Mimo stosunkowo dojrzałego wieku biegle posługuje się pani internetem. Można powiedzieć, że jest Pani w komputerach "obcykana".
Pan też. Korzystać ze zdobyczy cywilizacji, to zwyczajna rzecz. Dlatego, jak usłyszałam w ubiegłym roku, że mogę na wizytę u specjalisty w tomaszowskim szpitalu zapisać się przez internet, nie wychodząc z domu, ucieszyłam się. Jednak radość trwała krótko...
Dlaczego?
Co ja będę Panu opowiadać, niech pan wejdzie na stronę szpitala i sam zobaczy. Tu jest mój login i hasło. Ja już do nich nie mam siły...
No dobrze. Spróbujmy się zalogować.
Tu ma Pan zapisy na wizyty lekarskie przez internet. Proszę tu wejść. A teraz logowanie.
[reklama2]
No jesteśmy. I co dalej?
Dalej to, że ten system nie działa właściwie od samego początku, czyli od ubiegłego roku.
Kiedy Pani po raz pierwszy się tu logowała?
W ubiegłym roku. Miałam problemy z logowaniem, więc poszłam do informatyka w szpitalu i on mi wszystko pokazał co i jak.
No i zalogowaliśmy się, w czym więc problem?
Ja też się zalogowałam. Nawet wydrukowałam sobie instrukcję. Niech Pan sprawdzi sam. Spróbujmy zrobić rezerwację. Należy kliknąć w "usługi". Teraz wyświetliły się wszystkie przychodnie, gdzie można zapisać się do specjalistów. Problem w tym, że są nie wszystkie. Wielu poradni zwyczajnie na tej liście nie ma. Porównywałam z listą poradni zgłoszonych do NFZ i widniejących na stronie internetowej szpitala. Zwyczajnie niektórych nie ma. Niech Pan spróbuje na przykład zarezerwować wizytę u okulisty. Aby to zrobić, należałoby wybrać na liście odpowiednie pole i je zaznaczyć. Ale na liście nie ma poradni okulistycznej.
Rzeczywiście nie ma poradni okulistycznej
Nie tylko jej zresztą. Proszę też spojrzeć na listę lekarzy. Są głównie ortopedzi. Większości specjalistów tu nie ma. Gdzie jest na przykład pulmonologia, albo neurologia? Wyszczególniono tu 9 przychodni. Na stronie szpitala wymienia się ich 18.
Wynika z tego, że do okulisty się Pani nie zapisze.
No nie. Muszę wybrać się do szpitala i stanąć w kolejce do rejestracji, gdzie jest zazwyczaj dużo ludzi, a mogłabym to samo zrobić z domu. Podejrzewam, że ja nie jestem przypadkiem odosobnionym. Teraz i tak jest sporo lepiej, bo w ubiegłym roku, kiedy zaczęłam moją przygodę z rejestracją przez internet, przychodni nie było żadnych a lekarzy trzech.
Zgłaszała Pani to gdzieś?
Poszłam najpierw do informatyka ze szpitala. Powiedział mi, że to nie jest jego sprawa, bo system działa sprawnie. Poszłam więc do Pana Prezesa. Weszłam do sekretariatu a tam akurat pojawił się jakiś młodzieniec. Zapytał w czym problem, gdzieś tam zadzwonił, przyszedł kolejny pan. Prezes oczywiście przyjął mnie na szpitalnym korytarzu. Tłumaczę mu: Panie, może ja jestem stara, ale wcale nie głupia. No to zostałam odesłana do jakiejś pielęgniarki. Mówię, że chyba sobie kpiny ze mnie robi.
Ale po co do pielęgniarki?
Bo ta pani niby jest za ten system odpowiedzialna.
Pielęgniarka?
No tak zrozumiałam, że pani ta jest odpowiedzialna za wprowadzanie danych. Trochę się zdenerwowałam i stwierdziłam, że to nie ja ale on jest od tego, by tę sprawę wyjaśnić.
Kiedy Pani była z tą skargą?
W styczniu, ale wcześniej byłam w ubiegłym roku i pisałam do nich maile. Nie dostałam na nie żadnej odpowiedzi. Prezes zaczął wypytywać na jaki adres wysyłałam wiadomości. No przecież na ten, który podają na swojej stronie internetowej.
Powiem Panu, że tak nie może być. Na ten system wydano wcale nie małe unijne pieniądze. Miał ułatwiać życie pacjentom i pracę personelowi szpitala.
Nie rozumiem, że przez rok nie udało się uzupełnić danych w taki sposób aby były one kompletne.
Rzeczywiście zwróciłem kiedyś uwagę, że panie w recepcji odsyłają pacjentów i nie zachęcają do rejestracji przez internet.
Rok temu rozdawali ulotki. System jest prosty i intuicyjny. Nawet osoba słabo posługująca się internetem powinna sobie poradzić.
Może jest intuicyjny ale też może komuś przeszkadzać, bo często zdarza się, że lekarze spóźniają się po kilka godzin, lub wcale nie przychodzą przyjmować pacjentów w poradni.
Być może tak jest. Dostałam numer do koordynatora, ale nie dzwoniłam, bo uznałam, że to nie ma sensu.
****
Władze spółki liczyły na wysoki wskaźnik obsługiwanych w ten sposób pacjentów. Oprogramowanie oraz wdrożenie nie było tanie, ponieważ kosztowało 1,336 miliona złotych. Z tej kwoty prawie 1,1 miliona pochodziło ze środków Unii Europejskiej i została sfinansowana w ramach projektu "Poprawa jakości obsługi pacjentów oraz dostępności do usług medycznych w Tomaszowskim Centrum Zdrowia". Medyczny Portal Informacji poza możliwością rejestracji zapewnić miał także elektroniczny obieg dokumentacji medycznej.
Poza samym systemem informatycznym projekt obejmował: serwery do obsługi systemu e-pacjent i przesyłania oraz zlecania badań obrazowych RIS-PACS, stacjonarne komputery do obsługi poradni specjalistycznych. Ponadto przeprowadzono modernizację serwerowni, szaf serwerowych i modernizację sieci dla potrzeb tego projektu. Zakupiono też macierz dyskową, bibliotekę taśmową do backupu, oraz drukarki sieciowe. Zawierało się w tym także kompleksowe szkolenie personelu.
Napisz komentarz
Komentarze