Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 22:01
Reklama
Reklama

Trójmiejskie orbitowanie

Ta płyta to prawdziwy kosmos, ponieważ koncert międzynarodowego, kilkunastoosobowego projektu Pure Phase Ensemble, który na warsztatach prowadzonych przez saksofonistę Raya Dickaty'ego, współpracownika takich legend, jak Sonic Youth czy Spiritualized przygotował autorskie kompozycje inspirowane płytą„Pure Phase”zespołu Spiritualized (przed laty ikony spacerocka) był prawdziwym wydarzeniem pierwszej edycji Festiwalu SpaceFest, którego pomysłodawcą jest Karol Schwarz, założyciel wydawnictwa Nasiono Records.

 

 

I to wydarzeniem megagalaktycznym. Space Fest odbył się w grudniu ubiegłego roku, a długo oczekiwana płyta „Live At Spacefest” ukazała się już po ośmiu miesiącach i zawiera mistrzostwo interpretacyjne i eksploracyjne nawiązujące do takich gatunków muzycznych jak shoegaze i wspomniany spacerock. „Czym jest shoegaze czy spacerock, łatwo wytłumaczyć, porównując te gatunki do popularnego grunge. O ile ten ostatni to energetyczna muzyka męskich facetów w kraciastych koszulach, muzyka prezentowana na naszym festiwalu często nazywana jest emocjonalnym rockiem granym przez gapiących się na swoje buty wrażliwych chłopaków z grzywkami.” – wyjaśniał wszystkim Karol Schwarz, spiritus movens obu  powyższych przedsięwzięć. Niepotrzebnie.

 

Niepotrzebnie, bo tylko lama z dawno zaniechanej hodowli Andrzeja Stasiuka mogłaby nie rozpoznać, że taka muzyka „lecąca” z głośników to odyseja kosmiczna 2012. Od pierwszego do ostatniego utworu, od czarnej dziury do czarnej dziury, przez czarną dziurę, przez układy planet, przez trzy wymiary do czwartego wymiaru. Rozpoczynająca się utworem „Electra Glide” trwającym mniej więcej tyle, ile podróż z Ziemi na Marsa, którego kompozycyjne „doki” wypełnione są niemieckim krautrockiem (patrz wczesne płyty Tangerine Dream i Klausa Schulze), muzyczką z 4 AD (odkurz płyty Dead Can Dance; tu świetna wokaliza Joanny Kuźmy) a nawet Tomaszem Stańko (z jego „najchłodniejszych”, rozpisanych na „jazz-matematykę” płyt). Ale to dopiero trudny start. Bo potem jest lepiej (dla słuchacza), a właściwie gorzej (dla krytyka chcącego opisać zawartą na płycie muzykę). Otrzymujemy permanentne połączenie jazzu, ambientu, psychodelii, wszystko to doprawione żarliwością wokalną prosto ze szkoły samego Bono z U2. „No Movement” to niemal gospel, oczywiście „kosmiczny gospel”. To utwór pełen chaosu, przez który przebija się monolit stworzony na bazie  potężnych gitar uzupełnionych  saksofonowymi „riffami”; no i na pełnym patosu wokalu Jaimie’go Hardinga (z Marion), który śpiewa w tym utworze jak Bono na najbardziej pokręconych płytach U2 w rodzaju „Zooropy” oraz „POP”. Jeśli  spacerock kojarzyliście dotąd wyłącznie z Hawkwind, czas zapoznać się z tym jak bardzo od lat siedemdziesiątych kosmiczna technologia przyspieszyła!

