- Jakiś czas temu, odebrałam mój domowy telefon - opowiada pani Zofia, emerytka w podeszłym wieku. - Pani, z którą rozmawiałam powiedziała, że jest z telekomunikacji oraz, że ma dla mnie propozycję obniżenia płaconych przeze mnie rachunków telefonicznych. Ponieważ kobieta mówiła bardzo szybko, chciałam się upewnić, czy moja rozmówczyni na pewno reprezentuje Telekomunikację Polską. Bardzo szybko uzyskałam odpowiedź i szczegóły oferty, która miała pomóc mi zaoszczędzić.
Potwierdza to nagrana rozmowa, która zaczyna się od słów „ja do pani dzwonię, ponieważ obniżamy abonamenty telefoniczne, chciałam tylko zapytać, czy w ciągu minionych dwóch lat, zmieniała pani obecny abonament”.
- To dosyć typowe pytanie i spotykam się z taką sytuacją nie po raz pierwszy - mówi tomaszowski Powiatowy Rzecznik Konsumentów, Agnieszka Drzewoska Łuczak.- Nie jest ono przypadkowe, ponieważ zawierane obecnie umowy obowiązują najczęściej dwa lata.
Kolejne pytanie zadawane przez sprzedawcę dotyczy wysokości płaconych rachunków i abonamentu. Po usłyszeniu odpowiedzi, natychmiast pada propozycja, która jest dużo niższa niż dotychczasowe koszty. Dalej następuje proces weryfikacji danych osobowych, w którym potencjalny klient podaje swoje imię, nazwisko, adres zamieszkania.
- Kiedy pani poprosiła mnie abym odczytała jej numer mojego dowodu osobistego przestraszyłam się i zaproponowałam, że sama się zgłoszę do punktu obsługi klienta - dodaje pani Zofia. - Dowiedziałam się, ze nie ma takiej potrzeby, ponieważ wszystkie formalności załatwię z kurierem, który dostarczyć ma mi potwierdzenie zmiany abonamentu.
- Jest to skandaliczne wprowadzenie w błąd konsumentki - oburza się Agnieszka Drzewoska Łuczak. - Dokumenty dostarczane prze kuriera to nie jest potwierdzenie zmiany wysokości abonamentu a nowa umowa, z nowym operatorem, równoznaczna z rezygnacją z usług dotychczasowego dostawcy, czyli w tym przypadku TP S.A.
Rzecznik uważa, że nieuczciwi telemarketerzy korzystają najprawdopodobniej ze starych książek telefonicznych, w których figurą zarówno adres, jak i imię i nazwisko abonenta. Dlatego między innymi ofiarami stają się osoby starsze, mające ten sam numer telefon od kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu lat.
Kolejna nagrana rozmowa, do jakiej udało nam się dotrzeć zaczyna się od sygnału, słowa na literę „k”, znowu sygnału i dopiero wtedy nawiązuje się połączenie. Mało sympatyczny dziewczęcy głos upewnia się czy rozmawia z właścicielem telefonu.
- Przy rozmowie obecna była moja córka, która może wszystko potwierdzić - skarży się kolejna z naszych rozmówczyń, 81-letnia pani Krystyna. - Zażądano ode mnie podania numeru PESEL oraz numeru ewidencyjnego z ostatniego mojego rachunku telefonicznego.
- Najprawdopodobniej chodzi o to, by upewnić się, że abonent jest rzeczywiście w sieci obsługiwanej przez TPSA, ponadto dane z rachunku potrzebne są do rozwiązania aktualnej umowy - wyjaśnia Drzewoska - Łuczak. - Formalności związane z przeniesieniem numeru załatwia w imieniu klienta nowy operator.
Prawdziwym jednak skandalem jest dalsza część rozmowy, którą prowadzi córka oszukanej kobiet. Kobiecie przypomina się, że sama niedawno zmieniła wysokość abonamentu, ale nikt nie żądał od niej podpisywania żadnych umów. Zlecenia udzieliła w trakcie rozmowy telefonicznej. Reakcja wyszkolonego sprzedawcy jest natychmiastowa - Możliwe, że pani otrzymała taką zniżkę tylko na pół roku albo na trzy miesiące, bo takie zniżki też są dawane. Podpisana umowa daje gwarancję stałości tej opłaty.
-Trudno to nawet komentować - mówi rzecznik. - Dla nas oczywistym jest, że klientka zostaje wprowadzone w błąd. Nie musiała podpisywać dotychczas żadnych dodatkowych umów, ponieważ usługę świadczył wciąż ten sam operator. Ciekawe jest to, że kobieta wielokrotnie próbuje upewniać się, że ma do czynienia z aktualnym usługodawcą, którego nie ma zamiaru zmieniać. „Różni ludzie, z różnych firm dzwonią” stwierdza w pewnym momencie.
Kiedy klient orientuje się, że został „nabity w butelkę”? Wtedy, kiedy już popisze umowę dostarczoną przez kuriera i kiedy nowa firma wystąpi do starego operatora z wnioskiem o przeniesienie numeru, przesyłając równocześnie rezygnację z usług. Konsultant, TPSA telefonuje do klienta, by sprawdzić, czy rzeczywiście chce on rozwiązać umowę - Zdziwiłam się, bo przecież nie chciałam z usług rezygnować a jedynie obniżyć abonament - opowiada wzburzona pani Teresa, lat 74. - Stwierdziłam, że ja z niczego nie rezygnuję i chciałam się wycofać z podpisanej umowy.
W tym miejscu pojawił się niestety kolejny problem, ponieważ podpisana umowa, zawiera klauzulę dotyczącą kar umownych za odstąpienie od świadczenia usług. Jest to kwota dla emeryta niebagatelne sięgająca kilkuset złotych. Wprowadzająca w błąd firma domaga się ich zapłaty. - Moim zdaniem kary są w tych konkretnych przypadkach nienależne. Po prostu, klient wycofał się z umowy zanim doszła ona do skutku. Za co ma, więc być karany? Najwidoczniej, za co najmniej wątpliwe etycznie działania przedstawicieli operatora - twierdzi Drzewoska - Łuczak.
Do tomaszowskiego rzecznika konsumentów wpłynęło kilka podobnych skarg, dotyczących działań tej firmy telekomunikacyjnej. - W moim odczuciu mogło dojść w niektórych przypadkach do naruszenia prawa. Dlatego do tomaszowskiej prokuratury złożyłam zawiadomienie o podejrzeniu popełnia przestępstwa. Tomaszowscy prokuratorzy umorzyli postępowanie, nie dopatrując się znamion czynu zabronionego.
Napisz komentarz
Komentarze