– Choć minął już miesiąc od dnia wejścia w życie ustawy o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym, to wciąż żaden z banków nie ma go w swojej ofercie – mówi Marek Wielgo, ekspert GetHome.pl. Banki miały pół roku na przygotowanie oferty. Tymczasem chęć udzielania kredytów bez wkładu własnego zadeklarowało do tej pory tylko pięć: Bank Pekao SA, PKO Bank Polski, Alior Bank, Bank Polskiej Spółdzielczości i Bank Spółdzielczy Rzemiosła z Krakowa. Banki te podpisały już stosowną umowę z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, który będzie im udzielał gwarancji. Problem w tym, że wciąż nie wiadomo, kiedy tego rodzaju kredyty pojawią się na rynku.
– Przyznaję, że mamy sporo zapytań w tej sprawie. Jednak niewiele możemy powiedzieć, bo żaden bank nie przedstawił oferty kredytowej. Z niej dowiemy się zaś m.in., ile wyniesie oprocentowanie, w tym marża, która jest jego stałym składnikiem – informuje Karina Nożykowska, Dyrektor Działu Bankowego i Wsparcia Sprzedaży Notus Finanse.
Kredyty bez wkładu najpewniej będą traktowane przez banki jako bardziej ryzykowne. Kredytobiorcy muszą więc liczyć się z koniecznością płacenia wyższej marży uwzględniającej to ryzyko. W praktyce oznacza to mniejszą zdolność kredytową oraz wyższe raty spłaty dla tych, którzy dostaną kredyt. – Oczywiście najpewniej znajdą się chętni, którzy dojdą do wniosku, że skoro mogą sobie pozwolić na kredyt, to wolą kupić mieszkania niż je najmować za wysoki czynsz – przyznaje ekspert GetHome.pl.
Pytanie, czy znajdą na rynku mieszkanie spełniające kryterium cenowe programu. Pamiętajmy, że pole poszukiwań zawęża nie tylko limit ceny metra kwadratowego. Maksymalna kwota gwarancji dla 10-20% wkładu wymaganego przez banki nie przekracza 100 tys. zł, więc ci, którzy nie mają żadnych oszczędności będą musieli znaleźć mieszkanie lub dom z ceną poniżej 500 tys. zł.
Warto zauważyć, że dla mieszkań kupowanych od firm deweloperskich limity cenowe dla miast wojewódzkich, gmin z nimi sąsiadujących i reszty województw są nieco wyższe niż dla mieszkań z rynku wtórnego. Np. w Warszawie za kredyt bez wkładu własnego można byłoby kupić od dewelopera mieszkanie w cenie do ok. 10 tys. zł za m kw. Na rynku wtórnym trzeba byłoby znaleźć takie z ceną poniżej ok. 9,2 tys. zł za metr.
– W największych miastach, m.in. w Warszawie, Krakowie i Gdańsku, mieszkania z drugiej ręki kosztują średnio więcej od nowych. Tych drugich, za kredyt bez wkładu własnego, może więc tam być więcej. Choć zarówno na rynku pierwotnym jak i wtórnym oferta jest skromna – komentuje Marek Wielgo. Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że w Warszawie i okolicach mieszkania spełniające kryteria cenowe programu można obecnie znaleźć w 43 inwestycjach deweloperskich. We Wrocławiu, Gdańsku, Poznaniu i okolicach tych miast takich inwestycji doliczyliśmy się przeszło 30, ale w Krakowie i Łodzi – zaledwie w 7. Z kolei w Lublinie, Rzeszowie czy Szczecinie znacznie mniejszym wyzwaniem może być znalezienie mieszkania za kredyt bez wkładu na rynku wtórnym. Niestety, do tej pory czas działał na niekorzyść potencjalnych beneficjentów programu „Mieszkanie bez wkładu”. Wskutek rosnących cen mieszkań na rynku kurczył się udział takich, które spełniają kryteria cenowe.
Spektakularne zmiany widoczne są szczególnie w Gdańsku. Jeszcze w październiku ubiegłego roku 39% mieszkań w ofercie firm deweloperskich byłoby do kupienia za kredyt z wkładem gwarantowanym przez państwo. Obecnie udział tak tanich lokali wynosi 26%. Najmniejsze szanse mają potencjalni nabywcy w Łodzi i Krakowie. Kryteria programu spełnia w tym mieście tylko 2% mieszkań z ujawnioną ceną.
– Kiedy na rynku pojawi się kredyt bez wkładu własnego, cześć firm deweloperskich zaoferuje więcej mieszkań spełniających kryteria cenowe programu. Będą to jednak mieszkania w lokalizacjach oddalonych od centrów miast – ocenia ekspert portalu GetHome.p
Napisz komentarz
Komentarze