"Macie obawy przed szczepieniem przeciwko COVID-19? Ulegacie retoryce proepidemików? To powiem Wam coś... Pół godziny temu skończyłem 12-godzinny dyżur. 100 proc. moich dzisiejszych pacjentów z COVID-19 nie było szczepionych. Wszyscy wymagali transportu do szpitala. Wszyscy wymagali tlenoterapii o wysokim przepływie, w tym jedna osoba CPAPu (ciągłego dodatniego ciśnienia w drogach oddechowych). Wszyscy dusili się" – napisał w niedzielę wieczorem Stępka na swoim profilu na Facebooku. "Czy naprawdę warto ryzykować własnym życiem (i życiem bliskich osób) i ignorować możliwości?" – pytał.
W rozmowie z PAP ratownik medyczny przyznał, że był to jego pierwszy dyżur, podczas którego wszystkie wezwania karetek do pacjentów z podejrzeniem COVID-19 były od osób niezaszczepionych. Jak jednak dodał, obecnie zdecydowana większość wyjazdów covidowych dotyczy tego typu pacjentów, a ich stan zdrowia często wymaga hospitalizacji.
"Nie jest tak, że jeździmy tylko i wyłącznie do osób nieszczepionych, bo osoby zaszczepione również chorują. Szczepionka nie chroni bowiem przed samym zachorowaniem, ale przed ciężkim przebiegiem choroby. I to, jako ratownicy, medyczni możemy potwierdzić wieloma przykładami" – zaznaczył Stępka.
Wskazał, że jedno z wezwań na jego dyżurze dotyczyło zaszczepionej i chorej na COVID-19 88-latki. Powodem zgłoszenia nie był jednak ciężki przebieg choroby, lecz złamanie nogi. "To był zwykły uraz ortopedyczny, jakich wiele. Pani była zaszczepiona, w bardzo dobrym stanie ogólnym, z saturacją 92 procent, nie wymagała tlenoterapii, można było skoncentrować się na zabezpieczeniu jej urazu" – wyjaśnił.
Dodał, że z chorymi na COVID-19 i zaszczepionymi osobami kontakt jest normalny i logiczny, nie mają one wysiłku oddechowego. Z kolei, gdy medycy udzielają pomocy nieszczepionym, wskazania dotyczące saturacji są bardzo niskie, często zagrażające życiu. Z powodu braku tlenu mówią one pojedynczymi wyrazami, męczą się podczas oddychania, mogą też dusić się też flegmą.
"Zdarzają się pacjenci z saturacją na poziomie 50-65 proc., czyli o wiele mniej niż wynosi norma. To osoby, które się duszą, zachorowanie przechodzą ciężko, w wielu przypadkach wymagają hospitalizacji i podłączenia do respiratora. Nie są to tylko osoby starsze, ale również w wieku 30-40 lat" – powiedział Stępka.
Kiedy ratownicy pytają, dlaczego pacjenci nie zaszczepili się przeciw COVID-19, w odpowiedzi słyszą wiele wymówek. To – jak mówił rzecznik łódzkiego pogotowia – brak wiary w szczepionkę, przekonanie, że jest ona eksperymentem medycznym. "Zdarzają się pacjenci, którzy twierdzą, że medycy otrzymują za to pieniądze lub przekonane, że są młode i przejdą zakażenie łagodnie. Nic bardziej mylnego" – tłumaczył.
Stępka przyznał, że taka postawa podważa sens pracy ratowników medycznych i lekarzy oraz ich walki z epidemią. "To dla nas bardzo irytujące, że jako społeczeństwo nie chcemy korzystać z istniejącego antidotum. My medycy możemy zapracowywać się po ręce, nie wychodzić z dyżurów przez całe doby i jakoś to wytrzymamy, ale sami z tą pandemią nie wygramy. Do tego, żeby z nią wygrać potrzebna jest odpowiedzialność społeczeństwa" – podkreślił.
Zaapelował do wszystkich o zaszczepienie się przeciwko COVID-19. Zaznaczył, że nie robimy tego tylko ze względu na własne bezpieczeństwo, ale również swoich najbliższych.
W woj. łódzkim w pełni zaszczepionych przeciw COVID-19 jest ponad 1,18 mln osób, czyli ok. 60 proc. osób objętych programem. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze