Musi być spółka
Po co miasto powoływało spółkę akcyjną, która w założeniu miała zajmować się dwoma kluczowymi w naszym mieście dyscyplinami sportu, a więc siatkówką i piłką nożną? Odpowiedź na to pytanie jest niezwykle banalna. Najkrócej ją ujmując można stwierdzić, że taka była potrzeba chwili. Z jednej strony Marcin Wolski i jego firmy wycofały się ze sponsorowania drużyny piłkarskiej, z drugiej podobne plany mieli sponsorzy siatkówki. Obie drużyny odnosiły znaczące sukcesy, bo piłkarze z drużyny o zasięgu podwórkowej awansowali do III ligi, a siatkarze wskoczyli na zaplecze siatkarskiej Plus Ligi.
Szczególnie pod znakiem zapytania było istnienie futbolistów. Prezydent Marcin Witko próbował jakoś zaradzić i postanowił połączyć obie dyscypliny w ramach jednego podmiotu. Dlaczego wybrano formę spółki? Teki był wymóg PZPS. Niestety efektem były gigantyczne problemy, których świadomość wiele osób zapewne miało już na etapie tworzenia. Chodziło przede wszystkim o skomplikowaną formułę prawną ale i duże koszty. Nieporównywalnie większe do tych, jakie ponoszono, kiedy drużyny prowadzone były przez stowarzyszenia. Okazało się na przykład, że duża część wynagrodzeń wypłacanych była zawodnikom "pod stołem". Kiedy całością spraw zajęła się sformalizowana spółka pojawić się musiały opłaty na ZUS i obciążenia podatkowe. Resumując: taka spółka nigdy nie powinna była powstać. A jednak powstała... Dlaczego? Komuś najwyraźniej bardzo na tym zależało.
List intencyjny w tej sprawie podpisano w 2018 roku. Jego sygnatariuszami byli przedstawiciele dwóch klubów oraz Prezydent miasta, który następnie przedstawił Radzie Miejskiej projekt uchwały w sprawie utworzenia spółki akcyjnej pod roboczą nazwą Klub Sportowy RKS Lechia Tomaszów. Zakładała ona prowadzenie dwóch sekcji – piłki nożnej oraz piłki siatkowej.
Spółka miała być projektem wspierającym tomaszowskie dyscypliny sportowe, w szczególności te wskazane przez Radę Miejską Tomaszowa Mazowieckiego jako strategiczne. Utworzenie spółki zapewnić miało stabilność funkcjonowania klubów sportowych, a także przyczynić się do dalszego intensywnego rozwoju sportu w naszym mieście. Jak podkreślał prezydent Marcin Witko, sport to nie tylko grupka zawodników i kibiców, ale przede wszystkim element lokalnej tożsamości. Tomaszów Mazowiecki ma stosunkowo krótką historię, ale sport zawsze odgrywał w naszym mieście wyjątkowo ważną rolę. Scalał przede wszystkim środowiska i łączył ludzi. Już przed wojną funkcjonowało u nas kilkanaście klubów sportowych. Wśród nich także Lechia, której tradycje sięgają 1923 roku.
Polecamy
- Utworzenie spółki akcyjnej, która będzie prowadziła sekcje piłki nożnej oraz piłki siatkowej sprawi, że Lechia Tomaszów Mazowiecki stanie się klubem zarządzanym profesjonalnie i przejrzyście. W ten sposób chcemy łączyć środowisko sportowe i budować naszą tomaszowską wspólnotę. Spółka akcyjna ułatwi również pozyskiwanie sponsorów. Dziękuję działaczom za wieloletnią pracę dla Lechii, szczególnie w zakresie szkolenia młodzieży. Cieszę się, że już wkrótce obie sekcje będą ze sobą ściśle współpracować. Rozpoczynamy budowę nowej tomaszowskiej marki - mówił w czasie briefingu, Prezydent Marcin Witko..
Idea ze wszech miar ciekawa, tyle że na utworzeniu SA najbardziej skorzystali działacze klubów. Pozbyli się ze swoich głów kłopotu, a dołożyli go miastu a więc nam wszystkim. Co gorsza, można przypuszczać, zrobili to z premedytacją. Prezydent został wpuszczony w maliny, o czym przekonaliśmy się, kiedy strategiczny sponsor siatkarzy wycofał się z ich finansowania.
