Napisz komentarz
Komentarze