9 LAJ: ŚNIADANIE U TIFFANIEGO
Bilety: 25 zł (ulgowy), 35 zł (normalny).
Karnet na całą Akademię w cenie 140 zł (ulgowy), 150 zł (normalny)
We współpracy z Teatrem Syrena w Warszawie zdolni muzycy młodego pokolenia, zaprezentują utwory Komedy w zupełnie nowych aranżacjach. Pod kierownictwem muzycznym Rafała Stępnia (piano) i z udziałem takich muzyków, jak: Krzysztof Gradziuk (bębny), Paweł Puszczało (kontrabas), Łukasz Korybalski (trąbka), widzowie będą mogli przenieść się w muzyczny świat brzmień skandynawskich (zainspirowanych estetyką Torda Gustavsena, Larsa Danielssona, Jacoba Karlzona), klasycznych (Miles Davis), free jazzowych (w stylu Ornette Colemana), a czasem graniczących nawet z psychodelią.
Doskonałym wzbogaceniem takiej konwencji będzie gościnny udział w projekcie, dwojga charyzmatycznych, znakomitych wokalistów: Oli Nowak z zespołu „Dziewczyny” i Skubasa, wokalisty o wyjątkowej, bardzo charakterystycznej barwie głosu, którego muzyka charakteryzuje się niezwykle klimatycznymi, akustycznymi gitarowymi brzmieniami o lekko folkowym, grunge’owym charakterze.
„Śniadanie u Tiffaniego” Capote’a po raz pierwszy wystawiono 27 lutego 1965 roku w Teatrze Komedia w Warszawie. W roli głównej widzowie zobaczyli Kalinę Jędrusik. Muzykę do spektaklu skomponował Krzysztof Komeda Trzciński.
Jan Biczycki, reżyser, tak mówił o pracy legendarnego kompozytora: - Gdy przyszło do „Śniadania u Tiffaniego”, tylko o nim pomyślałem. Zgodził się i zrobił to zadziwiająco szybko. Chyba przez dwa miesiące. Współpraca z nim była dla mnie wielką przygodą. Dałem mu zupełną swobodę w kształtowaniu wizji muzycznej.
Biczycki i Komeda spotykali się, rozmawiali. Kompozytor mieszkał na Żoliborzu, niedaleko teatru, grał na fortepianie. - Starym zwyczajem patrzyliśmy na siebie, uśmiechali i powstawała ta jego muzyka – relacjonował reżyser. - Zadawał mi bardzo konkretne pytania: gdzie, ile, trzy minuty, cztery, dwie? Interesowało go przede wszystkim, ile ma czasu, by pomyśleć, jak rozwiązać frazę. To był artysta niesłychanie zdyscyplinowany. Potem przychodził na próby, patrzył, słuchał.
Biczycki wspominał, że Komeda czasem na gorąco siadał do instrumentu i coś poprawiał albo proponował coś zupełnie nowego. - Patrzył na mnie, ja kiwałem głową, następnego dnia przynosił rozpisaną muzykę – opowiadał. - Orkiestrował dużo sam, a w każdym razie omawiał orkiestrację bardzo dokładnie. Nie puszczał tego tak sobie. To była rzeczywiście jego muzyka.
„Śniadanie u Tiffaniego” zaprezentowane podczas festiwalu Letnia Akademia Jazzu będzie niespokojne, chwilami zaskakujące, chaotyczne, mroczne, ciche i zadumane… zupełnie jak natura każdego z nas i wiele jej odsłon, które widzimy na co dzień.
Napisz komentarz
Komentarze