Bezpłatny Dostęp do Internetu
Aero2 to komercyjne przedsięwziecie, ale przy koncesji którą Aero2 dostał na LTE (jako pierwszy opertarot w Polsce), nasze Państwo zastrzegło, że sieć zapewnić przez kilka lat bezpłatny dostęp do internetu mobilnego. Tak też się stało. I choć warunki koncesyjne kilka latemu już przestały obowiązywać – darmowy internet od Aero2 nadal działa.
Polska jest chyba jedynym krajem w Europie, w którym internet mobilny dostępny jest bez kosztów transmisyjnych i to nawet poza miastami. Internetową kartę z Bezpłatnym Dostępem do Internetem (dalej BDI), nie obsługują wprawdzie wszystkie smartfony, ale routery mobilne (urządzenia służace do “rozsiewania” internetu w domu), już tak. A i ceny używanych smartfonów kompatybilnych z BDI Aero2 na portalach ogłoszeniowych nie przekraczają dwustu złotych, często nawet przyzwoicie zachowany sprzęt można kupić poniżej stu złotych.
To ważne dla usługi socjalnej, ponieważ każdy smartfon ma fukncje tetheringu (spalszczanej przez np.: przez Samsunga jako "udostępnianie internetu”), zatem może być on po prostu domowym routerem przez który udostępniamy internet na kilka komputerów czy innych urzadzeń mobilnych.
Rezygnujemy z Wi-Fi dostarczanej przez telewizję kablową lub innego operatora, który wymaga podpisania umowy na bonament i korzystamy z darmowej usługi za pośrednictwem z telefonu z wyświetlaczem dotykowym. Oczywiście przy podłącznia kilku sprzętów, trzeba liczyć się wolniejszym przepływame danych, co w przypadku drmowych usług może oznaczać, że sprawne przegladanie stron może się odbywać jedynie na dwóch-trzech urządzeniach. Ale na przykład do czytania gazet czy portali tekstowych to wystarcza.
W Aero2 liczyć się trzeba z wpisywaniem co – chyba 30 miunut – kodów CAPTCHA (czyli literek z obrazka). Operator uzasadnia to utrudnienie, socjalnym przeznaczniem sieci. Ma być to przede wszystkim internet wykorzystywny w celach samokształceniowych, czy w poszukiwaniu pracy, a nie do ściągania na przykład filmów z sieci czy ogladania ich na zasadzie streamingu jak jest w Netflixie.
To jest oczywiście dyskusyjne, bo wiele bezpłatnych webinarów czyli kursów samokształceniowych nadawanych jest w formie wideo. Tak robi na przykład Uniwersytet Yale, ale i dystrybutor kreskówki z prostym angielskim dla dzieci – “Świnki Peppy” Oba kanały dostępne są bezpłatnie na You Tube.
Jednak każdy kto korzystał z Aero2, wie, że w przeciwieństwie do tańszych usług komercyjnych, korzystając z Aero2 można nawet ogladać nagrania wideo na YT, bez spowalniania sieci po wykorzystaniu jakieś paczki danych. Po prostu co pół godziny trzeba przepisać kod z obrazka, prędkość wysyłanych i odbieranych danych nie spada. W usługch komercyjnych tak i to do poziomu de facto umożliwiającym otwieranie nawet tylko tekstowych stron. Najczęściej nazywają to “lejkiem” prędkość transmisji spada, ale w rzeczywistości jest to blokada ponieważ najpopularniejse przeglądarki – Firefox czy Chrome, przy zbyt długiej transmisji wyświetlają komunikat systemowy o braku możlwiości dotarcia do serwera. Taki to “lejek”
Jeszcze wracajac do udostępniania internetu ze smartfona. Zasięg takiego tetheringu spokojnie wystarcza na 70 metrowe mieszkanie w bloku. Sprawdzone zarówno w blokowiskach w Tomaszowie jak i w większym mieście.
Teraz czas na połączenia i SMSy, kilka słów o Rebtelu.
Dziś znalazłem w skrzynce przesyłkę kurierską DPD z kartą SIM Rebtela. Numer loguje się do sieci w telefonie obsługującycm jedynie sieć 2G (rozmowy i SMSy) - Nokia 1100, mój ulubiony do dziś telefon (mimo, że z 2003 roku to nie zawiódł mnie do dziś ani razu, a bateria BL-5C do dziś wytrzymuje cały tydzień bez ładowania). To bardzo dobrze, że Rebtel nie wyklucza starszych Nokii. Operator uruchamia tym samym usługę de facto socjalną. Wystarczy mieć prostą starą komórkę GSM (większość telefonów, wyprodukowanych po 1998 roku), by mieć darmowy telefon.
