Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 21:49
Reklama
Reklama

Doktor Judym pilnie poszukiwany!

Choroba, starość... każdego z nas dotkną z całą pewnością. Także polityków, lekarzy i pielęgniarki...

- Mój brat mieszka w starej "ttbs-owskiej" kamienicy. Mieszkanie, to za dużo powiedziane, bo przypomina raczej komórkę na strychu. Nie ma w nim wody, łazienki, nie ma też ubikacji. Jest od urodzenia niepełnosprawny. Niedowidzi i nie potrafi mówić. Ma 82 lata.  Niedawno trafił do szpitala...

 

- W Tomaszowie?

Tak, w Tomaszowie. Właściwie to na początek nie chcieli go przyjąć ani po niego przyjechać, a ja nie miałam jak go sama zawieźć, bo on też nie chodzi, mimo, że przez całe życie był bardzo żywotny. Poza mną nikt się nim nie interesował. Ja do niego zachodziłam codziennie i pomagałam jak mogłam. Załatwiłam mu m.in. obiady.

 

Ale co się stało, że brat pani trafił do szpitala?

Pewnego dnia, kiedy do niego przyszłam, zobaczyłam, że jest cały zielony. Już nawet nie żółty ale właśnie zielony. Szybko więc zatelefonowałam po pogotowie, ale nie chcieli przyjechać. W końcu lekarz przyjechał i jak go zobaczył, to mówi, niech pani stąd ucieka, bo się pani zarazi. Więc wyszłam, bo opiekuję się dwójką dzieci mojej córki,  która pracuje za granicą. Gdybym miała warunki zabrałabym brata do siebie, ale zwyczajnie nie mam gdzie.

 

 

I co  było dalej?

Przyjechali po niego o dwunastej w południe. Jak dotarłam do szpitala około godziny 18 to on cały czas jeszcze siedział w korytarzu w poczekalni. Właściwie, to był zwinięty na wózku inwalidzkim.

 

Ale w którym miejscu w szpitalu?

Na dole w poczekalni...

 

Pacjent z podejrzeniem żółtaczki??? Trudno w to uwierzyć!

No tak. Dopiero jak zaczęłam robić awanturę, to przyszło do mnie dwóch lekarzy i zaczęło mnie uspokajać, żebym się nie złościła, bo bratu w tym czasie robione są badania, bo tak naprawdę nie wiadomo, co mu jest i że jak będą wyniki, to oni go wtedy skierują na odpowiedni oddział.

 

Trochę to długo.

Mówię do nich: chociaż byście mu wody dali przez te parę godzin. Pobiegłam więc do sklepu, kupiłam wodę. Musiałam wracać do domu opiekować się wnuczkami. Zostawiłam więc numer telefonu, z prośbą o informacje, mimo, że ja nie jestem prawnym opiekunem brata.

 

Zatelefonowano?

Nie. Następnego dnia, zaraz jak tylko zaprowadziłam wnuczki do szkoły, pobiegłam do szpitala. Dowiedziałam się, że został położony na oddziale chirurgicznym. Nie była to więc żółtaczka. Zaczęłam chodzić od lekarza do lekarza. Trafiłam w końcu do doktora, który brata prowadził. Powiedział mi, że podejrzewają, że na wątrobie jest guz.

 

Co było dalej?

Brat leżał w szpitalu pod kroplówkami ze dwa tygodnie. Ja do niego zachodziłam. W końcu zadzwonił do mnie lekarz i powiedział, że chcą mu zrobić jakiś zabieg, ale on nie chce podpisać zgody. Wcale się nie dziwię. Nie potrafili się z nim po prostu porozumieć. Poszłam więc do szpitala. Wytłumaczyłam o co chodzi, więc zgodę podpisał i zabieg przeprowadzono.  Po dwóch dniach znowu poszłam do lekarza. Dowiedziałam się, że jest podejrzenie choroby nowotworowej a brat jest do wypisu ze szpitala.

 

[reklama2]

 

W takim stanie?

No właśnie, gdyby on był chodzący, to mógłby sobie pójść do domu, ale w takim stanie i warunkach, w jakich mieszka, to nie ma takiej możliwości. Jest w pampersie, z workiem stomijnym. Lekarz powiedział mi, że szpital to nie hotel i że brata dłużej trzymać nie będą. Zapytałam o możliwość przeniesienia do hospicjum. Dowiedziałam się, że nikt w szpitalu nie będzie mi pomagał tego załatwić, bo od tego jest rodzina.

