Jakie są efekty takich działań i czy przynoszą wysokie słupki w sondażach, pozostaje pilnie strzeżoną tajemnicą sztabów wyborczych… jednak pokuszę się o mocno subiektywny komentarz w sprawie budowania lokalnego image nie tylko polityków. Obecnie "lans" nie ma już tak pejoratywnego wydźwięku, chociaż, gdy słyszymy słowo "szpan", trudno jest uniknąć negatywnych skojarzeń. Niby to samo a jednak nie do końca i to nie tylko ze względu na archaizm słowny.
Lans w mediach społecznościowych obserwujemy codziennie, przynajmniej Ci, którzy korzystają z tego typu mediów. Okazji nie brakuje, jak chociażby poranne smażenie jajecznicy, Zawsze można strzelić "selfiaczka" lub nagrać film o szkodliwości nadmiernego używania soli. Często dajemy lajka, "serducho", jak widzimy nowe zdjęcie profilowe znajomych. Może trudno w to uwierzyć, ale wiele osób zwraca uwagę na liczbę kliknięć i uwaznie analizuje, kto wyraził własną satysfakcję z faktu obejrzenia zdjęcia.
Zdjęcia oczywiście są ważne, bo z czytaniem i rozumieniem mamy coraz większe problemy. Scrollujemy więc przy każdej mmożliwej okazji, a nawet wtedy, gdy żadnej okazji nie ma, odruchowo wpatrujemy się w ekrany i widzimy tysiące obrazów, każdego dnia. Nasza peercepcja jest w stanie przyswoić tylko te, które w jakiś sposób zwócą naszą uwagę na ułamek sekundy dłużej.
Ta obrazkowa komunikacja posiada swoje okrsowe trendy. Ostatnio w modzie są zdjęcia z pracownikami służby zdrowia i przekazywanie dla medyków darów w postaci posiłków, kwiatów, maseczek i lizaków. Po rozmowie z jedną z pracownic tomaszowskiego szpitala usłyszałam jednak, że to prostackie zbijanie politycznego "kapitału" i próba pozyskiwania przyszłego elektoratu. Zaznaczała też, że kapitał ten w czasie pandemii mocno się zdewaluował.
Powiedziała mi, też, że ma już serdecznie dość robienia z jej środowiska „dziadostwa”, które czeka na pączki i jedzenie. Stać ją na zakupy i mierzi ją żenująca pomoc na pokaz, która w pierwszej kolejności dociera do znajomych "króliczka" (kimkolwiek by on nie był).
Zatem czy pomaganie jest złe? Takie, które wynika z potrzeby serca zapewne nie, jednak jeśli pomaga się na pokaz, by mieć okazję do autopromocji. Z daleka brzydko to pachnie "malizną" i przeciętny Kowalski wyczuje tę miałkość od razu.
W Tomaszowie jest wiele osób, które pomagają bezinteresownie na co dzień, często wszyscy dobrze o tym wiemy jednak… no właśnie czy takie osoby są zauważane? Trudno jednoznacznie to ocenić, ale jawi się pytanie czy te osoby potrzebują klaki, aby czuć się z pomaganiem dobrze? Śmiem twierdzić, że nie jest im to do niczego potrzebne, często wręcz oczekują anonimowości.
Dlaczego? No właśnie z prostego powodu, aby nie być „lansiarzami”. Najlepszym przykład pomagania bez chamskiego lansu jest Jurek Owsiak, wiecie dlaczego? Bo to, co robi jest wizerunkowo prawdziwe i pewnie robi to, co czuje, z potrzeby własnego serca. Któż z nas nie zagłosowałby na Owsiaka? Ano pewnie wielu, tak jak na Janinę Ochojską.
Poczynione ostatnio obserwacje i rozmowy skłoniły mnie do pewnych przemyśleń i na dziś dzieląc się nimi z Wami mogę stwierdzić, że prawda jak zwykle zawsze się obroni. Zatem jak się promujecie, dbacie o wizerunek nie zapominajcie, żeby to co robicie, nie wywołało odwrotnego efektu i śmiechu znajomych, odbiorców, klientów, wyborców. Nie zapominajcie, że każdemu może zdarzyć się wpadka, ale oby nie było to kojarzone z celebryctwem na siłę, byciem znanym tylko z tego, że chce się być znanym.
Jak zatem oceniać nasze rodzime podwórko? Ano najprościej z przymróżeniem oka, bo do profesjonalizmu daleka nam droga, nie tylko przez wpadki, ale przede wszystkim ze względu na brak profesjonalnej wiedzy w temacie, a często po prostu ze względu na niski poziom kultury i braki w wychowaniu. Dlatego zawsze warto być sobą, bo prawda zawsze najlepiej się sprzedaje
Napisz komentarz
Komentarze