2024-09-16, 11:57 Katowice
Tauron pracuje nad przywróceniem zasilenia na terenach dotkniętych powodzią
Ponad 60 tys. odbiorców spółki Tauron Dystrybucja było w poniedziałek rano bez zasilania w wyniku podtopień i powodzi. Koncern zapewnił o zmobilizowaniu wszystkich sił, także zewnętrznych, aby przywracać zasilanie tak szybko, jak to możliwe.
Jak przekazało w poniedziałek biuro prasowe Tauronu, zalane zostały elementy sieci dystrybucyjnej, elektrownie wodne, infrastruktura oświetleniowa i w niewielkim zakresie infrastruktura ciepłownicza. Pełna skala zniszczeń zostanie oszacowana po obniżeniu poziomu wody.
„Zmobilizowaliśmy wszystkie siły, żeby przywrócić zasilanie tak szybko, jak to tylko możliwe. Na sieciach elektroenergetycznych pracują wszyscy nasi pracownicy, korzystamy także ze wsparcia firm zewnętrznych. Priorytetem jest bezpieczeństwo” – powiedział cytowany w komunikacie Tauronu jego prezes Grzegorz Lot.
Zgodnie z informacjami Tauronu Dystrybucji, najtrudniejsza sytuacja pozostaje na terenie oddziałów Wałbrzych, Opole oraz Jelenia Góra. W części miejscowości, gdzie pogoda się poprawiła, po opadnięciu wody służby rozpoczęły już przywracanie zasilania.
W poniedziałek na sieciach elektroenergetycznych na terenach dotkniętych powodzią pracowało 700 pracowników Tauronu Dystrybucji oraz zespoły z firm zewnętrznych. Spółka mobilizowała dodatkowy sprzęt oraz zespoły własne z oddziałów nie dotkniętych powodzią.
Tauron zasygnalizował w poniedziałek, że w wyniku powodzi zalane zostały elektrownie wodne: Ławica, Opolnica, Wrzeszczyn, Nysa, Włodzice, Olszna. Obiekty te nie działają.
Spółka Tauron Dystrybucja działa na obszarze południowych województw: dolnośląskiego, opolskiego, śląskiego, małopolskiego i częściowo podkarpackiego, na obszarze ponad 57 tys. km kw., co stanowi 18,3 proc. powierzchni Polski. Zapewnia dostawy energii elektrycznej dla blisko 6 mln klientów. (PAP)
2024-09-16, 11:40 Katowice (PAP)
Śląskie/ Wojewoda: znacznie spadła liczba nowych zgłoszeń do straży pożarnej (opis)
Znacznie spadła liczba nowych zgłoszeń do straży pożarnej o zagrożeniach związanych ze skutkami opadów, w poniedziałek rano było ich ok. 200 - przekazał w poniedziałek rano wojewoda śląski Marek Wójcik. Ogółem w regionie straż pożarna ewakuowała ok. 300 osób.
Na porannym briefingu w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim wojewoda zrelacjonował działania ostatnich godzin wobec sytuacji powodziowej. Jak przekazał, bieżąca sytuacja jest spokojniejsza, niż w poprzednich dniach, biorąc pod uwagę liczbę zgłoszeń, które wpływają do Państwowej Straży Pożarnej.
"Jest to raptem kilkadziesiąt nowych zgłoszeń dzisiaj do godzin porannych, w porównaniu z sytuacją z wczoraj, kiedy do godziny 7 rano wpłynęły 2 tys. zgłoszeń, a bilans całego dnia wynosił ok. 5 tys. zgłoszeń. Tak naprawdę sytuacja ulega radykalnej poprawie" – ocenił Marek Wójcik.
"Dziś już nie mamy zidentyfikowanych sytuacji, które zagrażałyby życiu bądź zdrowiu mieszkańców. Będziemy skupiali się nad usuwaniem skutków tych opadów deszczu, jak również zabezpieczeniu infrastruktury powodziowej, głównie wałów" – dodał.
Podał, że jedną z rekomendacji wojewódzkiego zespołu zarządzania kryzysowego jest współpraca między Państwową Strażą Pożarną a Wodami Polskimi, pod kątem oceny stanu obwałowań i szybkiej reakcji w miejscach, gdzie są możliwe przecieki lub zagrożenie przerwaniem.
