„The back door of my life” zaraz na początku atakuje nas metalurgicznymi odgłosami, nie ma zlituj, w uszach brzęczą nawinięte na drut śruby, mutry i podkładki, niby niedalekie echa Incubus i te nieco dalsze – z ciemnych, zawilgoconych pomieszczeń, które z powodzeniem mogłyby robić za scenografię kolejnej części filmu „Piła” – z rejonów Slipknota. W „Nowhere” jest podobnie, muzyka jest przez chwilę nieco bardziej „krocząca”, żeby za moment stać się zupełnie „rozbiegana”, wzmocniona porwanym riffem i skandowaniem wokalisty. Zupełnie niedaleko, niemal na odległość kolizji do RATM zbliżają się muzycy C.A.L.M. w utworze „Wrong decisions”. Spokojnie, dochodzi tu, co najwyżej do lekkiej „obcierki”.
„The curse of leadership” nie wiąże się z gruntowną zmianą stylistyki, choć kompozycyjnie (szczególnie w refrenie) niesie za sobą pewną “lekkość” (czytaj: nieco większą niż dotąd melodyjność), która kojarzyć się może z dokonaniami 3 Doors Down. (co zespołowi ujmy nie przynosi). Świetny jest „REwind”, utwór, w którym znów mamy do czynienia z nu-metalowym podejściem do definicji ballady – jest melancholijnie i niepokojąco, a zarazem odpowiednio mrocznie.
Z racji „Demoralizing shout” i „Chic lady” znowu znajdujemy się na kursie kolizyjnym, ale mam wiarę, że C.A.L.M. gładko ominie chromoniklowe zderzaki takich „wypasionych bryk” jak RATM i Slipknot podążając własną drogą. O tym, że przewidywania się spełnią świadczy utwór zamykający „(Now)here” – „I (almost) quit smokin”, w którym Wojciechowski, Iwanciw, Mroziński i Krawiec dochodzą do w pełni samodzielnego artystycznego wyrazu, tworząc kompozycję przemawiającą do słuchacza niemal indywidualną barwą głosu. To dobre podsumowanie tej ciekawej i mimo oczywistych zapożyczeń inspirującej płyty.
Cieszy, że taka muzyka może powstawać gdzieś poza mainstreamowym zagłębiem. Zespół pochodzi z Ostrowa Wielkopolskiego, miasta, które przyznajmy, nie dyktuje warunków polskiej scenie rockowej. Ale ma pożądany klimat, który tworzy specyficzny, twórczy ferment (chłopaki, a koncertowaliście na tej muszli w parku ze stawem, vis-a-vis kina?).
C.A.L.M. „(Now) here”. (Independent Production)
blackp
Napisz komentarz
Komentarze