Mój mąż... jest z zawodu.... dyrektorem
To cytat z nieśmiertelnej komedii "Poszukiwany, poszukiwana" z brawurową kreacją Wojciecha Pokory ( i to zanim Dustin Hoffman nakręcił Tootsie). Prezes to także brzmi dumnie. Pod warunkiem oczywiście, że jest on fachowcem, mocnym nie tylko w tzw. gębie. Przy spółce akcyjnej potrzebne są nie tylko umiejętności związane z zarządzaniem ale i fachowa wiedza związana z powadzeniem spółek prawa handlowego. Skąd wziął się pomysł na tę funkcję powołać Tomasza Zdonka, a więc kogoś, kto nie ma nawet minimum pojęcia o prowadzeniu przedsiębiorstwa i do tego skompromitował się jako wieloletni dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury? Przecież liczba nieprawidłowości i zaniedbań jakie wykryto w placówce pod jego "rządami" była po prostu gigantyczna. Tomasz Zdonek traktował EMDEK jak prywatny folwark i nie przejmował się właściwie niczym, bo... nie musiał.
Zadziwiający w tym przypadku był brak jakiejkolwiek kontroli i nadzoru ze strony starostwa. Dopiero przy likwidacji placówki nieprawidłowości wyszły na jaw. Może zresztą zostałyby zamiecione pod dywan, gdyby nie awantury na sesjach Rady Powiatu organizowane przez Zdonka i członków jego rodziny. Niby fachowcy od kultury a tu jej niestety zabrakło. Starosta Kukliński się więc zawziął i zlecił drobiazgową kontrolę. Protokół z kontroli budzi przerażenie i niedowierzanie. Pojawiają się tez setki pytań. Sprawą zajmowała się tomaszowska prokuratura, która w swej łaskawości nie dopatrzyła się znamion czynów zabronionych i postępowanie umorzyła.
Przeczytajcie też
Mimo wszystko dla nikogo w mieście nie było tajemnicą, że dyrektor Zdonek zgubił kilkutonową tokarkę a część wyposażenia placówki komisja poszukiwała w jego miejscu zamieszkania. Protokół zawiera wiele zastrzeżeń dotyczących faktur na kosztowne zakupy, takie jak markowe narciarskie ubrania, rowery górskie, kamery, pralki itp.
Z dyrektorem Zdonkiem się pożegnano, ale wkrótce został on znowu dyrektorem. Tym razem w Ujeździe. W rozstrzygnięciu konkursu na stanowisko dyrektora GOSIR czytamy: posiadane przez Tomasza Zdonka doświadczenie, umożliwia właściwe wykonywanie powierzonych mu zadań. - W kontekście przygód związanych z poprzednim miejscem zatrudniania jest to dosyć zaskakujące stwierdzenie. Przy wyborze pomogły oczywiście partyjne koneksje. Warto przy okazji wspomnieć, że GOSiR, który obecnie m.in. zarządza stadionem Stali Niewiadów, wkrótce obejmie w posiadanie kompleks rekreacyjny obejmujący, zlokalizowany w Niewiadowie basen.
Z pracy w Ujeżdzie dyrektor zrezygnował na rzecz prezesury w miejskiej spółce. Warto przy tym wspomnieć, że w międzyczasie był proponowany na członka Zarządu Powiatu Tomaszowskiego, a przecież to nie jest anonimowa osoba X i wszyscy grzeszki polityka Platformy Obywatelskiej doskonale znają.
Wyjaśniając swoje intencje przy powoływaniu Tomasza Zdonka na stanowisko prezesa Lechii, Marcin Witko tłumaczył, że miał to być z jednej strony gest w stronę opozycji, z drugiej, że liczył na zaangażowanie w pozyskiwanie sponsorów przez osobę znaną w lokalnym środowisku, także sportowym. Nadzieje te okazały się jednak złudne. Prezes nie sprawdził się ani w pozyskiwaniu sponsorów ani w zarządzaniu powierzoną mu firmą.
Polecamy artykuł na ten temat
Gorące krzesło
Chodzi oczywiście o fotel prezesa spółki. W końcu wokół prezesa Zdonka zaczęło robić się gorąco. Trzy prawniczki, będące członkami Rady Nadzorczej w spółce nie mogły doprosić się przedstawienia dokumentacji finansowej spółki. Sytuacja napęczniała do tego stopnia, że 2 marca Prezes ze swojego stanowiska zrezygnował i niemal natychmiast się rozchorował. Sam zresztą jako powód rezygnacji podał zły stan zdrowia związany z silnym stresem.
Dwa dni później Rada Nadzorcza rezygnacje przyjęła i powołała nowego szefa spółki, Grzegorza Glimasinskiego, który wszczął kontrolę. Była ona wynikiem licznych skarg (między innymi ze strony zawodników. Skargi pisali także rodzice dzieci, uczęszczających do Akademii Piłkarskiej. Czarne chmury zbierały się więc przez wiele miesięcy. Efektem było zmniejszenie liczby trenujących dzieci aż o 100 osób, co wiązało się z realnymi stratami finansowymi. Dlaczego miasto zareagowało tak późno? Czy dlatego, że Prezes był równocześnie powiatowym radnym? Lepiej późno niż wcale mówi stare polskie przysłowie (better late than never).
