Kiedy wybuchła pandemia w jej wiosennej łagodnej formie, pracownicy TCZ zwracali uwagę głównie na brak sprzętu, ale i procedur, które zabezpieczałyby ich przed zarażeniem. Nie chodziło nawet tyle, o ochronę ich samych, ile o ryzyko zamykania całych oddziałów (co obecnie się właśnie dzieje). Wystarczyło jedno ognisko zakażeń w Drzewicy, by koniecznym było ewakuowanie oddziału psychiatrycznego. Na zakaźnym brakło po prostu miejsc. To było w kwietniu.
Później sytuacja się ustabilizowała, ale psychiatria cały czas znajdowała się na dawnej okulistyce. Oddział można było wyremontować i przygotować na drugą falę zachorowań. Prace nawet rozpoczęto. Problem jednak w tym, że trwają one nadal, i dopiero po moich interwencjach i wzmożeniu epidemicznej paniki, nieco przyspieszyły. Jeszcze tydzień temu całe piętro było jednym wielkim pobojowiskiem.
W jednym z komentarzy na moim portalu ktoś zadał pytanie: kto podjął decyzję o remoncie? Właściwsze byłoby: czy była to właściwa decyzja. Odpowiadam: jak najbardziej słuszna. Nie chcę się tu szerzej rozpisywać. Krótko to ujmując, oddział nie spełniał żadnych standardów, w tym tych przeciwepidemicznych.
Pół roku, jakie mieliśmy to czas wystarczający na wymianę instalacji i dokonanie niezbędnych prac. Rzecz w tym, że mówimy o 750 metrach kwadratowych powierzchni, a takiego remontu nie da się szybko wykonać własnymi siłami, za pomocą trzech pracowników pionu technicznego szpitala pracującymi od 7 do 15. To jest po prostu niemożliwe i dla każdego powinno to być oczywiste. Okazuje się, że jednak nie było.
Dlaczego? Nie uda się tego wyjaśnić w racjonalny sposób nikomu, kto nie miał do czynienia z samorządem powiatowym. Tu nikt nie jest w stanie podjąć decyzji. Szybkiej i konkretnej. A następnie egzekwować jej wykonanie. Mój (nie żyjący już) przyjaciel, Grzegorz Haraśny, opowiadał mi kiedyś, że jak został wiceprezydentem miasta, wydawało mu się, że ma tyle pomysłów i że uda mu się je wprowadzić szybko w życie. Urzędnicy sprowadzili go na ziemię błyskawicznie, wynajdując milion problemów, dla których każda rzecz była niemożliwa do zrobienia.
Tutaj jest podobnie. TCZ nie ma odpowiedniego personelu do prowadzenia prac remontowo – budowlanych a nawet przygotowującego takie inwestycje. Tu powinno wkroczyć starostwo ze swoim wydziałem ds. inwestycji. Urzędnicy powinni określić zakres rzeczowy inwestycji a następnie dokonać wstępnej wyceny prac. Można to zrobić, przy użyciu odpowiednich narzędzi w 2-3 dni.
Zamiast tego pozostawiono szpital samemu sobie. Okazja na szybki remont była niepowtarzalna, bo ustawy „covidowskie” wyłączały procedury wynikające z przepisów o zamówieniach publicznych. Zmarnowano w ten sposób pół roku, a dzisiaj prezes Chudzik prosi o pomoc lokalne firmy poprzez media. Proszony o interwencję starosta, zamiast wydać polecenia, proponuje zorganizowanie spotkania, a więc ucieka kolejny tydzień. A przecież pieniądze na remont są…
Kilka tygodni temu uczestniczyłem w posiedzeniu zespołu, który opracowuje koncepcje budowy nowego oddziału psychiatrycznego. Zespół funkcjonuje już też ponad pół roku. Poza danymi zebranymi przez Referat Zdrowia, Michała Jodłowskiego i pracowników szpitala, nie zrobiono nic. Biorący w nim udział pracownik wydziału inwestycji bezczelnie poganiał uczestników, bo jak twierdził on nie ma czasu.
Pierwszy raz chyba od kilku lat niegrzecznie odezwałem się do powiatowego urzędnika. Kilka minut wcześniej ten sam człowiek opowiadał, że prowadzi dużą liczbę prywatnych inwestycji. Więc brak czasu w tym przypadku jak najbardziej zrozumiały, ale… nie w godzinach pracy urzędniczej. Tym bardziej, że wspomniany wydział nie zrobił w omawianej sprawie NIC!. A to przecież on powinien w porozumieniu z TCZ i na bazie ich wytycznych opracować wstępny zakres prac i kosztorys.
Podobnie sytuacja przedstawia się na oddziale neurologicznym. Pieniądze na dokończenie remontu (mocno zaawansowanego) są. Tylko nie ma kto go wykonać. Brak mi słów po prostu. Oba te oddziały powinny być już dawno skończone, bo pracując w ten sposób nigdy do niczego nie dojdziemy.
Efektem braku działań jest to, że obecnie rozważamy zawieszenie funkcjonowania oddziału rehabilitacyjnego na ulicy Niskiej (wszystkie łóżka zajęte i kolejka oczekujących na przyjęcie), laryngologii. Ponadto od poniedziałku psychiatria ma mieć charakter „covidowski”.
Problemy są oczywiście w całej Polsce, ale można było się do nich lepiej przygotować, obyśmy skutków opieszałości i zaniechań nie musieli obliczać za pomocą liczby nekrologów… i to nie tylko tych z Covid 19
Napisz komentarz
Komentarze