Moim zdaniem dziwaczne jest to wszystko, bo starania o przejęcie nieruchomości trwały ze dwa albo nawet i trzy lata. Negocjacje, zabiegi, argumentacje i przekonywania, a tu proszę niespodzianka... cokolwiek szokująca. Radni nie mieli wątpliwości pozbywając się majątku, drapią się po głowach, kiedy majątek mają pozyskać. Bo remont będzie kosztować, bo za mało informacji, bo w USA coś tam uchwalili i może być kłopot. Można jedynie bezradnie rozłożyć ręce i zapytać: ludziska o co tak naprawdę chodzi?
Dyskusje na temat konieczności uporządkowania problemów lokalowych PUP trwa od lat. Jeszcze w poprzedniej kadencji przygotowano projekt /zdziwieni?/ budowy nowej siedziby w miejscu dawnego domu dziecka przy ul. Bartosza Głowackiego. Całość miała kosztować ok. 6 mln złotych.
Projekt trafił do szuflady, a radni nie zadając bardziej szczegółowych pytań zdecydowali, by niemal za darmo /dzięki wysokiej bonifikacie/ obiekt sprzedać. Dzisiaj są zaskoczeni, że inwestycja była w sumie już przygotowana do realizacji. Pozbyliśmy się majątku bez głębszej refleksji.
W sumie było, minęło i już się nie odwróci. Teraz jest odwrotnie. Kiedy mamy obiekt przejąć pojawiają się pytania: po co nam on jest potrzebny? ile kosztować będzie remont? o książkę obiektu budowlanego? Do tego wiele, wiele innych.
Pojawia się też krytyka tego, że Zarząd Powiatu z radnymi nie rozmawia, nie konsultuje. Tak, jakby ostatnie ponad 3 lata było inaczej. Przecież nic się nie zmieniło. O co więc chodzi? Dziwna polityczna przepychanka, której trzeba się wstydzić przed samorządem wojewódzkim, który nieruchomość ma oddać, a przede wszystkim przed wyborcami.
Oczywistym jest, że obiekt wymaga nakładów finansowych. Pamiętać jednak należy, że to powiat go eksploatuje od początku swojego istnienia. Większych remontów w tym czasie nie przeprowadzano/ Jest więc najwyższa pora, by takowe zrobić.
Osobiście jestem przeciwnikiem sprzedaży zabytkowych obiektów w prywatne ręce. Pałace, dworki, fabrykanckie wille, szczególnie w miastach, takich jak Tomaszów, powinny mieć charakter integrujący lokalną społeczność. Nie zostało nam takich obiektów zbyt wiele. Z kolei te, które zostały sprzedane niszczeją. Przykładem mogą być pałacyki przy ul. Norberta Barlickiego. Jaki pożytek mają Tomaszowianie z tego, że nie mają do nich dostępu.
Z drugiej strony pozytywnym przykładem rewitalizacji obiektu, który odgrywa rolę scalającą jest kamienica rodziny Knothe, będąca ozdobą Placu Kościuszki.
Oczywiście, można jako kontrprzykład wskazać pałacyk, mieszący kiedyś przedszkole przy ul. Konstytucji 3 - Maja. Jednak nie ma na jego zakup chętnych, więc może warto znaleźć funkcję. Nawet jeśli pojawią się znów pytania: ile to będzie kosztować?
Szkoda też, że w dyskusji pojawił się wątek niepełnosprawnych uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej, ale ten temat znajdzie się w moim całkiem oddzielnym felietonie.
więcej na ten temat
Napisz komentarz
Komentarze