 

„High Flats” jest pełen transu, brzmi jak historie z dzieł Aki Kaurismäkiego, na przykład z filmu „Leningrad Cowboys…lecą do galaktyki AQ-654327”. To kompozycja na tyle energetyczna, by wyrwać astronautów ze stanu hibernacji i wepchnąć wprost w gęste dźwięki zagrane w stylu The Verve napędzanego paliwem fotonowym. Po „High Flats” „Crucifixion (Traditional) przyprawi was niemal o mdłości spowodowane ostrym hamowaniem. Dosłownie zapadniecie się w wyściółkę fotela pilota. Wyobraźcie sobie Nowy Orlean widziany z dalekiego kosmosu. Oto przez ogromny teleskop widzicie, jak jego ulicami idzie pogrzebowy kondukt, na którego czele gra orkiestra dęta, a mistrz ceremonii odprawia jakieś voodoo. Czyżby chowali kosmitę? Stąd te zakłócenia?

Utwór „Bowie” zbudowany jest na bazie księżycowych sampli i brzmi jakby znamienne słowa śp. Neila Armstronga ktoś tym razem zaśpiewał w formie rozleniwionej monotonią wszechświata piosenki. Od czasu do czasu na firmamencie gwiazd spada jakaś gwiazda lub eksploduje planeta. Czas spowalnia, zakrzywia się prawie w kształt koła. I tylko my, i tylko w próżni, i tylko sami. Prostota kompozycji i melodii oraz mistrzowskie operowanie stonowanymi dźwiękowymi plamami gitar, wytrącają nas z naszej samotni, sprawiają nam zmysłową przyjemność. W próżni dmą saksofony, saksofony dmą próżnią?

 

Zanim sobie odpowiemy na te pytania, na naszym kursie, na naszej „ścieżce” pojawia się „The Frost”, który jest tak smutny jak wraki sputników krążące wokół Ziemi. Cudowny śpiew Joanny Kuźmy i nastrój przypominający wnętrze kapsuły ratowniczej, w której padła elektronika – to zupełna odwrotność tych emocji, które wytwarzała swoim śpiewem taka na przykład Janis Joplin. Tutaj, też mamy emocje, tylko że akurat te „parzą” temperaturą – 300 º C. Kończący płytę „Darkest Sun” brzmi jakby wydobywał się z gardła psa Łajki w chwili, kiedy pojął, że jego podróż zaplanowano tylko w jedną stronę. Pogodzony ze swoim „shoegaze’owym” losem utwór brzmi jak należy, i ponownie zaskakuje wokalem à la Bono lub (ja kto woli), à la śp. Michael Hutchence z INXS. 

 

 

Cel, a raczej kierunek, wyznaczony nazwą Pure Phase Ensemble wydawał się jasny; miało być potężnie, mocno, transowo, odważnie i atmosferycznie. Miało być kosmicznie i fantastycznie. Jest. Hasło „space rock psychedelic monster”, którym Dickaty określił zawartość albumu, nie jest w ogóle przesadzone. Zatem, jeśli kiedykolwiek przyszłoby wam zapowiedzieć grupę, pamiętajcie, że przydatne będzie do tego tylko jedne zdanie: „ladies and gentleman we are floating in space!”.

 

PS: Czas przedstawić pełną załogę „Nostromo”: Raymond Dickaty (musical director) – tenor sax, flute, Antoni Budziński (Klimt) – guitar, Tomasz Gadecki – baritone sax, Jaimie Harding (Marion) – lead vocals, Jachi – analogue synthesizers support, Borys Kossakowski – tenor sax, Crumar keyboard, guitar, Joanna Kuźma (Ania i Koty) – lead and backing vocals, tambourine, Michał Miegoń – electronic beats (synthesizers), guitar, Piotr Pawlak (Kury, Łosskot) – guitar, Karol Schwarz (całe mnóstwo znakomitych projektów) – guitar, vocal, synthesizers, Kamil Szuszkiewicz – trumpet, Artur Tobolski – bass guitar, Tomasz Żukowski – drums, percussion.

 

Pure Phase Ensemble „Live at SpaceFest!”. Nasiono Records.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Walentynkowe Ale Kino Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
bezchmurnie

Temperatura: 0°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
ReklamaAd Libitum da koncert w MCK Za Pilicą
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama