Szczegóły sprawy oczywiście objęte są tajemnicą śledztwa. Warto jednak wspomnieć, że chodzi o sprzeniewierzenie publicznych pieniędzy wypłacanych rodzicom w ramach tzw. „becikowego”.
Według informacji, jakie posiadamy dokonała go jedna z pracownic, która wydawała decyzję w sprawie przyznania świadczenia z tytułu urodzenia dziecka.
Potwierdza to wiceprezydent Waldemar Wendrowski, chociaż i on o szczegółach sprawy mówić nie chce. – Jedna z pracownic wydawała decyzje i inkasowała pieniądze, tyle mogę powiedzieć. – Policja przesłuchuje pracowników MOPS i bada okoliczności sprawy.
Dowiedzieliśmy się, że chodzi o co najmniej kilkanaście tego typu świadczeń. Becikowe trafiało do kieszeni pracownicy. Kradzież wyszła na jaw pod koniec kwietnia. Dyrektor powiadomiła o sprawie prokuraturę oraz prezydenta miasta.
Toczy się postępowanie w sprawie. Nikt jeszcze nie ma postawionych zarzutów. Prokuratura wyjaśni, czy w procederze brała udział jedna czy więcej osób.
Jedna pracownica MOPS już została dyscyplinarnie zwolniona z pracy.
Cała sprawa rzuca cień na wszystkich pracowników Ośrodka.
- Pracuje tu 90 uczciwych osób – mówi dyrektor MOPS Jolanta Szustorowska. – Znalazła się jedna nieuczciwa i nie pozwolę na to, by to rzutowało na nas wszystkich – dodaje wyraźnie poruszona. – Dlatego na tą chwilę nie będę wyprzedzała policji i prokuratury i udzielała informacji na ten temat.
Napisz komentarz
Komentarze