Zobczymy jak będzie z ważnością konta. Czy karta niedoładowywana przez kilka miesięcy nie straci któregoś dnia zasięgu? Na razie nie znalazłem ani na stronie Rebtela, ani na żadnym forum polskim czy anglojęzycznym (a sieć działa też w innych krajach), żadnej informacji na temat ważności konta w Polsce. Jeśli osoby takie jak ja będą jakoś z sieci rugowane, to może chociaż będzie możliwość przedłużenia konta o rok, jedynie pięciozłotowym doładowaniem Plusa na którym Rebtel działa. Oby. W przeciwnym razie jako usługa socjalna Rebtel nie będzie już tak atrakcyjny.
Inny telekom działającu na infrastrukturze Plusa czyli “w Rodzinie” (nie mylić z siecią “w Naszej Rodzinie”), daje 2 lata ważności konta za pięć złotych doładowania. I to też po dwóch latach od otrzymania bezpłatnej karty SIM. Również środki jakie mamy na koncie przez te dwa lata nie przepadają.
Wraz z kartą SIM Rebtel przyszła mała ulotka na której jest napisane, że numer będzie aktywowany w ciągu dwóch dni roboczych. Zasięg mój telefon już łapie, ale wystukując jakikolwiek numer słyszymy jedynie kilkusekundowe pikanie. To samo gdy próbujemy dodzwonić się na nowy numer Rebtela z numeru w innej sieci. Czekam, ale sam krótki czas realizacji zamówienia - kartę dostałem 2 czy 3 dni po wypełnieniu formularza na stronie Rebtel.pl - pozytywnie mnie zaskoczył. Zważywszy, że w internecie spotkałem się z wieloma relacjami na temat problemów z dostarczeniem kart SIM Rebtela. Ludzie narzekają, że nie dostają karty w ogóle, albo po wielu tygodniach. Jednak te opinie dotyczą tylko przenoszących numer (co jest oczywiście bardzo irytujące), ale ja zamówiłem nowy numer. Doszedł w tym samym tygodniu. Osobom, które chciałby skorzystać z Rebtela polecam to samo. Rebtel jest siecią wirtualną, w Polsce istnieje ich ponad dwadzieścia, a istniało jeszcze więcej. W tym takie jak Folx, który nie przetrwał roku. Ale były przecież i: Carrefour Mova, Avon Mobile, MTV Mobile, FreeM i wiele innych. Dlatego lepiej nie przenosić do nich numeru, który od dawna używamy, by uniknąć komplikacji, jeśli sieć z dnia na dzień zniknie. Chociaż sieci, które zniknęły zwykle nie gasły z dnia na dzień. Z Folxa można było korzytać jeszcze we wrześniu, a od już lipca informowali, że sieć kończy działaność. Podobnie było z Avonem.
Najczęściej jest tak, że automatycznie po zamknięciu jakiejś sieci wirtualnej, z automatu stajemy się użytkownikiem pre-paida w którejś, z czterech sieci infrastrukturalnych (Plus, TMobile, Orange, Play), wtedy mamy kilka dodatkowych miesięcy bez konieczności doładowania, na decyzje, czy pozostajemy u “wymuszonego” operatora czy prenosimy się gdzie indziej.
Niemniej nie chcę ryzkować utraty dość łatwego numeru, którego używam od lat, daltego Rebtela przynajmniej przez pierwsze dwa lata zamierzam używać jako drugiego telefonu.
Podstawowe usługi i nic więcej
Nie spodzieajmy się też obsługi klienta ze strony Rebtela. Coś takiego, przynajmniej narazie, nie istnieje. Na ich stronach, podany jest wprawdzie numer infolinii, ale albo jest zajęty, albo wyłączony. Najprawdopodoniej jest to zwykły telefon komórkowy bez przekierowań na call center. Próbowałem dodzwonić się kilkanaście razy o rożnych porach i ani razu nie udało się. Nie irytuje się, bo spodziewałem się tego. Folx nie miał w ogóle call center, chociaż zgłoszenia dość sprawnie załatwioano przez czat w aplikacji. Jednak zawężanie kontaktu z obługą klienta do aplikacji już wykluczało. Po prostu nie masz smartfona, niczego nie załtawisz. Nie lubię takiej nowocześności. Niczego nie poszerza. W Rebtelu póki co rownież niczego nie załatwimy, no ale nie wprowadza się wątpliwych, dyskryminujących w gruncie rzeczy kanałów kontaktu.
