Płyniemy, rozglądając się na boki, nie mogąc nadziwić się widokom, jakimi uraczyła nas natura. Po dłuższym czasie wypływamy nagle z głębokiego cienia. Na prawym brzegu rzeki widzimy zalesione wzgórza, na których powstało wiele wypoczynkowych ośrodków, między innymi były ośrodek ZPO Pilica, na lewym ciągną się łąki, a kawałek dalej wije się nić asfaltowej szosy Spała – Inowłódz.
To widoczny znak, że zbliżamy się do mostu na Pilicy w Inowłodzu, a meta w Zakościelu jest już blisko. Tuż za mostem, na lewym brzegu jest czynna kajakowa przystań i wypożyczalnia, a na jej wysokości kąpielisko. W rzece dziesiątki głów kąpiących się ludzi. Zwolniliśmy tempo wiosłowania, by nie wpaść na jakiegoś pływaka. Po chwili, znaleźliśmy się na wysokości wzgórza, na którym stoi, górując nad okolicą, kościółek świętego Idziego z XI wieku, to turystyczne logo Inowłodza na lewym brzegu Pilicy, a obok biegnie trawersem równoległym do rzeki, asfaltowa droga Inowłódz – Zakościele.
Za chwilę, za kilka minut nastąpi kres naszej wodnej wędrówki. Na mecie kajakowego spływu oddajemy cały sprzęt, który szybko załadowywany jest na specjalistyczne przyczepy i w ciągu godziny powraca na przystań OSiR-u w Tomaszowie Mazowieckim. Natomiast my, zmęczeni wodni bohaterowie, wsiadamy do podstawionego autokaru by w ciągu pół godziny znaleźć się przy wcześniej przygotowanym przez innych klubowiczów, ognisku (przystań OSiR-u). Tu czekały kiełbaski z rożna, na które mimo zmęczenia z wielkim apetytem się rzuciliśmy. Tym oto miłym akcentem zakończyliśmy kajakowanie.
Późnym wieczorem połączyłem się przez skype’a z Wojtkiem "Szymonem" w Nowym Jorku, by dowiedzieć się jak wygląda sprawa jego przylotu do Polski. Nie miał zbyt dobrych wiadomości. Tolek – powiedział - przylot do kraju jeszcze w powijakach, ale jestem dobrej myśli i wkrótce dam ci znać czy zdążę na twoich "Herosów Rock'n'Rolla"! Opisałem mu ze szczegółami swoją kajakową przygodę. Słuchał mnie zafascynowany i z wielką uwagą, a na zakończenie rozmowy powiedział - Jeżeli przylecę do Polski, to twoim obowiązkiem będzie, bez względu na pogodę i koszty, załatwić spływ kajakiem do Zakościela. Ja, podobnie jak ty, mimo że tyle lat mieszkałem w Tomaszowie, nigdy nie płynąłem przez te najpiękniejsze okolice naszego miasta.
Nauczyłem swego psa grać w pokera, ale zawsze z nim Wygrywam, ponieważ zauważyłem, że ilekroć pies, ma dobrą kartę to natychmiast macha ogonem.
Napisz komentarz
Komentarze