 

No to popisali się empatią

Poszłam do sekretariatu a stamtąd do pielęgniarki socjalnej. Usłyszałam, że jak brat ma raka, to go na Niską nie wezmą. Ale ja przecież wciąż nie wiedziałam, czy on ma nowotwór, bo nie było jeszcze wyników badań. Zdenerwowałam się i mówię, że najlepiej, by człowieka poddali eutanazji. Niczego konkretnego się nie dowiedziałam a w międzyczasie wprowadzono zakaz wstępu do szpitala ze względu na grypę.

 

I pani brata nie odwiedzała?

Poszłam do szpitala po kilku dniach. Od razu skierowałam się do lekarza. Ale żadnego lekarza nie było. Był tylko jakiś student czy praktykant. Pytam więc go o brata, a on mi na to, że był na obchodzie i takiego pacjenta na oddziale nie ma.

 

Jak to nie ma? Umarł?

No nie ma i nie umarł. Pytam więc w sekretariacie. Dowiaduję się, że najprawdopodobniej trafił na Niską. Czy na pewno tam? Pani mówi, że raczej tak, bo gdzie niby mógłby trafić. Następnego dnia biegnę więc na Niską.  Wchodzę na górę. Widzę pięć kręcących się pielęgniarek. Nikt nic nie wie. Wysłano mnie do siostry oddziałowej. Schodzę na dół. Kolejka. Jadę więc znowu do szpitala. Znowu słyszę, że jest na Niskiej. Po czym okazuje się, że tam był ale już go tam nie ma.

 

Znikający pacjent.

W końcu się znalazł.

 

Gdzie?

W Bełchatowie...

 

Gdzie????

No w Bełchatowie. Podali mi numer do lekarza i kazali dzwonić. Dzwoniłam ale nikt nie odbierał. W końcu znalazłam to całe hospicjum w internecie i udało mi się dodzwonić. No i usłyszałam od razu pretensje, że dopiero teraz się kontaktuję i że zaginął dowód osobisty. No ale przecież mnie nikt nie powiadomił gdzie brata zawieziono. Acha... W Tomaszowie powiedzieli mi tylko, że będę musiała zapłacić za 5 dni pobytu brata na Niskiej.

 

Ale dlaczego miałaby pani za to płacić?

Bo on tam leżał przez 5 dni a to nie jest hospicjum.  

 

Pojechała pani do Bełchatowa?

No tak ale dopiero w niedzielę, bo musiałam opiekę do dzieci zorganizować i szukałam też zaginionego dowodu osobistego. Jestem więc w Bełchatowie. Żadnego lekarza nie ma, ale pytam o brata. Pokazano mi gdzie leży. Wyglądał strasznie. taki zapadnięty w sobie. Przyszła pielęgniarka i oczywiście znowu zaczęła mówić o dowodzie osobistym. Przejrzałam więc jego rzeczy i okazało się, że dowód jest w torbie z ubraniem. W Bełchatowie dowiedziałam się tylko, że brat jest tam przejściowo. Że nie będą tam go też długo trzymać, więc muszę załatwić mu inne miejsce. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

dras 13.02.2017 17:13
To jedna z wielu sytuacji panujących w szpitalu. W zeszły wtorek musiałam niestety znaleźć się na izbie przyjęć, było około godziny 14-15. Na szpitalnym łóżku w korytarzu już leżał schorowany Pan. Nie podnosił się z łóżka, był całkowicie niesamodzielny. Nikt z lekarzy ani pielęgniarek nie był zainteresowany przyjęciem tego człowieka na oddział. Kiedy w końcu się nim zaopiekowali? O godzinie +/- 20tej. Każdy z nas musiał spędzić tam minimum 5 godzin, żeby czegokolwiek się dowiedzieć o swoim stanie zdrowia :) Ubioru młodych pań pielęgniarek jak i jednej z lekarek nie komentuję. Wybieg mody - tymi słowami można podsumować ich kreacje :)

Grzmot 14.02.2017 11:44
Będąc na izbie przyjęć nie widziałem nigdy młodych pielęgniarek, ale lekarki owszem prześcigające się w krótkości spódniczek a jak siądą :) całe nóżki widać, od razu człowiek zdrowieje, pod warunkiem, że nie jest chorą kobietą.

dras 15.02.2017 14:45
to widocznie nie trafił pan na młodą pielęgniarkę o imieniu zaczynającym się na literę D. Nie będę podawać danych, bo to niepotrzebne, jednakże wiem, co widziałam :)

mini 16.02.2017 08:27
Stara Baba, co zazdrości... Tęskni widać do młodości.