Poza tym nie podoba mi się, że na zapytanie w Folxie w środku nocy dostawało się w ciągu niespełna minuty odpowiedź. Ktoś tam musiał siedzieć i bardo konkretnie odpowiadać. Nie był to bot, ponieważ zadawałem pytania takim językiem, którego maszyna by nie zrozumiała, a przede wszystkim nie reagowałaby w tak ludzki sposób na emocje z mojej strony. Poziom botów telekomunikacyjnych możemy poznać telefonując na infolinię Orange i dyskutując z “doradcą Maxem” Pisanym chyba przez X, bo Maksymilian brzmiałoby zbyt staroświecko.
Nie podoba mi sie po prostu sytuacja, gdy ludzie muszą siedzieć w nocy w robocie, którą spokojnie mogliby ogarniać w ciągu dnia, odpowiadajac na zwykłego e-maila. Te 16 godzin (od 6 do 22), mnie nie zbawia, a oni siedzą zwykle na śmieciówkach w tych oszczędnych, nowoczesnych telekomach, albo bez jakichkolwiek umów, wynagradzani kilkoma dodatkowymi gigabajtami do własnych kart SIM. To żałosny wyzysk w kraju unijnym. I mało kto poza krajami ze wschodu Europy pozwala sobie na to.
W Rebtel podany jest również e-mail. Jednak po czterech dniach od wysłania do nich zapytania, nie uzyskałem żadnej odpowiedzi, poza tą z automatu z numerem sprawy. Chociaż i tego się nie spodziewałem, a z numerem sprawy zawsze łatwiej sie odwoływać. Nie muszę opisywać swojej historii na nowo, szukać starego e-maila by ustalić kiedy go wysłałem, tylko kopiuje z automatycznej wiadomości numer zgłoszenia. Może jeszcze odpowiedzą, duży Orange odpowiada często po dwóch tygodniach, a w regulminie ma 30 dni na załatwienie zapytania. Do tego stosuje takie – w mojej ocenie chamskie – haczki, że przy prośbie o podaniu wszystkich numerów zarejestrowanych na mój PESEL, żąda numeru umowy do każdego z nich.
W T-Mobile, przy życzliwszym konsultancie, dostajemy wydruk tego samego w ciągu 2-3 minut. Mam świadomość, że takich użytkowników jak ja – mających ponad 70 numerów na kartę (tyle mam skatalogownych w Excelu, a nie zawsze mam czas by to robić – takich klientów indywidualnych jest mało, ale świadczy to dobrej woli poteżnego operatora jakim jest Orange. I irytyje tym bardziej, pamiętając, że jest to firma funkcjonująca na bazie TPSA czyli firmy państwowej, zbudowanej z podatków. Ale są w Polsce sieci, których obsługa klienta odpowiada w ciągu dnia, w przeciągu 2-3 godzin. W Rebtel na to nie liczmy.
W moim przypadku nie jest to zarzutem, trzeba się z tym liczyć przy biznesie tak ryzykownym jak zarabianie jedynie na paczkach internetu. W Rebtel płacimy po wykorzystaniu 1 GB miesięcznie, wpisując kod USSD (ten który rozpoczyna się gwiazdką i kończcy haszem < # - płotkiem spod dziewiątki> W Rebtel widać, że oszczędzają, chociaż jako firmę kurierską wybrali niemiecką, dość drogą DPD (Dynamic Parcel Distribution GmbH & Co), a przede wszystkim dobrego pod wzgledem zasięgu i też nietaniego w rozliczeniach międzyoperatorskich, polskiego Plusa (Polkomtel), jako odpowiedzialnego za infrastrukturę nadawczą.
Na obsługę klienta, a właściwie jej brak, mogę przymknąć oko jeśli rzeczywiście z numeru Rebtela będzie można się dodzownić i odbierać z niego połaczenia. Na to tylko liczę. Mam również cichą nadzieję, że numeru nie będzie trzeba w ogóle doładowywać, chociaż byłoby to bArdzo duży zaskoczniem. Ale może tak będzie.
Rejestracja numeru
Co ciekawe, rejestracja numeru Rebtela odbywa się najprawdopodobniej poprzez dane z karty bankomatowej, której numery (numer karty, data ważności i CVC), musimy podać podczas wypełniania formulrza w sieci. Może być to zwykła karta debetowa. Polecam podanie takiej powiąznej jakimś RORem (rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy), który używamy okazjonalnie, na którym zwykle nic nie ma. Mniejsze ryzyko, że ktoś nas okradnie w przypadku wycieku danych, a takie rzeczy zdarzają się nawet w bankach o czym niedawno czytaliśmy w przypdku Plus Banku, który ma i naziemne oddziały i call center i którego założenie jest dużo trudniejsze niż firmy telekomunikayjnej. W przypadku firm z krótkim stażem wolę tak się
ubezpieczyć.