Nowy Prezes odkrył szereg nieprawidłowości. (możecie przeczytać o nich w artykule Kto odpowie za bałagan w spółce? Czy sprawą zajmie się prokuratura? Opublikował je w publicznym oświadczeniu, do którego odniósł się prezydent Witko
Z niedowierzaniem czytałem przedstawioną mi listę zaniedbań, do których doszło w spółce. Kiedy zaczęły docierać do mnie informacje od rodziców w sprawie Akademii, a także od działaczy sportowych i sponsorów, że nie jest dobrze ‒ w najczarniejszych domysłach nie spodziewałem się tego, co zostało mi teraz zaprezentowane. Zanim poznałem te szczegóły, byłem umówiony z poprzednim prezesem zarządu na rozmowę, zaraz po moim powrocie z posiedzenia Związku Miast Polskich – niestety do niej nie doszło, bowiem w międzyczasie otrzymałem jego rezygnację.
Jest mi niezmiernie przykro – powierzając to stanowisko wieloletniemu samorządowcowi, osobie, która pełniła przez lata funkcje kierownicze, była zaangażowana w życie Tomaszowa, znała tomaszowskich sportowców, różne lokalne środowiska, działała w fundacjach charytatywnych ‒ ufałem, że sprosta postawionym zadaniom. Nadal nie mogę uwierzyć w skalę zaniedbań, bo są to rzeczy podstawowe dla każdej spółki. Każdy, kto pracuje w samorządzie, był lub jest radnym, kierował wiele lat jakąś jednostką – powinien te rzeczy uważać za oczywiste. Rozumiem również rezygnację prezesa, który miał przejąć od poprzednika obowiązki.
Co na to prezes Zdonek
Tomasz Zdonek wydał oświadczenie. Pisze w nim między innymi
Prowadzenie klubów sportowych to olbrzymie wyzwanie finansowo-organizacyjne. Tylko kluby będące międzynarodowymi korporacjami generują zyski. Dla podmiotów publicznych ma to być wizytówka lokalnych sukcesów, a dla prywatnego biznesu sposób na reklamę swoich produktów i usług lub tworzenie prestiżu na danym rynku. W Tomaszowie niestety pierwsza noga finansowania kulała i kuleje do dzisiaj. Niski kapitał zakładowy spółki, niewielkie stypendia przyznawane zawodnikom przez samorząd miejski i niewystarczające dotacje – mogły stanowić tylko kroplę w morzu potrzeb dla tego klubu. Natomiast w przypadku sponsorów mieliśmy do czynienia na szczęście z poświęceniem dla ratowania wizerunku naszych drużyn. Kluby sportowe takie jak Lechia Tomaszów Mazowiecki – nigdy nie były i nie są w stanie utrzymać się z własnej działalności, takiej jak sprzedaż biletów za udział w wydarzeniach sportowych czy sprzedaż powierzchni reklamowych. Co więcej dość często mecze transmitowane w telewizji wymagają nakładów przewyższających przychody i traktować je można tylko jako reklamę miasta, powiatu lub sponsorów.
Tworzenie dzisiaj listy zarzutów, które mają punktować ewentualne nieprawidłowości przypomina listę haków, a nie poszukiwanie sposobu na rozwiązanie problemu. Trudno uznać, aby jedna osoba bez wsparcia kadrowego mogła prowadzić tak duże przedsiębiorstwo. Niewielkie środki finansowe nie pozwalały na zatrudnienie wykwalifikowanych pracowników i tylko dzięki ofiarności osób będących na stażu, czy angażujących się w pracę klubu nieodpłatnie można było podtrzymywać funkcjonowanie spółki. Obsługę finansową KS Lechia prowadziła zewnętrzna firma księgowa. W materiałach prasowych pomija się całkowicie fakt krótkiego okresu czasu od chwili powołania spółki i szeregu działań organizacyjnych już zrealizowanych do tej pory. Jak wszyscy dobrze wiedzą ligi sportowe stawiają bardzo duże wymagania od strony organizacyjnej. W obu przypadkach – zarówno ligi piłki siatkowej, jak i ligi piłki nożnej dokonaliśmy jako klub sportowy Lechia 1923 Tomaszów Mazowiecki Spółka Akcyjna prawidłowych zgłoszeń otrzymując licencje do uczestnictwa w rozgrywkach.
