O tym, że budynek, w którym urzędują pracownicy PUP jest w kiepskim stanie wiadomo już od wielu lat. Kiedy Starostą Tomaszowskim był Piotr Kagankiewicz szukano możliwości przeniesienia Urzędu w inne miejsce. Wtedy włąśnie zrodził się pomysł budowy nowego Domu Dziecka, przeniesienia podopiecznych, a następnie adaptowania obiektu przy ulicy Bartosza Głowackiego na potrzeby właśnie PUP. Przygotowano nawet projekt i oszacowano koszty inwestycji. W kolejnej kadencji pomysł (jak wiele innych - co być może powinno być tematem głębszej analizy w przyszłości) zarzucono a nieruchomość "podarowano" Archidiecezji Łódzkiej z przeznaczeniem na szkołę katolicką.
Równocześnie rozpoczęto "starania" o przejęcie budynku przy ul. Konstytucji 3-go Maja. W czerwcu 2015 roku Starosta Kukliński wystąpił do Zarządu województwa z pismem (w załączniku str. 35), w którym opisje konieczność poniesienia znacznych nakładów na remont budynku oraz brak formalnej możliwości ich ponoszenia przez samorząd powiatu tomaszowskiego. Domaga się w nim aby niezbędne prace remontowe na swój koszt przeprowadził Zarząd Województwa, alternatywnie proponuje przejęcie nieruchomości w drodze darowizny na cele publiczne.
Odpwiedź z Urzędu Marszałkowskiego przyszła w połowie lipca 2015 roku (załącznik str. 33). Zarząd Województwa Łódzkiego przypomina w nim, że Powiat Tomaszowski korzysta z obiektu nieodpłatnie na mocy umowy użyczenia. Zgodnie z jej brzmieniem, biorący w użyczenie Powiat Tomaszowski zobowiązany był do utrzymywania budynku w stanie niepogorszonym. W kwestii darowizny województwo proponuje nabycie budynku na normalnych, ustawowych zasadach, a więc z 50 procentową bonifikatą. Władzom województwa trudno się dziwić, bo co najmniej dziwna musiała się wydawać sytacja sprezentowania nnieruchomości powiatu Archidiecezji Łódzkiej. Skoro powiat tomaszowski jest tak bogaty, że stać go na rozdawanie własnego majątku, to czemu inny samorząd miałby mu robić prezenty ze swojej własności.
W odpowiedzi z listopada czytamy (załacznik str. 31), że powiat dochowuje należytej staranności w zakresie utrzymania budynku w stanie niepogorszonym, co nie jest jednak równoznaczne i wystarczające dla wstrzymania procesu degradacji budynku. Mirosław Kukliński raz jeszcze podkreśla, że obecny tytuła prawny nie pozwala by powiat czynił inwestycje przekraczające bieżące naparwy i remonty. Proponuje też, by grunt na którym stoi budynek oddać powiatowi w użytkowanie wieczyste.
Joanna Zięba Gzik w imieniu Zarządu województwa łódzkiego w połowie stycznia odpowiedziała (załącznik str. 29), że powiat może przejąć grunt w użytkowanie wieczyste bez konieczności ogłaszania przetargu oraz wnoszenia tzw. pierwszej opłaty, jednak władze naszego samorządu powinny się równocześnie określić co do nabycia własności posadowionego nim budynku. Raz jeszcze wskazano możliwość naliczenia 50 procentowej bonifikaty. Starosta Kukliński odpowiedział w lutym, że powiat zaintersowany jest zakupem oraz bonifikatą na poziomie 95% (załącznik str. 27).
Kolejna odpowiedż przyszła w marcu. Samorząd województwa poinformował, że zamierza zlecić wycenę obiektu, zweryfikować, czy nie istnieją osoby, w stosunku do których istnieje prawo pierwokupu, a dopiero po tym podejmie decyzje o sprzedaży i wysokości ewentualnych bonifikat. W ten sposób minął rok. Wymiana listów i zero efektów. Czy nie o wiele prościej byłoby, gdyby przedstawiciele dwóch samorządów spotkali się i w ciągu godziny, dwóch lub trzech ustalili jakiś konsensus? To, co wydaje nam się zwyczajne w normalnym obrocie gospodarczym, w administracji takie już nie jest. Czasem ma się wrażenie, że nie chodzi o załatwienie sprawy ale właśnie o to, by stworzyć odpowiednią liczbę kwitów i kwitków.
