Jakiś czas temu pisałem już o zwyczaju, jaki panuje w Radzie Powiatu Tomaszowskiego, zgodnie z którym bezmyślna większość może odebrać głos rozsądnej mniejszości. Aby to zrobić wystarczy jedynie zgłosić wniosek o zamknięcie dyskusji. W ten sposób łatwo można uciszyć krytyczne głosy opozycji i odebrać głos radnemu, który domaga się niewygodnych dla kogoś wyjaśnień. Generalnie składanie tego typu wniosków powinno być zakazane prawem i karane publiczną chłostą, bo radni po to właśnie są wybierani przez mieszkańców, by zabierać głos i dyskutować. Jeśli się komuś spieszy albo dyskutować nie chce, to droga wolna i „fora ze dwora”. Nikt, nikogo kajdanami do krzesełka nie przykuwa a na miejsce niechętnego debatom leniucha być może wejdzie ktoś aktywny i nie unikający debaty publicznej.
Zapewne ktoś argumentował będzie, że znajdują się populiści, których głos nie wnosi niczego budującego i wysłuchiwanie ich jest jednie stratą czasu. Jednak pamiętać należy, że i te osoby swój mandat pełnią z woli wyborców, których w Radzie reprezentują. „Sznurowanie” ust radnego, to nic innego jak próba odebrania głosu obywatelom, czyli wprowadzenie rządów o charakterze reżimowym.
Radny Jerzy Kowalczyk, prowadząc obrady ostatniej Sesji Rady Miejskiej, posunął się nawet nieco dalej. Nie dopuścił bowiem do głosu mieszkańca Tomaszowa w punkcie obrad, dotyczącym rozpatrywania złożonej przez niego skargi na działalność Prezydenta Miasta Tomaszowa Mazowieckiego. Niezależnie od jej zasadności obowiązujących przepisów i regulaminów, trudno znaleźć jakiekolwiek uzasadnienie dla takiego zachowania.
Odmowa udzielenia głosu spotkała się z protestem ze strony radnych klubu Prawo i Sprawiedliwość, którzy postanowili opuścić salę obrad.
Napisz komentarz
Komentarze