Kurier DPD nie zastał mnie, a przesyłkę zostawił zwyczajnie w skrzynce. Za co mu dziękuję. Po kontakcie SMSowym (już poza jego godzinami pracy, za co dodatkowo jestem mu wdzięczny – z tym kojarzy mi się polskość. Z życzliwością), poinformował mnie, że sprawdzenie mojego dowodu nie jest konieczne. Zatem jak przebiega weryfikacj podanych przeze mnie w formularzu, danych? W Polsce rejestracja pre-paidów (numerów bez umowy z comiesieczą opłatą), jest przecież obowiazkowa, wiec te dane - przynajmniej PESEL gdzieś musieli potwierdzić? Robią to chyba przez przesłanie zgłoszenia do mojego banku. Na forach internetowych wyczytałem również, że ważność karty jest sprawdzana co miesiąc. Kilku piszących tam, zauważyło w historii rachunku, jedną operacje na 0 zł, z adnotacją, że pochodzi ona z Rebtela. Nie potrafię jednak na razie zweryfikować tych informacji.
Życie na offie nie przestaje być życiem.
Ten tekst nie jest promocją żadnej z wymienionych wyżej firm. Najprościej jak potrafiłem starałem się skupić na tej części ich działaności, która nie przynosi im żadnych dochodów. Moim celem było poinformowanie Cztelników i Czytelniczki portalu NaszTomszow.pl o możliwości posiadania usług, które coraz częściej są jedyną możliwością w zdobyciu pracy, szybko zmieniających się kompetencji, ale i wyższej świadomości społecznej.
Weźmy jako przykład historie Polski. Tę wykładaną w szkołach. Jak wiele informacji podstawa programowa nie obejmuje? Jeszcze z pięć lat temu wojnę domową nazywaną teraz przez IPN powstaniem antykomunistyczne w Polsce z lat 1944–1953, w szkołach średnich kwintowano dwoma zdaniami o rozprawianiu się z anarchią i działanością rabunkową band… Wojska formacji antykomunistycznym po 1945 roku nawet postkomunistyczny tygodnik „Polityka” ostatnio oszacował na… ponad 100 tysięcy... Przez dwadzieścia lat od kiedy komputery trafiały w Polsce pod strzechy, gównym źródłem wiedzy na ten temat był właśnie internet. Na początku nieformalne pogaduszki na forach z ludźmi poukrywanymi pod niepozornymi nickami a w rzeczywistości często pracownikami naukowymi prestiżowych uczelnii, dziś pełnowartosciowe portale dużych wydawnictw. Już dziś telefon komórkowy w dobie wi-fi calling (możliwość prowadzenia rozmów głosowych jedynie przy użyciu internetu, przez aplikacje na telefonach z wyświetlaczem dotykowym), wydaje się być arachaiczny. Tym bardziej powinien być bezpłatny.
Myślę sobie teraz o pensjonariuszach jednego z warszawskich domów starości (bo trudno nazwać go hospicjum skoro mieszkają w nim ludzie zdrowi, tyle że bez rodzin), w którym jestem wolontariuszem, w którym często jednymi kontaktmi ze światem zewnętrznym, są ...te telefoniczne.
Często zresztą telefony od równolatków, dawnych kolegów z pracy, a nie od rodziny. Ale nie o oceny chodzi. Nie jest moim celem ani apel o zbiórkę pieniędzy na używany sprzęt dla tych ludzi (nie znoszę obnoszenia się z dobroczynnością! Sprzęt organizuje - po prostu przez zakupy starszych Nokii na OLX i Allegro z własnych pieniędzy i żadnych zbiórek na razie nie planuje. Nie zarzekam się, że nigdy, ale jakoś przez te 11 lat jakoś daje radę. Dziś każdy pensjonriusz tam ma ode mnie komórkę z aktywnym numerem i ładowarką. Poza tym sprawy formalne. Starszy telefon bezpłatnie mogę legalnie dać komu chcę. Zbierając pieniądze musiałbym gdzieś to zgłaszać, instytucjonalizować dwuosobową (bo jest jeszcze ktoś), działaność. W końcu instytucjonalizować ją. Na razie tylko komórki. Starsze Nokie na ładowarkę z grubym bolcem :) Są najlepsze. Dlatego, że mają
najczytelniejszy z tych tańszych telefonów niededykowanym starcom, cyferblat.
