Raz na kwartał radni otrzymują od Zarządu Tomaszowskiego Centrum Zdrowia informację o bieżącej działalności szpitala. Zawiera ona dane finansowe oraz statystyczne, dotyczące np. liczby pacjentów obsługiwanych przez placówkę.
Dane, jakie są jednak najczęściej przedstawiane mają najczęściej mocno ograniczony charakter. Trudno na ich podstawie rzetelnie oceniać kondycję finansową spółki a także jej działalność merytoryczną. By to zrobić konieczna byłaby analiza bilansu spółki i przepływów finansowych, stanów magazynowych. Przepływami finansowymi spółek stosunkowo łatwo jest manipulować i dzięki nim np. podwyższać lub obniżać wynik finansowy.
- W sprawozdaniu została wykazana strata na działalności operacyjnej szpitala na poziomie 788 tysięcy złotych. Z tego co się orientuję na koniec roku szacuje się ją na poziomie 2 milionów złotych. Rozumiem, że strata zostanie pokryta z nadwykonań. Mamy tu wyliczone 6,2 miliona ponadplanowych procedur medycznych, a z tego co słyszę, NFZ ma zapłacić za nie ok. 70-75% wartości, to jest 4,65 miliona. Teoretycznie dałoby to około 2,6 miliona zysku brutto czyli licząc w zaokrągleniu ok. 2 milionów zysku netto. Pytanie więc brzmi ile z tych pieniędzy faktycznie pozostanie na koncie szpitala, po opłaceniu faktur i kosztów, które nie zostały jeszcze zaksięgowane na koniec roku. Chodzi mi o prowizję dla konsorcjów oraz ich udziały w zyskach TCZ - rozpoczął dyskusję radny Mariusz Strzępek, Przewodniczący Komisji Zdrowia , Rodziny i Spraw Społecznych.
Prezes Krzysztof Zarychta odpowiadał na pytania podkreślając, że czyni to z pełną wiarą w to, że dane jakie prezentuje zostały mu rzetelnie dostarczone przez jego pracowników, w tym obecną na sesji księgową. Prosił też, aby z pytaniami o ostateczny wynik finansowy za ubiegły rok wstrzymać do końca marca, kiedy to zostaną dokonane ostateczne rozliczenia finansowe z Narodowym Fundusze Zdrowia.
- Wtedy będziemy mogli rozmawiać o pewnych informacjach a nie o jakiś danych zasłyszanych pewnie od jakiegoś pracownika, który stał za drzwiami lub nie stał za drzwiami o dwóch milionach straty. Wstępnie wiemy, że strata na poziomie tych 700 tysięcy nie powinna się pogłębić - wyjaśniał Prezes, przyznając równocześnie, że w swoich wyliczeniach nie uwzględnia rezerw, pomniejszających ostateczny zysk spółki.
Mariusz Strzępek zwracał uwagę na duży wzrost kosztów funkcjonowania spółki w porównaniu z rokiem poprzednim. - W analizie porównawczej widzimy spory wzrost wartości kontraktu z NFZ. Sięga on prawie 10,5 miliona złotych w skali roku. Niestety widzimy też gigantyczny wzrost kosztów. Skąd biorą się te koszty i dlaczego są one aż tak wysokie - pytał radny
- Porównując te dwa lata nie zapominajmy o wypracowanych nadwykonaniach. To jest ilość świadczeń wykonanych przez TCZ dla naszych pacjentów. Jeśli wzrost kosztów jest wprost proporcjonalny do wzrostu przychodów do nie oznacza, że to jest wszystko. W naszej ocenie ten koszt wcale nie jest duży. Strata w porównaniu do roku poprzedniego jest mniejsza, a ilość nadwykonań większa. One nie są robione za darmo. Każdy pacjent, który wymaga opieki kosztuje, a NFZ, póki co nie zapłacił za nie ani złotówki - odpowiadał prezes, że wykonane ponad plan usługi związane były także z określonymi kosztami.
Rzecz jednak w tym, że prąd, czynsz i koszty pracownicze, które wymieniał Krzysztof Zarychta, mają charakter w dużej mierze stały i nie zmieniają się wraz liczbą pacjentów. Część pacjentów nie generuje także kosztów związanych z lekami i środkami opatrunkowymi czy pielęgnacyjnymi.