dras 17.02.2017 17:06
no pewnie, tęsknię do młodości, bo w młodości z gołą dupą po szpitalu latałam :)

rita 19.02.2017 13:31
A czy to ma znaczenie jak ubrany jest personel, stary czy młody? Po co komentować takie kwestie? Ważny jest ich stosunek do pacjentów. Pracownicy są w strojach medycznych, nikt z "gołą d..." nie biega. Jeżeli dana osoba czuje się komfortowo w danym ubraniu i dzięki temu, z przyjemnością wykonuje swoją pracę, jak dla mnie może być, nawet w stroju klauna.

lekaż mużyn 11.02.2017 23:03
Na jednym z Oddziałów są 3 lekarki, mające zapwnić funkcjonowanie 24/7/365 dni w roku. Normalnie, prawie mieszkają w szpitalu, bo do południa muszą być dwie.. Ale jak któraś ma urlop lub jest chora, to pozostałe dwie mają więzienie jak w Alka.... i pracują po 600 godzin w miesiącu. Jak ktoraśs zejdzie, to szpital umywa ręce, bo to są lekarze kontraktowi i to od nich zależy, ile pracują :-D !!!!

xyz 11.02.2017 18:54
MI w połowu stycznia w Tomaszowakim szpitalu noworodka gronkowcem złocistym zarazono. Zresztą koleżance z sali rowniez. Nie tylko personel daje wiele do życzenia, jak również sterylnosc pomieszczeń. Gdyby szło cofnąć czas, poród odbylby się gdzieś indziej. Pozbycie się tej bakterii jest niemożliwe i jest ona do końca życia.

11.02.2017 14:47
Raczej w okolicach szpitala. Dzisiaj wiem na przykład więcej niż wiedziałem rok temu. I chyba z każdym dniem coraz więcej. Wydaje mi się, że popełniłem na początku pewien błąd. Założyłem, że finansami szpitala powinni się zajmować przede wszystkim prezesi, starosta (który jednoosobowo w sprawach szpitala podejmuje decyzje) oraz Rada Nadzorcza. Że w centrum zainteresowań powinniśmy umiejscowić jako radni przede wszystkim pacjentów i jakość świadczonych dla nich usług. Stąd zabiegi o przebudowę m.in. porodówki, która powinna byc nasza wizytówką. W mojej ocenie sytuacja się pogarsza. Świadczy o tym liczba obsłużonych pacjentów. Ludzie z Tomaszowa po prostu uciekają. Jest tragicznie i mam wrażenie, że nikogo to nie obchodzi. Wczoraj składano wniosek na dofinansowanie bloku operacyjnego. Zabawne, bo firma która wniosek przygotowywała dostarczyła go, z tego co słyszałem dopiero w czwartek. Nawet nie było czasu, żeby go solidnie zweryfikować. Będziemy mówić o dużym szczęściu jeśli nie odpadnie on na etapie oceny formalnej. Krótko mówiąc: uważam, że żadnego bloku nie będzie. Może nieco głośniej. NIE BĘDZIE ŻADNEGO BLOKU OPERACYJNEGO. Może przede wszystkim dlatego, że nie ma chęci jego budowania. Jeszcze ciekawsza informacja z wczoraj była taka, że Prezes TCZ zamierzał odmówić podpisania porozumienia w sprawie zapłaty za tzw. nadwykonania. Jeśli to prawda, to sytuacja może okazać się bardzo poważna.

Grzmot 11.02.2017 14:36
Panie Mariusz , rozumiem Pana zdenerwowanie arogancją władz szpitala, która jak może unika udzielenia panu informacji. Jednak pozostałe wymienione przez Pana problemy, trochę tego dużo, ale żeby coś działało sprawnie muszą działać sprawnie wszystkie szczeble, rodzina, lekarz rodzinny, MOPS. Myślę, że nie należy pomijać tych wszystkich szczebli, żądając, by szpital rozwiązywał wszystkie problemy. Wiele razy leżałem w tym szpitalu, nie myślałem wtedy, żeby dobrze zjeść, zadowala mnie wtedy kromka chleba z masłem.Nie wiem ile szpital dostaje na wyżywienie pacjenta i na co ta kwota wystarcza, nie myślę o jedzeniu, gdy choruję. Podobnie łóżka, remonty, czy NFZ daje na to kasę? Fakt stare łóżka okropne, ale nowe zakupione w ostatnich latach, dla mnie również nie wyglądają dobrze, masa plastiku czy innego tworzywa. Myślę, że to są wieloletnie zaniedbania, ale każdy powie, że chciał dobrze. Otoczenie jest ważne, w jakich warunkach dochodzimy do zdrowia, ale najważniejsze jest, by miał nas kto leczyć. Mieliśmy oddziały a w nich specjalistów, dziś są konsorcja, czyli liczy się tylko kasa. Młodzi ludzie na stanowiskach po szczeblu rodzinnym, partyjnym i wszyscy udają,że jest dobrze a pacjent posiedzi w izbie przyjęć i konsorcjum wyśle go do domu.

