Według zacytowanego przez nas komunikatu "tomaszowscy policjanci zatrzymali 66-latka, który włamał się do domu swoich sąsiadów. Mężczyzna próbował ukraść pieniądze ze świnki skarbonki, lecz został wypłoszony przez właścicielkę domu, która niespodziewanie wróciła do mieszkania. Uciekając w popłochu ukradł klapki należące do gospodarza domu. Za kradzież z włamaniem grozi kara od roku do 10 lat więzienia".
Informacje podawane przez Policję trudno jest nam poprawiać czy jaakoś uszczegóławiać. Szczególnie w dobie mocno egzekwowanych przepisow dotyczacych ochrony danych osobowych.
- Kochana redakcjo, gdyby post o okrutnej grabieży nie dotyczyła mnie osobiście i tego, że sąsiad od dawna zaczepia mi dzieci, które nota bene przechodzą traumę, bo sąsiad kilkukrotnie łapał ich i okradał z drobnych pieniędzy przeznaczonych np. na lody. Włamywacz kim by nie był i czego by nie ukradł narusza od dawna nasz spokój. A w trakcie włamania miał narzędzie typu grabie krótkie ogrodnicze którymi w moim kierunku wymachiwal. Dla nas nie liczyły się ani klapki ani ta opłakana świnka. A to że mężczyzna jest agresywny i dopuszcza się coraz niebezpieczniejszych metod by zdobyć pieniądze na alkohol. W domu tego dnia nie było dzieci. A co gdyby były... - pisze do naszej redakcji właścicielka mieszkania
Co na to Policja i czy wcześniej zgłaszano jej przypadki agresywnego zachowania sąsiada?
- Oczywiście że były interwencje. Tylko bagatelizowano nas. Kazali zgłaszać sprawę do dzielnicowego Poczym dzieci baly się wychodzić poza podwórko. Sąsiad rzucał nam kamieniami w psa. Upodobał sobie nasz dom od wielu miesięcy. Teraz jeszcze ta informacja. Mam trójkę dzieci i chciałam zawalczyć o ich spokój, a nie koniecznie stać się pośmiewiskiem całej Polski. Newsem dnia na Onecie. Zero wspomnienia o tym że w domu mieszka trójka dzieci - pisze właścielka
Młoda mam twierdzi, że nie chce wyolbrzymiac sprawy, ale oboje z mężem pracują i chcą, by ich dzieci czuły się w domu bezpiecznie. Ma żal do Policji, ponieważ liczyła na prawdziwe wsparcie. Podkreśla, że gdyby nie uciekła z domu pierwsza, to agresywny sąsiad mógłby zrobić jej krzywdę.
- Dzielnicowy albo na urlopie albo się zmieniał jednego na drugiego. Miała miejsce interwencja, jak napadł mi dzieci to go policyjnym radiowozem do domu podrzucili. Tyle w temacie daliśmy spokój... Po 3 miesiącach rzucania kamieniami w psa wpadł na pomysł by zwierzaka wypuścić poza posesję i włamać się do domu - dodaje poszkodowana
Niestety przy opisywaniu zdarzeń często przydałby się szerszy kontekst. Przecież w przypadku podobnych interwencji należałoby sprawdzić, czy są one przypadkiem odosobnionym, czy powtarzają się w sposób regularny a wtedy podjąć konkretne działania. Chyba, że czekamy aż zdarzy się prawdziwe nieszczęście i dopiero wtedy wszyscy będą zachodzić w głowę, wszak każdy widział a udawał niewidomego.
Napisz komentarz
Komentarze