Miałem plany skupownia starych komupterów – takich przynajmniej z 2GB RAMu, ale na stacjonarne nie ma w miejscu, do którego chodzę warunków, a na sprawne laptopy na razie mnie nie stać. Telefon to jest 20-30 złotych, laptop z jakimś prostym Linuxem, który nie będzie wymagał dodatkowej pamięci za pół roku od 200 zotych. A jeśli starszą osobę nauczy się czegoś, to trudno potem ją tego pozbawiać ...bo niewystarczające warunki sytemowe. Zawsze trzeba mieć ten sam model komórki w zandarzu, na zstępstwo)
W obronie własnego, choć społecznego interesu.
Unikam jak mogę samokreśleń. Między innymi dlatego, że niektóre z nich, jeśli musiałbym je definiować, są już w polskim prawie spenalizowne (nie mogę, a na pewno publicznie, deklarować poglądów, które mam, ba, które mieli moi Rodzice, a jakoś – już te dobre 20 lat - nie znikają tylko dlatego, że są formalnie zabronione). Jednak też nie ma co bać się ich jak ognia. Bo można oszleć - tworząc drugie, trzecie, czwarte i kolejne kręgi znajomych, których się watejmnicza na rożnych poziomach.
Mam wrażenie, że kilkukrotnie to przeżywałem, bo nie unika się napięć, bo gdzieś się pracuje, podczas pracy z kimś żyje i rozmawia. Upowszechnienie wiedzy o usługach socjalnych, a przede wszytkim chociaż przedstawienie argumentów za tym, że korzystanie z nich nie powinno być niczym wstydliwym jest myśleniem klasyfikowanym jako socjalistyczne. O ile jeszcze nie spenalizowanym, to już piętnownym. Tak samo jak upominanie się z pozycji zwykłego klienta podczas wizyty w salonie telefonii komórkowej, by inny klient nie zwracał się do konsultantki, której wcześniej nie znał (wiem, bo zapytałem) – per “ty” (sprawa będzie miała kontunuacje na drodze formalnej, pewnie nie sądowej, ale to trzeba gdzieś zgłosić, a przynajmniej nagłośnić, bo zachowanie kierowniczki tego miejsca było po prostu nikczemne, jakby sprzątała ZOO, chociaż do zwierząt ci opiekunowie, odnoszą się z większym szacunkiem niż niektórzy w relacjach międzyludzkich przy istniejącycym stosunku zależności). Tak samo jak upomianie się, że praca bez szans na emeryturę w latach gdy zniedołężniejemy, nie jest żadną pracą a nowoczesnym niewolnictwem, na pewno traktowaniem ludzi jak rzeczy, za których nie bierze sie żadnej odpowiedzialności. Tak samo w końcu jak – czasem wulgarna, przyznaje – krytyka trendu w obyczajach, pieszych czy innych niezmotoryzowanych do roli zwierzyny na dorgach polskich miasteczek. Zwierzyny, za której śmiertelne potrącenie nie dostaje się nawet mandatu... Tak, wiem, niestety wiem - jest część ludzi, a na pewno większość partii politycznych, którzy w korzystniu z dóbr nieodpłatnych zlicza do patologii społecznych. Podobie z pozostałymi przytoczonymi tematami, ale nie chcę wydłużać tego tekstu – więc tylko slogany: “Klient nasz pan” (czyli co? I strzelić batem przez plecy można?), “nie masz samochodu? Ty dziadu!”, “Jesteś zupełnie do niczego, a na etat trzeba sobie zasłużyć”... Jedynym moim celem, w powyższym tekście było przeciwstawienie się tym niepokojąco nasiljącemu się (bo i afirmowanemu, w kręgach opiniotwórczych), niehumanitarnemu myśleniu. Przeciwstawienie się w wąskim fragmencie rzeczywistości.
Serdecznie proszę o przedstawienie możliwości bezpłatnych usług socjalnych w telekomunikcji wśród ludzi, o których wiecie Państwo, że może być ich nie stać na te standardowe. Nie chodzi o żadne konkretne firmy – jeśli pojawią się analogiczne usługi u innych usługodawców, to również o nich. Opisałem te które znami mam z nimi jakieś doświdczenie.
Zależy mi na pozostaniu anonimowym, podpisuje się pod tym tekstem pseudonimem, ale znaczącym – zachęcam do wrzucenia w Google – a Redaktora Mariusza Strzępka proszę
o zachowanie wiedzy o prawdziwym nazwisku – również podczas rozmów prywatnych :) - dla siebie. Życie dla idei jest piękne.
Michał Grażyński
Napisz komentarz
Komentarze