Trzeba się z Tomaszem Zdonkiem zgodzić, że prowadzenie przedsiębiorstwa, szczególnie jednoosobowego to trudna i złożona sprawa. Dziwi tylko, że nie miał tej świadomości, gdy propozycję objęcia posady przyjmował.
tutaj całość oświadczenia:
Wnioski pokontrolne trafiły do Prokuratury
Prawdziwa kontrola miała się jednak dopiero odbyć. Przeprowadził ją Wydział Audytu Wewnętrznego i Kontroli Urzędu Miejskiego, który weryfikował między innymi realizację zadań:
- Organizacja szkolenia i współzawodnictwa sportowego w piłce nożnej mężczyzn, realizowanego w okresie od 1 października 2019 roku do 31 grudnia 2019 roku
- Organizacja szkolenia i współzawodnictwa sportowego w piłce siatkowej mężczyzn, realizowanego w okresie od 1 października 2019 roku do 31 grudnia 2019 roku
Wystąpienie pokontrolne to 46 stron różnych zarzutów
Przeprowadzone czynności kontrolne wykazały, nieprawidłowe oraz nierzetelne działania Spółki, której Prezesem w roku 2019 byt Pan Tomasz Zdonek, doprowadziły do wykorzystania dużej części przyznanych środków publicznych niezgodnie z przeznaczeniem, a takie niezgodnie z postanowieniami umów o realizację zadania publicznego. Nieprzestrzeganie przez Zarząd Spółki postanowień umów dotacyjnych miały wpływ również na konieczność uznania przez kontrolujących części dotacji jako dotacji pobranej w nadmiernej wysokości, zgodnie z przepisami ustawy o finansach publicznych.
Z kontroli wynika, że Spółka po przeprowadzeniu postępowania administracyjnego zobowiązana będzie do zwrotu dotacji ogółem w wysokości 124 514,38 zł
Stwierdzone nieprawidłowości dotyczyły w szczególności:
- braku rzetelnego i starannego prowadzenia ksiąg rachunkowych jednostki,
- braku wprowadzenia właściwych zasad (polityki) rachunkowości,
- braku terminowego opłacania oraz niewłaściwego naliczania składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne,
- braku terminowego przekazywania oraz niewłaściwego naliczania kwot zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych,
- braku prawidłowego dokumentowania obrotu gotówkowego,
- braku właściwie prowadzonej kontroli wewnętrznej dowodów księgowych,
- braku starannego i sumiennego dokumentowania operacji gospodarczych,
- braku zapewnienia oszczędnego, efektywnego i racjonalnego gospodarowania środkami publicznymi.
Całość znajdziecie w dokumencie, który zamieszczamy poniżej.
Co na to polityczni promotorzy Tomasza Zdonka?
W czerwcu ubiegłego roku na sesji rady miejskiej rozmawiano między innymi o sytuacji w spółce Lechia SA po odejściu z niej Tomasza Zdonka. Dla nikogo nie było tajemnicą, że w Lechii panuje bałagan, a sprawą licznych nieprawidłowości zajmuje się prokuratura. Tomasz Zdonek rozstał się ze spółką nie przekazując w sposób formalny obowiązków i dokumentacji. Radni tematu byłego Prezesa i jego braku kompetencji raczej nie poruszali. Skupiali się raczej na działaniach naprawczych, jakie podejmował nowy prezes spółki.
Łatwo wyobrazić sobie, co by się działo, gdyby podobne nieprawidłowości stwierdzono u prywatnego przedsiębiorcy. Tymczasem w synekurach politycznych praktycznie każdy czuje się bezkarny. Liderzy lokalnej Platformy sprawę trywializują. Mówią nawet, że ich partyjny kolega jest ofiarą nieporozumień pomiędzy małżonkami. Tymczasem dokumenty wskazują na konkretne zaniechania, brak kompetencji, żeby nie powiedzieć głupotę.
Tylko w samorządach to jest możliwe, by ktoś, kto nie sprawdził się w jednym miejscu natychmiast znajdował kolejny dobrze płatny stołek. Tomasz Zdonek jest tego doskonałym przykładem. Jest w swojej partii nie tylko tolerowany ale wręcz premiowany. Przy ostatniej próbie zmiany starosty powiatowego, był proponowany na członka zarządu, który zajmowałby się m.in. promocją.
Pod skrzydłami Starosty
Tomaszem Zdonkiem po tym jak stracił posadę Prezesa zaopiekował się starosta Mariusz Węgrzynowski. Załatwił mu najpierw posadę u swojego partyjnego kolegi w Będkowie, później wuefisty w Mechaniku i II LO. Były Prezes, będący równocześnie powiatowym radnym na bieżąco odwdzięcza się swojemu dobrodziejowi, głosując karnie każdą zaproponowaną przez niego uchwałę.
W sprawie Lechii SA prowadzone jest śledztwo, nikt jednak nie ma postawionych zarzutów. Podobnie było w przypadku MDK. Całkiem więc możliwe, że na Tomasza Zdonka czekają kolejne dobrze płatne stanowiska, chyba, że... zajmą się nim prokuratorzy z zupełnie innej instytucji, ale o tym w zupełnie innym artykule
Napisz komentarz
Komentarze