Nie daję na Owsiaka
I nie dawaj. Przecież ani obowiązku ani przymusu nie ma. Nikt, nikomu nie przystawia do głowy Beretty żądając wrzucenia do puszki 5 zł. (gdyby mi ktoś przystawił taki kawał żelastwa pewnie wrzuciłbym wszystko co mam w kieszeni i dołożył jeszcze kartę bankomatową razem z pinem) na bezbożny cel w postaci zakupu inkubatorów na oddziały dla noworodków, sprzętu na oddziały geriatryczne lub pielęgnacyjno opiekuńcze, czy inne ustrojstwa służące niewątpliwej demoralizacji polskiego bogobojnego społeczeństwa.
Przecież podarowanie tych urządzeń przez jakąś Fundację (nie ważne tak naprawdę jaką, chociaż historia pokazuje, że w przypadku Tomaszowa nie ma ich zbyt wielu a dokładnie mówiąc jest ich ZERO) musi budzić zrozumiałe społeczne oburzenie. Więc być może powodem odmowy wynajęcia sali, w której od lat finał WOŚP zwyczajowo był organizowany (samochodówka) jest obawa przed masowymi protestami, paleniem opon na ulicach, wyrwanym brukiem, wybijanym szybami i zakłóceniami ładu oraz porządku. Jeśli tak, to rozumiem, jeśli nie to... jest mi zwyczajnie wstyd...
Ludzie mają przecież prawo wyboru. Mają prawo decydować na co wydają własne pieniądze, w jakich imprezach uczestniczą, kogo lubią, a kogo niespecjalnie darzą sympatią. Póki nie naruszają wolności innych ludzi, mogą robić co chcą (przynajmniej póki co). Jakim prawem ktoś im tę wolność decydowania o sobie odbiera, czy chociażby próbuje ograniczać? Czym się różni kwesta na odnowienie grobów, czy datek "na ofiarę" kiedy przychodzimy na mszę do kościoła, gdy kościelny wśród tłumu zgromadzonych wiernych spaceruje z tzw. tacą, od zbiórki organizowanej przez WOŚP? Mamy w tych przypadkach taki sam wybór. Dajemy na ofiarę, lub nie.
Polecam także Prawym okiem: Róbta co chceta
Napiszę więc to jeszcze raz: nie dajesz na Owsiaka? Nie dawaj, ale nie odmawiaj tego prawa komuś innemu. Może ktoś, kto chce to robić ma poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Może nie uważa, że daje cokolwiek Owsiakowi, ale wspiera cel, który i jemu samemu jest bliski. Być może to jedna z nielicznych chwil, kiedy we współczesnym, pełnym zła i podłości świecie, w którym "człowiek człowiekowi wilkiem" ludzie po prostu mogą poczuć delikatny powiew... dobra. I właśnie o to chodzi...
Moi znajomi wiedzą, że często to powtarzam, kiedy pytają mnie o to, kto nami rządzi (głównie na szczeblu centralnym, ale oczywiście nie tylko). Mówię: źli ludzie, osoby, które zatraciły zdolność odróżniania dobra od zła, a być może nigdy jej nie posiadali. Im większy cynik, tym jego szanse na sukces w polityce są większe. nie ma etycznych granic, których by nie przekroczyli. Zło wraca? Pewnie tak, tyle, że niektórzy uważają, że wystarczy się z niego wyspowiadać, zapominając przy tym co jest tak naprawdę istotą pokuty... Jako osobie wyznającej chrześcijańskie wartości, jest mi wstyd...
Jest jeszcze oczywiście kwestia zarobków szefa Fundacji i jego rodziny, często podnoszona w mediach. Ludzie pracują, ludzie zarabiają, przy okazji czyniąc coś dobrego. Jeśli ktoś uważa to za zło, to wypada tylko takiej osobie współczuć i skierować na leczenie psychiatryczne. Trudno się dziwić samemu Owsiakowi, że reaguje emocjonalnie. Rozumiem go bardzo dobrze. To, co facet może czuć sam poczułem swego czasu na własnej skórze, kiedy chory z nienawiści, nasłany na mnie (przez moich co ciekawe znajomych) psychopata wydzwaniał do mnie wysyłał mi o 4 nad ranem smsy, że ujawni rzekome przekręty, jakie robię we własnej fundacji.
Napisz komentarz
Komentarze