Akurat skrzyżowanie z rondem Dmowskiego można było otworzyć, chociaż tam znaki pionowe były i są oczywiście źle ustawione, no ale jakieś są. Poziomych oznakowań nadal brak i myślę, że do października ich nie zobaczymy, no ale wciąż jest to, jak wspomniałem, plac budowy. Za to ulica Mireckiego nie posiada żadnego oznakowania, dlatego dziwię się, że osoba, która piastuje najważniejsze stanowisko w naszym mieście i powiecie, związane z bezpieczeństwem drogowym pozwoliła, aby wszyscy uczestnicy tej drogi znaleźli się w niebezpieczeństwie.
Pytanie: jak można było dopuścić ruch drogowy, jeżeli nie ma znaków pionowych i poziomych (w tym autobusów MZK) skoro nie ma wyznaczonych przystanków. Jak zauważyłem są tu 3 zatoki (o tym napiszę w innym felietonie) ale bez oznakowania. Na ulicy są jedynie znaki informujące nas o tym, że ta droga jest ślepa i nie przejezdna .
Warto więc może zapytać, w którym na przykład miejscu mają przechodzić bezpiecznie piesi? Br oznakowania i stosunkowo długi odcinek sugerują, że mogą chodzić de facto wszędzie.
Co najważniejsze jest nowo wybudowane skrzyżowanie u zbiegu ulic Mireckiego i Szczęśliwa, ale również nie ma znaków. Fakt jest wyspa na środku skrzyżowania, ale brak oznakowania ustającego pierwszeństwo. W takim przypadku pojazd nadjeżdżający z prawej strony ma pierwszeństwo. Sam kiedyś jadąc swoim prywatnym pojazdem zatrzymałem się na środku wyspy i przepuszczałem pojazdy z prawej strony i zostałem zwymyślany przez innych kierowców. Co ciekawe, kiedy jechałem z kursantem pojazdem z L nikt nie pytał, tylko jechał jak powinien.
Przez most również nikt nie powinien przejeżdżać, gdyż nadal stoi znak zakazu. Za to od strony ul. PCK nadal są znaki, informujące o tym, że skrzyżowaniu są światła regulujące pierwszeństwo wjazdu.
Pytałem, do kiedy taki chaos będzie nam wykonawca przebudowy ulicy "fundował". W odpowiedzi dostałem ustną informacje (10 czerwca), że zostaną ustawione tymczasowe znaki ale jak widać mają nas mieszkańców w głębokim poważaniu. Kiedy wykonawcy wezmą się naprawdę za dokończenie tego, co teraz widzimy? Czy trzeba, jakiego wypadku, aby wykonawcę pociągnąć do odpowiedzialności?
Za każdym razem, kiedy obserwuje remonty dróg na terenie naszego miasta i powiatu nie mogę uwierzyć w to, jak są one organizowane. Chyba najgorzej jest w przypadku dróg, których zarządcą jest samorząd województwa. Trudno się oprzeć wrażeniu, że po przekazaniu placu budowy wykonawcy, urzędnicy umywają ręce. I dalej firma robi, co chce, a wszyscy interesują się tylko tym, by prace zakończyć w wyznaczonym terminie i cieszą się, że w ogóle wykonawcę udało się znaleźć.
Władze miasta i powiatu właściwie wpływu na tę sytuację nie mają. Co prawda zarządca remontowanej drogi musi z nimi plan remontu uzgadniać, ponieważ droga remontowana krzyżuje się z ulicami innych kategorii ale na tym ich rola się kończy. A moim zdaniem nie powinna. Dlaczego? Przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa. Jednak nie tylko. Źle zorganizowane objazdy i trasy alternatywne powodują, że kierowcy ciężarówek niszczą ulice poboczne, które po takim użytkowaniu same zaczynają wymagać remontu.
W mojej ocenie ważną rolę powinna odgrywać tu Policja. Umożliwienie ruchu powinno być warunkowe a WRD zobowiązany jest dopilnować, aby odbyło się ono równocześnie z ustawieniem odpowiedniego oznakowania tymczasowego.
Napisz komentarz
Komentarze