[reklama2]
Przewodniczący Komisji Zdrowia, Rodziny i Spraw Społecznych w tym kontekście wskazywał na zmniejszenie liczby chorych obsługiwanych przez TCZ - Mówiliśmy już o wyższym kontrakcie, wyższych przychodach i dużo wyższych kosztach. Jak te liczby mają się do ilości obsłużonych pacjentów? Dane budzą niepokój. Wydajemy więcej, mamy krótszy czas pobytu na oddziale, a więc i niższe koszty a leczymy mniej pacjentów. Na oddziałach szpitalnych jest ich mniej o prawie 1000. Ponad 7000 mniej pacjentów w poradniach specjalistycznych. Mamy więc cudowne uzdrowienie mieszkańców powiatu tomaszowskiego. Tymczasem statystyki Narodowego Funduszu Zdrowia mówią całkiem coś innego. Może to oznaczać, że tomaszowski szpital zaczyna być omijany przez chorych, którzy wolą leczyć się po prostu gdzieś indziej. Jaka jest dokładna tego przyczyna? Przydałaby nam się bardziej dokładna informacja dotycząca porównania liczby pacjentów na poszczególnych oddziałach. Czy pan taką informacją dysponuje? Czy dokonywał pan analizy ruchu pacjentów na oddziałach? - pytał.
Do analizy ruchu pacjentów prezes Krzysztof Zarychta się nie odniósł, jedynie na początku swojego wystąpienia próbował tłumaczyć mniejszą liczbę pacjentów na szpitalnych oddziałach ich wcześniejszym podwójnym wykazywaniem np. w przypadkach, kiedy pacjent hospitalizowany przebywał w czasie pobytu na dwóch oddziałach.
- Proszę odnieść sie też do różnicy między wskazaną na stronie 8 kwotą 61 milionów 939 tysięcy do tabeli na stronie 3. Różnica wartości to 7 milionów złotych? To sporo powyżej średniej miesięcznej. Jeśli dotyczy ona przychodów tylko za jeden miesiąc - padały kolejne pytania
- W trakcie roku aneksowanie kontraktu jest różne. W jednym miesiącu uzyskamy milion złotych więcej kontraktu, w drugim dostaniemy mniej lub nie dostaniemy. Nie możemy więc wyliczać średnich, ponieważ np. w grudniu dostaliśmy dodatkowe pół miliona złotych na urologię - odpowiadał Krzysztof Zarychta. Prezes przyznał też, że nie wie jaka jest aktualna wartość księgowa szpitala.
Kolejne z pytań dotyczyło różnic w finansowaniu szpitalnych oddziałów ratunkowych. Szpital w Radomsku otrzymuje w ramach kontraktu o 5 tysięcy złotych dziennie więcej. Jest z przyczyn takich dysproporcji może być brak przyszpitalnego lądowiska dla helikopterów Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, z budowy którego Powiat swego czasu zrezygnował, a wniosek szpitala o udzielenie dotacji na ten cel nie został zaakceptowany ze względów formalnych.
- Mielibyśmy zapewne większe finansowanie ale nie aż w takim stopniu. Byłoby to, jak wyliczaliśmy ok. 3 procent do stawki bazowej dziennej. Chcemy pochylić się nad tym aby pozyskać więcej lekarzy. Właśnie te etaty wpłyną bezpośrednio na wysokość tego świadczenia.- odpowiadał Prezes.
- Rozmawialiśmy swego czasu o obsłudze pacjentów przez Nocną Pomoc Lekarską. Pozostawia ona wiele do życzenia i jest na nią wiele skarg. Czy Pan podjął jakieś działania, by tę sytuację zmienić? - zadawał kolejne pytanie Mariusz Strzępek.
- Tutaj też staramy się pozyskać jak największą liczbę lekarzy. Stawki, jakie płaci Narodowy Fundusz Zdrowia są za niskie i nie da się zapewnić pełnej obsługi, nie przynoszącej straty. Świadomie generujemy stratę na NPL, ale dzięki temu, ta obsada, jaką wykazujemy do NFZ jest realna. Niestety tak jest w naszym mieście, że Nocna Pomoc Lekarska jest wygodna. Te kwestie skarg jakie wpływają, dotyczą najczęściej weekendów. Wielu rodziców nie ma czasu na pójście do lekarza na tygodniu. Woli przyjść do szpitala w piątek po południu lub w sobotę rano. Taki urok naszego miasta, że rodzice tak postępują. Są dni, kiedy dwóch pediatrów przyjmuje ponad 100 dzieci - mówił Prezes Zarychta.
