Prezes ZGWiK, Maria Chylińska, nie kryje swojego zdziwienia formułą uzgadniania cen, która odbiega od dotychczasowych zwyczajów - Zaskoczył nas brak możliwości spotkania w przedmiotowej sprawie i podjęcia bezpośrednich negocjacji. Poproszono nas abyśmy wystąpili na piśmie.
Tomaszowska spółka kupuje od łódzkich wodociągów ok. 2,8 miliona metrów sześciennych wody rocznie. Dotychczasowa cena za metr wynosiła 1,84 zł. Obecnie ma ona wzrosnąć do 1,88 zł. Oznacza to, że do łódzkiej spółki trafia z naszego miasta ok. 5 milionów złotych rocznie.
Jako dodatkowy argument przemawiający za pozostawieniem poziomu cen sprzed 2017 r. Maria Chylińska wskazuje na analizę słuszności stosowanego przez łódzkiego dostawcę klucza podziału kosztów przyjętego do kalkulacji zaproponowanej ceny. Podkreśla, że ZGWiK odbiera wodę zaraz po uzdatnieniu i nie może ponosić kosztów związanych ze stratami powstającymi w trakcie przesyłu na odcinku Tomaszów Mazowiecki – Łódź.
Tymczasem z tego co wiemy łódzki ZWIK z Tomaszowa dostarcza wody do Łodzi bardzo niewiele, ponieważ w ostatnich 20-30 latach bardzo spadło zapotrzebowanie Łodzi na wodę. Jeśli Tomaszowskie ujęcie stanowi raczej rezerwę strategiczną zaopatrzenia Łodzi w wodę na wypadek poważnej awarii, skażeń lub ataków terrorystycznych.
Łódzki ZWIK wytacza inne argumenty. Wskazuje na wysokie koszty funkcjonowania tomaszowskiego ujęcia wody. Według przekazanych nam informacji sam podatek od nieruchomości, jaki płacony jest do kasy Urzędu Miasta i Gminy Tomaszów oscyluje na poziomie wyraźnie ponad 1,5 miliona złotych rocznie. Tomaszów kupuje tej wody po 1,8 zł za metr sześcienny dla swoich mieszkańców za około 5 mln zł. Netto więc to tylko 3,5 mln zł rocznie, a więc realna cena dla mieszkańców miasta po potrąceniu wpływów z podatku od nieruchomości to około 1,2 zł. Tymczasem woda w mieście kosztuje nas z miejskiego wodociągu po 4,34 zł za metr. Łódź twierdzi więc, że ¾ ceny wody w Tomaszowie to tylko narzut miejskiej spółki wodno-kanalizacyjnej. Podkreśla się przy tym, że kupujemy z łódzkiego ZWIK wodę doskonałej jakości, która jest już wieloetapowo oczyszczona chemicznie i biologicznie oraz całkowicie zdatną do spożycia.
- Analizując założenia do ustalenia taryfy na zbiorowe zaopatrzenie w wodę na rok 2018 dla m. Tomaszowa Mazowieckiego podwyżka ceny zakupu hurtowego wody w tej skali sprowadza się do niemożliwych do osiągnięcia przez naszą Spółkę obniżek kosztów rekompensujących wzrost kosztów z tytułu zakupu wody po proponowanych cenach. W strukturze kosztów bezpośrednich – zakup hurtowy wody - stanowi ponad 60 % wszystkich kosztów. Pozostałe koszty są niezależne od Spółki i w tym stanie rzeczy nie mamy możliwości ich redukcji - czytamy we wniosku przesłanym do Łodzi.
Spór o cenę wody nabiera gorącego charakteru, ponieważ wniosek przesłany do Zakładu Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o. w Łodzi skierowano również do wiadomości Arkadiusza Gajewskiego, radnego wojewódzkiego, który od roku współpracuje z łódzkim ZWIK.
- W tym momencie jesteśmy uzależnieni od cen wody ze ZWiK, chcemy w przyszłości zainwestować we własne studnie, ale do momentu zakończenia takiej inwestycji, ceny wody będą uzależnione od Łodzi. Staramy się negocjować jak najniższe ceny, żeby nie obciążać tomaszowian. Z tego co wiem, spółka o wsparcie swoich starań poprosiła nie tylko mnie, ale m.in. ze względu na środowisko polityczne, z którego się wywodzi również radnego sejmiku województwa łódzkiego, Arkadiusza Gajewskiego, który jest jednocześnie pracownikiem ZWiK. Takie wsparcie byłoby dla nas nieocenione i byłoby autentycznym działaniem na rzecz mieszkańców Tomaszowa. Z informacji, które do mnie dotarły wynika, że radny stwierdził, że pracuje „w pionie produkcyjnym w ZWiK sp z oo w Łodzi od 2016 jako Główny Specjalista. W związku z tym nie ma żadnej wiedzy, ani kontaktu, ani żadnej roli do wypełnienia w przedmiotowej problematyce, ani też nie posiada jakichkolwiek kompetencji związanych z treścią przesłanego do jego wiadomości, pisma” oraz, że „jako radny Sejmiku Województwa Łódzkiego nie widzi żadnej swojej roli lub kompetencji do zajmowania się sprawami podmiotów prawa handlowego i ich wzajemnych relacji biznesowych”, uznał również pismo naszej spółki za „wypadek przy pracy lub drobne nieporozumienie”. Mimo wszystko apeluje o wsparcie naszych działań, bo tak jak nie da się rozdzielić funkcji prezydenta od bycia tomaszowianinem, nie da się również rozdzielić funkcji posła od bycia tomaszowianinem, tak nie da się rozdzielić pracy w ZWIK czy bycia radnym wojewódzkim od bycia mieszkańcem naszego miasta i działania na jego rzecz - komentuje prezydent Marcin Witko.
