Z jednej strony, to pewien twór instytucjonalny, posiadający swoją niezależną administrację, z drugiej to przecież przede wszystkim wspólnota osób wyznających te same zasady skodyfikowane w Piśmie Świętym. Kościół to w końcu miejsce, stanowiące ( a przynajmniej takie które powinno stanowić) sacrum. Jako takie powinno być darzone respektem nie tylko przez osoby deklarujące przynależność do tej wspólnoty ale także wszystkich innych.
Przekraczając bramy kościoła to my powinniśmy dostosować się do panujących w nim zwyczajów, a nie odwrotnie. Cóż... nie wszyscy jednak mają odpowiednie poczucie... taktu. Dlatego koniecznym jest często stosowanie wywieszek, w których prosi się na przykład o dostosowanie stroju do miejsca, do którego się wchodzi, albo o... nie spożywanie alkoholu itd.
Blisko dwa tygodnie temu w kościele przy ulicy Słowackiego odbył się ślub jednego tomaszowskiego radnego, związanego ze środowiskiem kibiców. Uroczystość jakich wiele odbywa się w każdą sobotę. Zapewne nie było by w niej nic nadzwyczajnego, gdyby nie część zaproszonych gości, którzy najwyraźniej nie do końca rozumieli w jakim miejscu się znajdują.
Czy to naprawdę jest tak trudno zrozumieć, tak oczywistą prawdę, że kościół to nie stadion piłkarski (choć i tam jest to nielegalne) i palenie flar na jego terenie może naruszać nie tylko dobry obyczaj ale też czyjeś uczucia religijne. Pominę już nawet genezę pogańskich obyczajów związanych z ogniem i pochodniami, bo nie o to chodzi, tylko o problem kompletnej bezmyślności.
Przy okazji nie obyło się bez szkód. Zapaliły się posadzone przed kościołem krzewy i trzeba było używać gaśnic do ich gaszenia. Można też wyobrazić sobie jak cuchnąć musiały ubrania gości weselnych, którzy próbowali się jak najszybciej ewakuować z terenu świątyni.
Napisz komentarz
Komentarze