W akcji „Sprzątania świata” biorą udział przede wszystkim dzieci i młodzież. Z tego punktu widzenia pełni ona bez wątpienia w jakiejś mierze funkcję edukacyjną, przynajmniej dla tej części uczniów, dla której nie jest jedynie kolejną (słowo kolejna nie jest użyte w tym kontekście w sposób przypadkowy) okazją do uniknięcia zajęć szkolnych. Chwile spędzone na świeżym powietrzu przyjemniejsze są od godzin spędzanych w szkolnych, twardych i niewygodnych ławkach. Trudno się dziwić, każdy z nas był kiedyś młody. Dziwi za to podejście nauczycieli, których niewielu obchodzi fakt, że nie uda się zrealizować całości zakładanego programu nauczania.
Ciekawym jest ilu byłoby uczestników, gdyby zbieranie śmieci zorganizować w dzień wolny od nauki lub pracy. Obawiam się, że do lasów i parków ruszyliby Ci, których w temacie utrzymywania porządku nie trzeba edukować, ponieważ wiedzę na ten temat wynoszą przede wszystkim z domu. Może w przyszłym roku warto spróbować w tan sposób sprzątanie świata zorganizować, zachęcając dodatkowo uczniów dobrymi ocenami z przedmiotów przyrodniczych lub sprawowania. Tylko czym zachęcić nauczycieli, jeśli odpowiedni, „zachęcający” zapis, nie znajduje się w Karcie Nauczyciela?
Już samo to, że mamy do czynienia z 18 edycją akcji, jej walor edukacyjny dyskredytuje moim zdaniem. Pierwsi uczestnicy akcji „sprzątających świat” zdążyli już założyć swoje własne rodziny i dzisiaj to ich dzieci zbierają odpadki wyrzucane w lasach, parkach i wszędzie tam, gdzie tylko można wjechać samochodem. Co ciekawe, wielu z nich zbiera zapewne śmieci wyrzucane przez własnych rodziców, bo nie może być inaczej, kiedy uruchamia się tego typu „pospolite ruszenie”. Śmieci nie ubywa.
Napisz komentarz
Komentarze