Jak podkreślił dyrektor w Manpower Kamil Sadowniczyk, polska gospodarka będzie wchodziła w nowy rok mocno rozpędzona, zarówno za sprawą ogólnie dobrej koniunktury, ale również stabilizującej się sytuacji związanej z dostępnością podzespołów elektronicznych, co było najbardziej odczuwalne w branży motoryzacyjnej. "W nowym roku możemy zatem spodziewać się dalszego, wzmożonego zapotrzebowania na pracowników. Będziemy je odczuwać także na początku roku, który tradycyjnie z racji sezonowości charakteryzował się spowolnieniem rynku pracy" - powiedział.
Wskazał, że pierwszy kwartał 2022 r. zapowiada się w każdej dziedzinie gospodarki bardzo intensywnie. "Niemal wszędzie można się spodziewać wysokiego zapotrzebowania na pracowników, ze szczególną koncentracją na branży technologicznej/IT/telekomunikacji, która od lat intensywnie poszukuje specjalistów, branży bankowej/finansowej czy produkcji przemysłowej, z dużą rolą branży motoryzacyjnej, która rozpoczęła długotrwały proces stabilizacji łańcucha dostaw" - stwierdził ekspert.
Dyrektor operacyjna Gi Group Ewa Klimczuk zaznaczyła, że w tym roku nadal będziemy mieć do czynienia z niedoborem specjalistów, pracowników średniego i niższego szczebla, ale także pracowników do prostszych zadań, fizycznych. "Niedobór pracowników wpływa na funkcjonowanie firm, politykę płacową i jednocześnie gotowość do zatrudniania osób z niższymi kwalifikacjami i szkolenia ich. To istotny sygnał szczególnie dla osób wkraczających na rynek pracy" - zauważyła. Dodała, że niedobór wykwalifikowanej kadry pogłębia rozwijająca się technologia.
Zdaniem Klimczuk, w nowym roku o pracę nie powinni martwić się szczególnie pracownicy e-commerce, magazynów i logistyki. "Zapotrzebowanie na specjalistów nie powinno zmaleć w produkcji, o ile nie zabraknie komponentów - ciągle poszukiwani są i będą np. ślusarze czy operatorzy wózków widłowych, mechanicy, osoby znające rysunek techniczny. Boom w branży budowlanej powoduje, że zatrudnienie z łatwością znajdują murarze, glazurnicy, tynkarze, hydraulicy, elektrycy" - poinformowała ekspertka.
Trudniej o pracę, ze względu na zagrożenie epidemiologiczne, może być natomiast w turystyce, gastronomii i hotelarstwie. "Choć w tych sektorach chętnych do pracy jest obecnie mniej – podczas pandemii poszukali bardziej stabilnego zatrudnienia, dlatego też w momentach znoszenia obostrzeń branża HoReCa miała duży problem ze znalezieniem pracowników" - powiedziała. W jej ocenie pod znakiem zapytania stoi też rekrutacja w branży automotive, co wiąże się z niepewnością popytu, a także problemami w łańcuchach dostaw komponentów.
Dyrektor biznesowa w Grafton Recruitment Joanna Wanatowicz przewiduje, że utrzyma się wysokie zapotrzebowanie na programistów, analityków, specjalistów w zakresie Big Data, cyberbezpieczeństwa, optymalizacji sprzedaży online. "Rozwijająca się technologia nadal będzie miała olbrzymi wpływ na zmiany na rynku pracy, strukturę zawodów i nowe oczekiwane kompetencje. To trend, który pandemia przyspieszyła i w rozpoczynającym się roku pozostanie jednym z ważniejszych czynników" - oceniła Wanatowicz.
Dyrektor Wyser Polska Paweł Prociak wskazał, że bardziej niż kiedykolwiek firmy potrzebują teraz nowoczesnych, doświadczonych top managerów, którzy potrafią dynamicznie reagować na zmieniające się potrzeby rynku, elastycznych, otwartych na relacje z zespołem, mających kompetencje, by zmieniać i rozwijać biznes. "Nadal trudno ich znaleźć tym bardziej, że oczekiwania wobec nich rosną. Niedoboru kandydatów nadal nie obserwujemy natomiast w segmencie średniej kadry zarządzającej, w którym cały czas mamy rynek pracodawcy. Pracy nadal poszukuje więcej menedżerów niż jest dla nich ofert pracy, co wynika m.in. ze zwolnień, które nastąpiły w pierwszej +oszczędnościowej+ fazie lockdownu oraz z reorganizacji przeprowadzonych w firmach" - powiedział Prociak.
Jak mówią eksperci, ten rok przyniesie też nasilenie presji płacowej, nie tylko ze względu na rosnącą inflację, podwyżkę cen energii i gazu, ale też zmiany podatkowe, których skutki odczują osoby lepiej zarabiające. „Zmiany podatkowe wchodzą w życie, więc i pracownicy i firmy dokładnie analizują co to dla nich oznacza. Nie jest tajemnicą, że wprowadzenie Polskiego Ładu uderza w lepiej zarabiających, którzy oczekują, że ich pensja zostanie wyrównana, a nawet podwyższona, gdyż do zmian podatkowych dochodzą wzrosty cen” – podkreśliła Wanatowicz. Dodała, że konsekwencją podniesienia wynagrodzeń będzie wzrost kosztów firm, a to z kolei przełoży się na wysokość cen produktów i usług.
„Niektórzy pracodawcy już podnieśli stawki, inni uważnie przyglądają się sytuacji i analizują koszty. Ci, którzy nie będą mogli sobie pozwolić na podwyższenie wynagrodzeń, muszą liczyć się ze zwiększeniem rotacji kadry, nawet jeżeli zapewniają atrakcyjne benefity dodatkowe” – zauważyła Klimczuk.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze