Nie mówi się o nich wiele, nie słychać o nich w telewizji, ale to on odbierają setki telefonów dziennie. Łagodzić awantury wywoływane przez agresywnych pacjentów, których dzisiejsza rzeczywistość przerasta, a u kilku procent z nich zamknięcie drzwi od przychodni jest równoznaczne z powolną aczkolwiek wyimaginowaną śmiercią. To one jako pierwsze dostają rykoszetem za decyzje rządzących w kwestii służby zdrowia. Tak wygląda dzisiaj rzeczywistość pracowników w POZ.
Czy przesadzam z tą ostatnią tezą? Ani trochę. Przez ostatnie tygodnie wielu z was było świadkami paniko-wirusa w tomaszowskich sklepach spożywczych, które wywołało zamieszanie prowadzące do braków towarów na półkach. Dzisiaj ze strachu o brak leków w aptekach, podobne akcje możemy ujrzeć w placówkach POZ, gdzie ludzie chcą robić kilkumiesięczne zaopatrzenie w leki, gdyż strach przed brakami bierze górę nad rozsądkiem.
O ile większość z pacjentów tych placówek stara się być wyrozumiałymi w tej trudnej sytuacji, o tyle duży procent ma pewien problem z tym, że sytuacja w kraju uległa zmianie, a wszelkie swoje frustracje wylewają na pracownikach placówek Podstawowej Opieki Zdrowotnej i uwierzcie, że nie są to "lekkie" słowa.
Idąc do POZ warto zdać sobie sprawę że dziewczyny podobnie jak Panie z Aptek czy lekarze i pielęgniarki z TCZ są dzisiaj na pierwszej linii frontu tej walki z COVID-19. Dzisiaj drzwi zamknięte od przychodni są tylko w teorii. Po pierwsze - chorych trzeba leczyć, gdyż nie brakuje przypadków pilnych, które wymagają konsultacji z lekarzem, czy też pobrania krwi. Po drugie: czym dzisiaj są zamknięte od kilku dni drzwi poradni, kiedy te Panie w lutym miały kontakt z tysiącami pacjentów?
W obecnym momencie jedyną tarczą antywirusową Pań i Panów z POZ jest pisemna deklaracja pacjenta o tym, iż nie miał on kontaktu z osobą z podejrzeniem koronawirusa, czy też osobą zakażoną – czyli można rzec żadna.
Praca dziewczyn nie kończy się w poradni. To też biura, czy zdalna praca po godzinach w domu, gdzie czekają małe dzieci (także poważnie narażone). W tym ostatnim przypadku praca ta nie jest związana z wynagrodzeniem, a chęcią pomocy innym, chęcią wsparcia nas w tych trudnych chwilach poprzez dokształcanie się co rusz w nowych wytycznych, czy też przygotowanie harmonogramu rozmów telefonicznych tak, aby pacjent jak najszybciej odebrał swój kod do recepty.
W swoim imieniu chciałbym publicznie przeprosić Was za te wszystkie złe słowa, jakie na was spływają z różnych stron od mało wyrozumiałych pacjentów, a jednocześnie podziękować za walkę, jaką na co dzień toczycie narażając własne zdrowie, po to abyśmy my mieli komfort leczenia.
Napisz komentarz
Komentarze