doktor Judym 11.02.2017 11:35
znieczulica panuje na każdym poziomie instytucji państwowej, im wyżej tym większe jest oderwanie od rzeczywistości i brak zrozumienia dla problemów zwykłego obywatela. Szeregowy pracownik MOPSu może chciałby nawet pomóc ale to jest drogą dla niego przez mękę - trzeba dzwoni, rozmawiać, jeździć, załatwiać - po co... lepiej powiedzieć, że nie się da. Dokładnie to samo dzieje się w szpitalu/US itd - to nie są instytucje dla obywatela - to są miejsca gdzie wykonuje się pracę dla samego wykonywania pracy a nie dla działania na rzecz danej ludności.

klug 11.02.2017 11:22
W szpitalu "siedzisz już" dłuższy czas. Możesz napisać, czy Twoim zdaniem sytuacja się poprawia, czy pogarsza? Wydaje mi się, że poprzedni prezes szedł w dobrą stronę, a jakie jest Twoja opinia na ten temat?

klug 11.02.2017 11:05
Problem polega na tym, że w Polsce brakuje miejsc w DPS-ach i hospicjach. Na wolne miejsce czeka się wiele miesięcy. Każdy powinien mieć prawo do mieszkania jak najdłużej w swym mieszkaniu (domu), gdzie zna sąsiadów, listonosza, ma swój sklepik, kota itd. Powinna Mu pomagać rodzina, pomoc społeczna, pielęgniarka środowiskowa (takich pielęgniarek brakuje), władze miasta i powiatu (nasze wolą wydawać setki tyś. zł na festyny i np. niedawno opisaną "wigilię" w ZSP nr 1 dla tłuściochów w spódnicach, niż dla schorowanych tomaszowian). Wielu starszych ludzi radzi sobie zatrudniając na czarno osoby, które robią zakupy, gotują, sprzątają, kupują leki itd (jest to jedyna forma szarej strefy, która powinna istnieć, a wręcz się rozwijać. Niestety przychodzi czas, kiedy to nie wystarcza. Czasami dzieje się to gwałtownie np. złamanie nogi, które u starszych, schorowanych osób (często z cukrzycą) goi się fatalnie. Wtedy w krótkim czasie taka Osoba powinna znależć lokum w DPS-ie, lub hospicjum. W TM jest to niemożliwe (Kukliński wolał oddać za darmo Dom Dziecka biskupowi katolickiemu, który może tapetować swe pokoje 500.-złotówkami, niż sprzedać i zarobione pieniądze dać starym ludziom).

11.02.2017 10:16
Chyba źle odczytujecie wymowę artykułu. Tu nie chodzi o to, że czyjaś rodzina unika odpowiedzialności. Kluczowy jest brak pomocy przy rozwiązaniu jej problemów. Bardzo często słyszymy, że szpital to nie hotel. Kiedy narzekamy na złe jedzenie. Kiedy mówimy, że przez zdezelowane łóżka , pamiętające schyłkowego Gomułkę ludzie nabawiają się bólów kręgosłupa. Kiedy mówimy o brudzie. Kiedy skarżymy się na brak odpowiedniej ilości łazienek. Słyszmy , że szpital to nie hotel. Kiedy skarżyłem się na szpitalną korupcję dowiedziałem się o jakimś rzekomym konflikcie interesów. Zaciskam wtedy pięści i naprawdę mam ochotę przywalić osobie, która takie argumenty wytacza. Najchętniej tłukłbym ją tak długo i mocno, aż sama trafiłaby na szpitalny oddział. Na te zleżałe materace, w podartą pościel, do pielęgniarek i lekarzy pozbawionych empatii, mówiącących do rodzin, że jak nie chcą by pacjent nabawił się odleżyn, to musza biec do sklepu po materac przeciwodleżynowy. Zakazałbym wstępu rodzinie i pozostawił na szpitalnym wikcie. Problem leży w tym, że brakuje rzetelnej informacji. Właściwego pokierowania osobą potrzebującą pomocy i wsparcia. Pomocy w wypełnieniu dokumentów. Jakiegoś elementarnego poczucia przyzwoitości. To tak dużo? Chyba nie. Nie tylko pacjenci są lekceważeni. Miesiąc temu poprosiłem Prezesa szpitala o przekazanie mi danych dotyczących skarg składanych przez pacjentów. Do dzisiaj ich nie otrzymałem. Tydzień temu poprosiłem o przekazanie dokumentów na inny temat. Z tego co słyszę trwają konsultacje prawne, co zrobić by mi ich nie udostępniać, mimo, że stanowią taką samą informację publiczną, jak każde inne. W tym tygodniu poprosiłem rzecznika szpitala o dane dotyczące nadwykonań. Wciąż ich nie mam a to naprawdę wystarczy zeskanować tabelkę. Wczoraj złożyłem kolejne pismo. Zobaczymy jak długo będę czekał na odpowiedź. Oczywiście mam swoje sposoby na uzyskanie każdej z informacji o którą proszę i na pewno z nich skorzystam. Prędzej czy później wszystkie upublicznię. Dlaczego o nich piszę? Otóż dlatego, żeby pokazać poziom arogancji. Kiedy zadaję pytania, wzywa się znajome mi osoby zatrudnione w TCZ i grozi się im palcem. Ludzie więc boją się mówić, bo mają też własne rodziny na utrzymaniu.