Komentarz przesłany nam przez Arkadiusza Gajewskiego:
Mamy do czynienia z różnymi szczeblami samorządu. Jestem radnym Sejmiku Województwa. Spółka ZWIK jest natomiast własnością miasta Łodzi, tak jak tomaszowski ZGWiK należy do samorządu miasta Tomaszowa. Te podmioty nie mają żadnych wzajemnych relacji, które mogłyby mieć znaczenie w kwestii pisma przesłanego przez tomaszowski Zakład Gospodarki Wodnej i Kanalizacyjnej. Nie pełnię w łódzkim ZWIK funkcji członka zarządu czy jakiegokolwiek dyrektora, bym mógł wpływać na decyzje strategiczne i politykę cenową. Nie wiedziałem nawet, że jakieś rozmowy się toczą. Trudno oczekiwać ode mnie, jako radnego, bym wpływał na politykę cenową odrębnej osoby prawnej jaką jest ZWIK w Łodzi. To tak, jakby prosić przewodniczącego Rady Miejskiej, Krzysztofa Kuchtę, który pracuje w szpitalu, by doprowadził do tego, aby pacjenci nie czekali długo na wizyty w poradniach specjalistycznych. Pan Kuchta pracuje w szpitalu ale nie ma takiej władzy, wpływu i kompetencji. Takie wymagania i podejście to kompletny absurd, który trudno sensownie komentować. Poza tym, że jak każdy chciałbym, żeby woda, ścieki i wszystko inne (z czynszami komunalnymi czy parkowaniem na czele) było w Tomaszowie jak najtańsze dla mieszkańców w tym i dla mnie samego. To oczywiste. Osobiście zainteresowałbym się kalkulacją cen w tomaszowskiej spółce, bo skoro mówimy o cenach wody w Tomaszowie warto, by przeanalizował Pan Prezydent i jego służby, Rada Nadzorcza z Zarządem ZGWiK „cuda” jakie dzieją się z ceną wody już po zakupie jej od Łodzi. Albowiem tomaszowski ZGWiK kupuje gotową do spożycia wodę z łódzkiego ZWIK za rocznie około 5 mln zł (po cenie 1,8 zł za metr). W dodatku do budżetu miasta wpływa 1,35 mln zł oraz do budżetu gminy Tomaszów kolejne 200.000 zł rocznie tylko z tego tytułu, że łódzki ZWIK ma tutaj swój zakład i sprzedaje nam, jeszcze raz podkreślę, gotową i czystą wodę Nam zostaje tylko rurami ją dostarczyć do finalnych odbiorców i rozliczyć się z nimi lub np. spółdzielniami mieszkaniowymi. Pytanie, jakie powinien zadać sobie każdy tomaszowianin jest takie: skoro Tomaszów kupuje od Łodzi wodę za 1,8 złotego, to dlaczego sprzedaje tę samą wodę mieszkańcom Tomaszowa za 4,34 złote? Kiedy w dodatku do budżetu miasta i gminy wpływa od łódzkiego ZWIK ponad 1,5 mln zł podatku. Czyli tak naprawdę wodę kupuje miasto za netto 3,5 mln zł to jest za około 1,3 złotego za metr sześcienny Kto tak naprawdę zarabia na wodzie w naszym mieście, bo ja mam wrażenie, że nie Łódź tylko przerośnięta administracja tomaszowskiej spółki. Albo problemem są mega straty w sieci miejskiej. W tym kontekście kwestia 4 groszy podwyżki staje się rzeczą całkowicie dziesięciorzędną. Zadałbym też pytanie jak poważnie i sensownie można mówić o uruchamianiu własnego ujęcia wody w Tomaszowie, gdy gotową wodę najwyższej jakości, potwierdzanej stale badaniami stojącego na miejscu akredytowanego laboratorium, kupuje się de facto za bezcen czyli około 1,3 złotego za metr? Pamiętajmy, że bez sprzedaży na rzecz Tomaszowa, zakład łódzkiego ZWIK zapewne dość szybko zostałby zlikwidowany, a z nim wpływy do budżetu na poziomie tychże 1,5 mln zł. Logika i dbałość o interes mieszkańców sugeruje, że raczej modlić się trzeba, żeby ujęcie wody dalej istniało i dostarczało nam dalej tanio, jedną z najlepszych jakościowo wód w Polsce. Warto więc może najpierw głęboko zastanowić się nad tym skąd ten narzut 3 zł się bierze i jak go zmniejszyć – dla autentycznej korzyści mieszkańców Tomaszowa.
Na koniec jeszcze fragment pisma skierowanego do ZWIK w Łodzi
Jednym z elementów kosztów zależnych od nas jest zatrudnienie, które od lat pozostaje na stałym poziomie, pomimo stałego wzrostu wszystkich składników naszej infrastruktury w postaci sieci wodociągowych, kanalizacji sanitarnej i deszczowej. Tak więc i w tym obszarze redukcja kosztów wynikająca z proponowanych przez Was wzrostów ceny nie jest możliwa. Misją naszych Spółek jest aby jak najlepiej służyć mieszkańcom. I Służba ta nie może opierać się na maksymalizacji zysku. Dlatego nasze kalkulacje taryfowe od lat zakładają zysk na poziomie 0 %.
Napisz komentarz
Komentarze