Caly Tomaszów pod względem czytości pozostawia wiele do życzenia, ale w reprezntacyjnych miejsach taki widok jeszcze bardziej razi.
Do kogo apelować? Kosz pewnie nie jest do końca wypełniony, a zapachał go ktoś wielkim pudłem po pizzy. Kilka metrów dalej, w stronę ulicy Granicznej kolejny kosz. Ten już wyrwany z uchwytu, wiszący jedynie na żywopłocie. Nie jest zapchany pudłem po pizzy czy butach (swoją drogą czy takie opakowania powinno się pakować bez rozerwania do tak małych koszy?
Szanowni Państwo, wielce nowocześni Tomaszowianie, kim jesteśmy? Zastanówmy się chociaż przez pięć sekund. Sytuacja dookoła bardzo podobna, mnóstwo papierów. Codziennie przybywają nowe.
Rano wyglądam przez okno bloku smarując pieczywo masłem, porwane przez wiatr reklamówki wiszą od miesięcy w konarah drzew... Tyle już razy to widziałem, a za każdym razem odechciewa się jeść śniadanie. W ogóle cokolwiek robić.
Widok z okna planuje poprawić sobie sam. Już nawet skonstruowałem z kija od szczotki i wyprostowanego drucianego wieszaka, "urządzenie", którym planuje te foliówki pościągać.
Jednak zawsze gdy tu jestem i mam chwilę - zwyklę wieczorem, drzewo przy parkingu jest trudno dostępne ponieważ tuż przy drzewie parkują - czasem nawet droższe samochody. BMW, nowsze Toyoty. Nie chcę problemów, a skoro śmieci wiszą na tych drzewach już tyle miesięcy, to może nikomu oprócz mnie nie przeszkadzają?
Zacznie pewnie przeszkadzać moja inicjatywa. Tak często jest w postkomunistycznych społeczeństwach skoncentrowanych na trwaniu. W dzień robota, wieczorem rozrywka z telewizora, zero zainteresowania czymkolwiek poza własnym mieszkaniem.
Łatwiej animowo zatelefonować donosząc na sąsiada, niż samemu coś zrobić.
W sumie, jestem przeciez tylko jednym z kilku tysięcy członków spółdzielni, w której wszyscy tu mieszkamy. Nie mam prawa wychylać się nawet jeśli chodzi o drobne sprawy jak estetyka najbliższego otoczenia. Chociaż pewnie ci sami ludzie, przynajmniej ci aspirujący do lokalnej inteligencji, z chęcią lajkują wszystkie inicjatywy zwiazane z usuwaniem pstrokatych reklam w mieście. Ustawa krajobrazowa miała spore poparcie z tego co pamiętam.
W oczach czuje kłucie, czasem nawet zbiera się na odruch wymiotny. Mieszkamy w Obrzydłówku, a za ten stan odpowiedzialni jesteśmy przede wszystkim my sami.
Napisz komentarz
Komentarze