11.02.2017 09:56
Ponieważ sama mieszka w niewiele lepszych. Niestety w Tomaszowie nadal w starych kamienicach brakuje podstawowych "zdobyczy cywilizacyjnych". Często są one powierzchowni odnawiane a wewnątrz na ścianach jest grzyb, brakuje toalet, a wodę trzeba nosić ze studni na podwórku. By właściwie oceniać czyjeś zachowanie nie można robić tego z własnej perspektywy ale nieco zmienić za każdym razem kąt widzenia. To samo dotyczy lekarzy. "Pokaż lekarzu, co masz w garażu" nabiera innego znaczenia. Nie chodzi już o poziom dochodów ale przede wszystkim o dystans, który dzieli dwie strony usługi medycznej.

doktor Judym 11.02.2017 09:41
Kim jest doktor Judym: Tomasz Judym, lekarz z powołania, który oprócz leczenia chorych pragnie usunąć też społeczne przyczyny chorób – nędzę i niesprawiedliwość społeczną, która tę nędzę wywołuje. Jego radykalizm i bezkompromisowość zraża do niego jednak środowisko ludzi bogatych. Judym w swoich poglądach i działaniach pozostaje samotny, tracąc także szansę na miłość w życiu prywatnym. Kto rozsądny chce tak skończyć? Życie w Polsce jest jeszcze gorsze niż w dżungli, bo tu nawet prawo dżungli nie obowiązuje...

Grzmot 11.02.2017 09:18
Wydaje mi się, że w większości przypadków o to właśnie chodzi,żeby uspokoić swoje sumienie chce się zwalić całą odpowiedzialność na innych. Panie Mariuszu, myślę .że pisząc o wnuczkach i dzieciach ktoś miał na myśli podobne przypadki ludzi starszych pozostawionych przez rodzinę samych sobie. Pani z wywiadu zareagowała trochę zbyt późno.

Wiktoria 10.02.2017 16:59
Jeśli nie ma to jest pozostała rodzina, jeśli nie to odpowiednie instytucje. Czemu siostra tego Pana teraz uwidacznia złe warunki w jakich mieszka ? Czyja to wina ? Takie wyżalanie się i obarczanie odpowiedzialnością innych tylko nie mnie.

ok 10.02.2017 14:49
grzmot jak byś sie mienił,czy inny dupek,głoszący swoje mądrości.załatwcie sobie nie DPS,ale kochanówek bo tam wasze miejsce.jak nie rozumiecie powagi sytuacji!

Wiktoria 10.02.2017 15:11
Ale grzmot pisze prawdę. To że ten pan mieszka w złych warunkach, że nie ma właściwej opieki to wina rodziny. Gdzie są wnuczki, dzieci ?

10.02.2017 15:12
A gdzie w tekście pojawia się informacja, że ten człowiek ma dzieci oraz wnuczków?

Janko 10.02.2017 12:25
Chcecie mieć państwową służbę zdrowia to cierpcie. Cierpcie i umierajcie aż się nauczycie, że lekarz może mieć was w dupie bo i tak dostanie pieniądze z nfz. Jakby pacjent płacił lekarzowi za usługę bez pośrednictwa nfz to byłoby inaczej.

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Walentynkowe Ale Kino Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
bezchmurnie

Temperatura: 0°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama