To, że system wymaga głębokiej reformy jest faktem bezdyskusyjnym. Dziś jest mocno niewydolny, a wszystko wskazuje na to, że stan ten będzie się jeszcze pogłębiał. Pomysłów na istotne zmiany nie ma. Zamiast tego planuje się nam zaserwować coś, co przypominać będzie reformę sądownictwa, która jego pracy w żaden sposób nie usprawniła.
Baba z wozu koniom lżej?
Teoretycznie, z punktu widzenia takiego powiatu jak nasz, to idealne rozwiązanie. Wszak jeden problem, z jakim przychodzi nam się borykać ubędzie. Wydzierżawimy obiekty, zamiast dopłacać, będziemy inkasować czynsz, a miasto zgarnie od szpitala podatek od nieruchomości. Obrazek niemalże idylliczny. Tylko… po co komuś wówczas powiat? By zarządzał oświatą, do której także musi dopłacać?
Zakres zadań własnych, jakimi obecnie się zajmujemy już jest „symboliczny”. Zadania zlecone mogą bez problemu przejąć urzędy miasta i gmin. Tak samo wspomniane szkoły ponadpodstawowe. Gdyby więc w ślad za przejęciem szpitali szła również likwidacja powiatów, to być może warto byłoby taki pomysł rozważyć, czyniąc oszczędności na liczebności administracji i radnych, będących głównie konsumentami systemu. Ale raczej nie ma się co łudzić…
Wraz z utratą szpitala, samorząd lokalny utraci wpływ na jego funkcjonowanie. Tak samo jest obecnie w przypadku Straży Pożarnej czy Policji. Nadzór nad tymi służbami jest de facto zerowy. To wojewoda i inny urzędnik oderwany (nie tylko) od lokalnej rzeczywistości będzie decydował o tym, co w Tomaszowie jest potrzebne. Jakie choroby należy leczyć, a z którymi trzeba będzie udać się do zielarza lub znachora. PRL wraca? W niektórych umysłach jak widać nigdy nie przestał funkcjonować.
Centralizacja czy prywatyzacja?
To w sumie dosyć ciekawe pytanie. Ludźmi stosunkowo łatwo manipulować (jak nie wierzycie, to przeczytajcie komentarze na naszym FB pod artykułem o szkole katolickiej) dlatego nie mam wątpliwości, że duża grupa ludzi uwierzy, że tego rodzaju działania Rząd czyni dla ich dobra. Właściwie trudno mieć nawet do nich o to pretensje. Ktoś, kto nie zna systemu od środka nigdy nie będzie w stanie pojąć zasad jego funkcjonowania. Ludzie widzą, że jest źle i chcą zmian… niestety… jakichkolwiek. A tu „bylejakość” nie wystarczy. Tu chodzi o ludzkie zdrowie a często też życie.
Nie ma więc powodów do radości. Bo de facto centralizacja doprowadzi do… prywatyzacji. Paradoksalne, ale niestety takie zagrożenie istnieje. Na rynku usług medycznych brakuje przede wszystkim rąk do pracy. Wystarczy przyjrzeć się kolejkom do specjalistów niemal wszystkich dziedzin medycyny. Brakuje też pielęgniarek i położnych, a za chwilę brakować będzie też ratowników medycznych.
Przy braku dostępności lekarzy rozwijał się będzie… sektor prywatny, który jest bardziej elastyczny w procesie pozyskiwania personelu medycznego. Koszty oczywiście będą ogromne. Już dzisiaj za prywatną wizytę lekarską w niektórych przypadkach należy zapłacić nawet 300 zł. Z tego co się orientuje obecnie prywatne placówki płacą lekarzom 150 zł za godzinę dyżuru. W TCZ jest to ok. 50-60 zł. Już dzisiaj widoczne jest zachwianie proporcji. Ci chorzy, których stać korzystają i korzystać będą z pomocy. Ci niezamożni będą… umierać na ulicach lub w kolejkach do przychodni, w których pracować będą emeryci i desperaci cierpiący na bezsenność. I nie jest to stwierdzenie bynajmniej na wyrost, czy w jakiś sposób nieuprawnione.
Od lat rozmawiając od ochronie zdrowia mówi się głównie o pieniądzach. Są oczywiście ważne, ale dzisiaj już system zasilany jest gigantycznymi kwotami. Potrzeby są i będą większe, bo stajemy się społeczeństwem geriatrycznym. Same pieniądze jednak problemu nie rozwiążą.
Przed ostatnimi wyborami nasłuchaliśmy się o specjalnych funduszach dla służby zdrowia, w tym pieniądzach na inwestycje (czasem mam wrażenie, że rządzący zapominają, że sprzęt się amortyzuje i zużywa). Póki co wszyscy nabrali wody w usta, a prezydencki projekt ustawy jest gdzieś, lecz… nie wiadomo gdzie. Zamiast tego mamy kolejny chytry plan nacjonalizacji i jak się domyślam upartyjnienia, dziedziny w której fachowość ma wyjątkowo istotne znaczenie.
PS
Kolejnym genialnym pomysłem powinna być nacjonalizacja zakładów pogrzebowych. Mogłyby one stanowić integralną część placówek publicznego sektora usług zdrowotnych. Póki co mam jednak nadzieję, że ktoś pójdzie po rozum do głowy... jeśli nie będzi mógł znaleźć we własnej to może poszukać w cudzej.
PS II
Tytuł felietonu ma oczywiście charakter prowokacyjny
Napisz komentarz
Komentarze