Radna Krystyna Wilk postanowiła zaapelować do Prezydenta Miasta o zorganizowanie u nas „pospolitego ruszenia”, do którego zostałyby włączone służby miejskie i organizacje pozarządowe a także obywatele. Jednego dnia wszyscy mieliby ruszyć w miasto, by je posprzątać. Radna od władz miasta otrzymała zapewnienie, że taka akcja zostanie zorganizowana.
Czy to oznacza, że wracają niedziele czynu partyjnego? Czy może znowu ktoś będzie załatwiał cudzymi rękoma to, co powinien zrobić własnoręcznie? A często naprawdę niewiele potrzeba. Puszka farby i pędzel. Oczywiście niezbędne są jeszcze chęci do tego, by coś zrobić.
O co chodzi, pokażemy na przykładzie z bliskiego naszej redakcji podwórka. Nasza redakcja mieści się od samego początku istnienia portalu przy ulicy Słowackiego 4. Sąsiadujemy bezpośrednio z blokiem mieszkalnym, należącym do wspólnoty mieszkaniowej, zarządzanej przez Tomaszowskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Kilka lat temu mieszkańcy wystąpili do nas z prośbą o możliwość wykonania bramy, która byłaby rozsuwana na naszą posesję. Wyraziliśmy zgodę, pod warunkiem, że będzie przypominała ona kute ogrodzenie wykonane przez nas. Brama została zrobiona i od tego czasu nikt nie zadał sobie trudu, by kupić puszkę farby, usunąć rdzę i fragment ogrodzenia pomalować. Koszt najwyżej 20 złotych. Efekt taki, że na połowie ogrodzenia należącej do nas, rdzy się nie odnajdzie, na połowie będącej w gestii TTBS, widać złażącą płatami farbę i rdzawe plamy. Nikt nawet nie pomyślał o tym, by ogrodzenie poddać konserwacji.
O czym to świadczy? O tym, że nie pospolite ruszenie należy organizować ale zagnać do roboty tych, którzy za nią na co dzień biorą wcale nie małe pieniądze. A jednym z takich podmiotów jest właśnie TTBS, gdzie traktuje się petenta z przysłowiowego „buta”. Nie dotyczy to tylko lokatorów ale również innych osób.
Dojście do porozumienia ze spółką odkąd funkcje prezesa przestał pełnić Grzegorz Zań graniczy po prostu z cudem. Dotyczy to niestety najprostszych i łatwych do załatwienia spraw. Skandalem jest, że przez ponad pół roku administratorzy TTBS-u są głusi na nasze prośby, by koszami na śmieci należącymi do wspólnoty nie zastawiać naszego parkingu. Zdarza się, że wystawione kosze stoją na parkingu przez… tydzień. Wielokrotne rozmowy (w tym z prezesem Arturem Markiem) mają taki skutek, że wystawiający je dozorca celowo zastawia nasze samochody zaparkowane przed biurem. Słowem pokazano nam „gdzie nasze miejsce” i gdzie urzędnik TTBS ma nasze prośby i żądania.
Te dwa przykłady z naszego podwórka pokazują, że nie organizacje społeczne trzeba naganiać do sprzątania miasta ale osoby za to odpowiedzialne. W przyjętym uchwałą Rady Miasta Regulaminie utrzymywania porządku nie ma nic o akcjach społecznych organizowanych przez miejskie władze, które miałyby te władze od nałożonych na nie obowiązków wyręczać.
Proponujemy natomiast zorganizowanie akcji, która miałaby na celu edukację mieszkańców z zakresu ich praw i obowiązków, ponieważ z naszych obserwacji wynika, że w Tomaszowie Mazowieckim jest bardzo niska świadomość społeczna dotycząca funkcjonowania wspólnot mieszkaniowych. Dotyczy to przede wszystkim wspólnot tworzonych na bazie dawnego majątku gminy, którymi zarządza TTBS. Podobnie rzecz ma się z prawami lokatorów. Jako właściciele mieszkań ale i lokatorzy, mamy prawo domagać się, w ramach płaconego przez nas czynszu oraz opłat eksploatacyjnych domagać się odnawiania klatek schodowych, malowania ogrodzeń i utrzymywania części wspólnych budynków w należytym stanie (dotyczy to też właściwej estetyki i czystości), do czego zarządcy zobligowani są przepisami prawa. Trudno przyjąć wyjaśnienie zarządcy, który twierdzi, że nie można wydać 20 zł, by pomalować bramę wjazdową na posesję, bez zgody wyrażonej w uchwale wspólnoty, ponieważ nie to malowanie nie wykracza poza czynności tzw. „zwykłego zarządu”.
Napisz komentarz
Komentarze