"W dalszym ciągu skupiamy się na niesieniu pomocy osobom, które poniosły szkody związane z opadami deszczu. W dalszym ciągu do pomocy będzie dysponowana Państwowa Straż Pożarna – w miarę potrzeb, jeżeli będą je zgłaszali samorządowcy, będziemy dysponowali żołnierzy WOT" – zasygnalizował Wójcik.
Śląski komendant wojewódzki PSP w Katowicach st. bryg. Wojciech Kruczek podsumował w poniedziałek rano, że od początku zjawiska strażacy w regionie otrzymali 7,9 tys. zgłoszeń. "Obecnie realizujemy głównie zadania, które do tej pory zostały jeszcze niedokończone, niektóre są długoterminowe" – wyjaśnił.
"W działaniach jest ponad 700 strażaków PSP, są to osoby realizujące zadania w terenie oraz na stanowiskach kierowania. Dodatkowo zaangażowane w całym województwie śląskim są kompanie Ochotniczych Straży Pożarnych” – dodał Kruczek.
Wskazał, że działania prowadzone są m.in. przy rzece Rudzie w miejscowościach Ruda Kozielska, Sumina oraz Nędza, gdzie może dojść do przebrania wody z koryta, a także w rejonach Olzy i Odry. „Na Odrze, czym byliśmy zaniepokojeni, stan wody jest stabilny, nie doszło do przelania wałów. W Chałupkach ewakuowaliśmy ludzi, ponieważ takie zagrożenie powstało” – wyjaśnił.
Dowódca 13. Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej płk Paweł Piątkowski zrelacjonował, że w niedzielę żołnierze tej jednostki zabezpieczali pięć miejsc w regionie w sile ok. 250 żołnierzy. W poniedziałek rano w akcji było 50 żołnierzy oraz ok. 500 kolejnych w gotowości, na ew. zgłoszenia wojewody śląskiego lub komendanta wojewódzkiego PSP.
Pytany o sytuację na Odrze i pracę uruchomionego w niedzielę nad ranem zbiornika Racibórz Dolny wojewoda Wójcik zaznaczył, że obecne przepływy w tej rzece są mniejsze, niż prognozowane: zbiornik pracuje, w poniedziałek rano jego napełnienie szacowano na 50 mln m sześc. wody ze 185 mln m sześc. całkowitej pojemności.
„Chciałem podkreślić, że wczoraj sytuacja w wielu miejscowościach była nawet gorsza niż w 1997 r.: odebraliśmy takie informacje z powiatu bielskiego, z miasta Bielsko-Biała, z powiatu cieszyńskiego. Tam samorządowcy wskazywali, że poziomy wód były często najwyższe w historii” – przyznał.
„Na szczęście udało się tę wodę przeprowadzić. Mieliśmy duże rezerwy w zbiornikach zarówno Wód Polskich jak i Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów. Jeżeli chodzi o kwestie związane z budową rezerw retencyjnych, wykonano bardzo dużą pracę - i to na pewno pomogło nam w osłonięciu regionu przed większymi skutkami powodzi” – ocenił.
Podsumował, że ogółem w regionie PSP przeprowadziła ewakuację ok. 300 mieszkańców – ostatniej nocy w Kuźni Raciborskiej wobec ryzyka wylania rzeki, przy czym liczba ta nie uwzględnia części mieszkańców, którzy zabezpieczyli się przed wodą samodzielnie. „Myślę, że już dziś nie będzie potrzeby ewakuowania mieszkańców z jakichś zalanych terenów” – uznał Wójcik, dodając, że decyzje o powrocie ewakuowanych w poszczególnych miejscach podejmują lokalni samorządowcy.
Wojewoda podkreślił, że choć służby administracji państwowej skupiają obecnie działania na południu województwa, skutki ponadnormatywnych opadów deszczu dotknęły cały region: od Częstochowy przez Bytom, Gliwice, Katowice - wszędzie występowały problemy, lokalnie usuwane dzięki aktywności służb i samorządów.
„Dzisiaj skupiamy się na tym, co się dzieje w powiatach południowych, tam będą konieczne prace związane z usuwaniem skutków powodzi: w krótkim okresie chodzi o odpompowywanie wody, o usuwanie zniszczonego przez wodę sprzętu; w późniejszym - o odbudowę infrastruktury” – powiedział w poniedziałek wojewoda.
„Mamy wstępne informacje o wielu drogach, obiektach infrastruktury samorządowej, zniszczonych przez wodę, natomiast czas na raportowanie tych zniszczeń samorządowcy będą mieli pewnie w tym tygodniu” – dodał.
Pytany o koordynację akcji pomocowych na rzecz poszkodowanych wojewoda zasugerował kierowanie pytań o potrzeby do lokalnych samorządów, które będąc najbliżej, będą mogły znać faktyczne potrzeby.
Wójcik przypomniał, że o pomoc państwa w postaci zasiłków doraźnych w wysokości do 6 tys. zł poszkodowani powinni zgłaszać się do lokalnych samorządów, które występują o te środki do wojewody. Zapewnił, że na rachunku Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego są już zabezpieczone na ten cel pieniądze i gdy pojawią się wnioski – w poniedziałek rano jeszcze ich nie było - będą obsługiwane bez zbędnej zwłoki.
Wojewoda dodał, że osoby, których domy zostały zniszczone, również mogą liczyć na wsparcie państwa - do 100 tys. zł w przypadku budynków gospodarczych i do 200 tys. zł w przypadku mieszkalnych. Ta procedura jest dłuższa, wymaga m.in. pracy gminnych rzeczoznawców.
W poniedziałek rano Marek Wójcik był też pytany w Radiu Katowice o planowane wprowadzenie przez rząd stanu klęski żywiołowej na terenach dotkniętych powodzią. Jak zaznaczył, oznacza to, że wojewodowie będą mieć więcej uprawnień.
„Będą mogli wydawać wiążące polecenia organom samorządu terytorialnego, jak również podejmować pewne decyzje, związane z zajęciem sprzętu, wydawać polecenia mieszkańcom, na przykład związane z ewakuacją. Te stany będą miały znacznie większe znaczenie w województwach dolnośląskim i opolskim - u nas to raczej będą działania, związane z usuwaniem skutków tych nawalnych opadów deszczu” – mówił wojewoda.
Jak zaznaczył, na razie nie przewiduje korzystania ze szczególnych prerogatyw, związanych z wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej, sytuacja jednak może się zmienić, gdyby doszło do sytuacji kryzysowych. Zastrzegł jednak, że będzie wykorzystywał dostępne narzędzia, by przyspieszyć proces usuwania skutków powodzi.(PAP)
mtb/ aba/ mhr/
2024-09-16, 11:25 Wrocław (PAP)
Prezydent Wrocławia: spodziewamy się fali powodziowej na Odrze w środę około18.00
Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk poinformował w poniedziałek, że według prognoz fala powodziowa na Odrze zacznie przechodzić przez miasto w środę około godz. 18.00. Rozpoczęto umacnianie wałów w różnych częściach miasta.
W niedzielę przed północą prezydent Wrocławia Jacek Stryk ogłosił w stolicy Dolnego Śląska alarm przeciwpowodziowy. W poniedziałek na konferencji prasowej powiedział, że według prognoz szczyt fali powodziowej na Odrze spodziewany jest w środę około godziny 18.00.
„Ta fala może być długa. Będzie przechodzić przez Wrocław przez kilka dni” – mówił prezydent.
Sutryk powiedział, że najgorszy scenariusz przewiduje, że falą powodziową może przepływać 3100 metrów sześciennych wody na sekundę (w powodzi w 1997 r. było to 3700 metrów sześciennych na sekundę).
„Ale chcę podkreślić, że prognozy IMGW i RZGW mówią 2600 m sześciennych na sekundę. Oznacza to, że na wskaźniku w Trestnie na Odrze poziom wyniesie 670 cm. To zdecydowanie mniej niż poziom z roku 1997” – mówił Sutryk wskazując, że spodziewaną falę powodziową można porównać do tej z 2010 r.
Prezydent poinformował, że w różnych częściach miasta umacnia się i podnosi wały. W poniedziałek ma się rozpocząć wzmacnianie wału na osiedlu Kozanów (osiedle zalewane podczas poprzednich powodzi).
„Na kanale miejskim zostaną też ustawione metalowe ścianki. Takich prac będzie w najbliższym czasie dużo więcej” – mówił Sutryk.
Od poniedziałku dodatkowo wydawane są mieszkańcom worki z piaskiem, które mają służyć od zabezpieczenia posesji.
Sutryk poinformował, że oprócz Odry intensywnie monitorowane są inne rzeki wpływające na sytuację hydrologiczną we Wrocławiu – Widawa, Oława, Ślęza i Bystrzyca. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze