Alina Janowska – to wybitna polska aktorka teatralna, filmowa, kabaretowa i radiowa. Na spotkanie z NIĄ przybyła cała elita miasta, zajmująca się kulturą, oraz dużo młodzieży ze szkół średnich, również tej biorącej czynny udział w życiu kawiarni. Minęła już godzina, na którą wyznaczone było spotkanie z artystką. Stolik z fotelem stojący w przejściu z sali kawiarnianej na salę taneczną, przeznaczony dla pani Janowskiej, stał pusty. Na sali słychać było ciche szepty czy może informacja o spotkaniu z aktorką była zwykłą dezinformującą plotką? Po blisko 10/15 minutach opóźnienia, kiedy atmosfera w kawiarni stała się gorączkowa, nagle od strony baru (co zaskoczyło wszystkich), bufetu pana Jana Janowskiego, zbliża się dystyngowana, kobieca, smukła sylwetka, bardzo przystojnej osoby o jasnych, blond włosach. Po prostu zbliżała się do stolika babka z klasą. Była to Alina Janowska, odstawiając wolno fotel od stolika by usiąść, rzekła lekko drwiąco, jakby do siebie - Przestań małpo grać Marlenę - po czym z uśmiechem na ustach wygodnie zasiadła w fotelu.
Powitalna mowa, to cytat z kabaretowego monologu, w którym pani Janowska odtwarzała postać gwiazdy, Marleny Dietrich. Fragment tego monologu przedstawiała PKF. Salwa śmiechu i oklaski powitały panią Alinę. Nikt się nie spodziewał, że artystka od co najmniej pół godziny gościła na tyłach kawiarni konwersując z panem Janem. Pan Jan opowiadał nam później, z humorem, jak z panią Aliną szukali wspólnego drzewa genealogicznego.
Wszystkim obecnym na sali udzielił się wspaniały nastrój, który wprowadziła pani Alina. Aktorka pochodziła z kresowej rodziny ziemiańskiej, gdzie na latyfundiach wuja Bohdana, kształciła się, dojrzewała, zachowując tradycje narodowe i patriotyczne. Pierwszy raz w swoim życiu, w publicznym miejscu usłyszałem termin Katyń, wypowiedziany ustami aktorki, - Mój wujek Bohdan, właściciel majątku, oficer rezerwy Wojska Polskiego, zamordowany został w Katyniu. Była to, jak dziś na to patrzę, bardzo odważna wypowiedź, mogąca przysporzyć artystce sporo kłopotów. Pani Alina Janowska, brała udział jako nastoletnia dziewczyna, w Powstaniu Warszawskim, była łączniczką w batalionie KILIŃSKI. Zagrała w pierwszym, polskim, powojennym filmie w reżyserii Leonarda Buczkowskiego Zakazane piosenki.
Jako ciekawostkę opowiedziała nam, że głównym rekwizytem w filmie, był na jej głowie autentyczny, czarny beret batalionu, który jako łączniczka nosiła podczas powstania. Opowiedziała o swojej karierze teatralnej, kabaretowej i filmowej. O wielkim szczęściu, że mogła w swym aktorskim życiu występować u boku starszej koleżanki, Ireny Kwiatkowskiej, - Przebywanie z panią Ireną w teatrze, prywatnie czy na planie filmowym – mówiła – było dużą przyjemnością, niezapomnianym przeżyciem. Razem z Ireną zagrały w pierwszym, polskim serialu telewizyjnym Wojna Domowa. Z humorem i dowcipnie opowiedziała o swoim związku małżeńskim ze świetnym szablistą, srebrnym medalistą olimpijskim z Rzymu (1960r), architektem, Wojciechem Zabłockim. Mają syna Michała, który jest poetę i reżyserem.
Po spotkaniu pani Alina powróciła do baru, usiadła przy jedynym w tym miejscu stoliku. Pan Jan podał kawę i specjalnie przygotowaną kolację. Wiedzieliśmy jedno, że specjalnie przygotowana kolacja przez pana Jana musiała smakować aktorce. Pan Jan co nóż dostawiał nowe kulinarne przystawki, które znikały szybko z talerza. Staliśmy obok otwartych drzwi w części tanecznej kawiarni, przyglądając się i podsłuchując rozmowę jaką prowadzili Janowscy, piękna Alina i barman Jan oraz przedstawiciel Domu Kultury Włókniarz. Kiedy pani Alina opuszczała pomieszczenie baru, puściliśmy One Night with you (Jedna noc z Tobą) Elvisa Presleya. Spokojnie krocząc, przyjaźnie uśmiechając się w naszym kierunku, dobrze rozumiejąc dygresyjny tytuł dedykowanego dla niej przeboju Elvisa, po czym dumnie opuściła Literacką.
Ilość ćwoków wśród kierowców tak gwałtownie wzrosła, że nie przechodzę przez jezdnię nawet na zielonym świetle.
Napisz komentarz
Komentarze