- Najlepiej odpowiedzialnością za złe funkcjonowanie NPL obciążyć rodziców. Niech Pan nie żartuje Panie Prezesie - odpalił radny Mariusz Strzępek.
Przewodniczący Komisji Zdrowie Poruszył też sprawę czasu przyjęć pacjentów w poradniach specjalistycznych w TCZ. Jak twierdzi radny, ze skarg, jakie do niego docierają wynika że lekarze godziny przyjęć traktują w bardzo swobodny sposób. Zdarzają się nie tylko kilkudziesięciominutowe ale też wielogodzinne spóźnienia. Bywa, że nie pojawiają się wcale. - Sprawdziłem to osobiście i to w kilku przypadkach. Problem dotyczy nie tylko opisywanych przeze mnie wcześniej ortopedów. Świadczy to o braku nadzoru nad placówką.
- Wielu lekarzy, którzy się spóźniają, mają dyżury w innych miastach. Zdarzają się przedłużone dyżury albo niekorzystne warunki atmosferyczne. Wiemy, że takie przypadki mają miejsce i staramy się je wyjaśniać - twierdził Prezes uspokajając równocześnie, że dostępność do świadczeń nie jest ograniczona a lekarze nie otrzymują wynagrodzenia "godzinowego", ale jako procent od punktów wypracowanych w poradniach.
- Ale my mówimy o kulturze obsługi pacjenta a nie wynagrodzeniach lekarzy. Mówimy o tym, że pacjent czeka w poczekalni godzinę czy dwie i widzi, że lekarza, który już dawno powinien być wciąż nie ma. To samo jest na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Pacjenci po kilka godzin czekają na lekarskie konsultacje - naciskał Mariusz Strzępek
Prezes Krzysztof Zarychta podkreślał, że brakuje specjalistów i że nie może zwalniać z pracy lekarzy tylko dlatego, że się spóźniają.
Przewodniczący Komisji Zdrowia pytał także o wyżywienie w tomaszowskim szpitalu, wskazywał na jego niską jakość oraz fotografie posiłków pubikowane każdego dnia w internecie - Ile kosztuje nas wyżywienie jednego pacjenta - padło kluczowe chyba w tej sprawie pytanie.
- Około 9 złotych dziennie. Należy jednak pamiętać, że przetarg na catering wygrała firma, która zaoferowała najniższa cenę. Takie przepisy w tamtym czasie obowiązywały, jeśli chodzi o zamówienia publiczne - odpowiadał prezes, zapewniając, że w połowie roku zostanie ogłoszony nowy przetarg, a aktualnie trwają prace na specyfikacją przetargową. - Liczymy się z tym, że wyzywienie będzie kosztować nas więcej.
Mariusz Strzępek prosił też o ustawienie na terenie izby przyjęć dystrybutora z wodą do picia dla pacjentów, którzy spędzają w niej często kilka godzin.
Jako kolejny głos zabrał radny Dariusz Misztal, który dopytywał na jakim etapie znajduje się szpital, jeśli chodzi o przygotowanie wniosku na budowę Centralnego Bloku Operacyjnego. Konkurs w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego ogłosił już Zarząd Województwa Łódzkiego. Jego rozstrzygnięcie powinno nastąpić w okolicach lipca lub sierpnia. Do rozdysponowania jest około 100 milionów złotych, a walczyć o nie będą niemal wszystkie placówki lecznicze w województwie.
Mariusz Węgrzynowski mówił o termomoderniacji szpitalnego budnku przy ulicy Niskiej. Interesował się również zainstalowaniem w Tomaszowskim Centrum Zdrowi solarów. Wspominał również o perspektywie budowy oddziału odwykowego dla osób uzależnionych od alkoholu. Na ten temat wypowiadał się także radny Mirosław Banasiak.
Starosta Mirosław Kukliński zapowiedział też wprowadzenie do spółki majątku na którym ona funkcjonuje. Mówił też o tym, że brakuje lekarzy, oraz o tym, że poprzedni prezes TCZ próbował "podkupić" z Tomaszowa nasz personel medyczny.
Napisz komentarz
Komentarze