Korespondencja trwa jednak nadal. W pażdzierniku Starsota pisze do Marszłka, w listopadzie Marszałek do Starosty. Nie mogą dojść do porozumienia co do wysokości bonifikaty (patrz załączniki). W ten sposób mija półtora roku. Oba samorządy podkreślają swoją słabą kondycję finansową. W maju 2017 roku Starosta godzi się (proponuje) bonifikatę w wysokości 90%. mamy już dwa lata za pasem, a nadal niczego tak naprawdę nie ustalono. W sierpniu Zarząd Województwa podtrzymuje swoją decyzję o 50% ustawowym upuście (załącznik str. 17).
W grudniu 2017 Sejmik województa łódzkiego podjął uchwałę w sprawie wyrażenia zgody na dzierżawę wieczystą oraz sprzedaż budynków z 90 procentową bonifikatą. Do przeprowadzenia tej umowy potrzebna jest jednak zgoda Rady Powiatu Tomaszowskiego. Uchwała jest przygotowana ale nie trafia do porządku obrad.
W międzyczasie samorząd województwa postanawia wypowiedzieć umowę użyczenia i proponuje umowę najmu z czynszem na poziomie 15 zł za metr. To spore pieniądze jak na możliwości lokalnego samorzadu. W czerwcu 2018 roku do Łodzi wysłane zostaje kolejne pismo. Zawiera m.in. prośbę o przedłużenie dotychczasowej umowy użyczenia oraz ozastosowanie bonifikaty od naliczanego czynszu. Najważniejsze jest jednak to, że mimo pozytywnej decyyzji w tej sprawie Starosta zmienia reguły gry. Teraz proponuje, aby bonifikata dotyczyła nie tylko budynków ale całej nieruchomości. Zarząd województwa jest bez wyjścia i musi wszcząć procedury (łącznie z wyceną) od nowa. Tak mijają trzy lata. W tym czasie w budynku nie dzieje sie praktycznie nic.
W maju 2018 roku wykonano operat szacunkowy. Wartość nieruchomości oszacowano na poziomie 714 tysięcy złotych. Oznacza to, że powiat tomaszowski zapłącić powinen za pałac Landsbergów 71,4 tysiąca złotych. Dalej w tej sprawie nie zrobiono nic. W grudniu ubiegłego roku Zarząd Powiatu Tomaszowskiego podjął decyzję, że nie będzie występował o nabycie praw do nieruchomości.
*****
W opisywanej sprawie mamy do czynienia nie tylko z urzędnicza indolencją, ale także z przykładem złego zarządzania. Trzy lata wymiany pism, koszty związane z wycenami i wszystko to.... na nic. Pytanie: czy naprawdę Powiat Tomaszowski zamierzał wejść w posiadania zabytkowego pałacu? Śledząc korespondencję w tej sprawie można w to wątpić.
Dodatkowo temat siedziby PUP pokazuje też brak wizjonerskiego spojrzenia na miasto i brak szacunku do jego historii. W naszym mieście mamy nieliczne zabytki. Większość z nich to fabrykanckie pałace i wille. Nie ma ich zbyt dużo. Powinniśmy zrobić wszystko by właśnie samorząd stał się ich posiadaczem i przeznaczał je na różne cele użyteczności publicznej. Ich przekazywanie osobom prywatnym nie jest najlepszym pomysłem. Mamy u nas kilka przypadków, gdzie efekt "prywatyzacji" okazał się żałosny. Przy takim podejściu za kilkanaście lat po fabrykanckim Tomaszowie nie pozostanie kamień na kamieniu. Bo wybór: ratować zabytek, czy zbudować kolejną drogę do lasu, wypada zawsze na korzysć tej drugiej.
Napisz komentarz
Komentarze