Pierwsze kroki skierowałem do jednej z mieszczących się w Focusie drogerii. Mam nawet kartę stałego klienta, więc liczyłem na korzystne rabaty. Miła ekspedientka towarzyszyła mi już od samej bramki. Blisko godzinę trwało wybieranie odpowiednich zapachów. Dopasować je do konkretnej osoby, jej wieku i temperamentu wcale nie jest łatwo. W końcu się jednak udało.
Odetchnąłem z ulgą i pobiegłem do kasy. W czasie, kiedy pachnidła „się” pakowały, ja próbowałem wynegocjować jakiś korzystny rabacik. Udało się. Kasjerka nabiła produkty na kasę, a ja poczułem się lżejszy o ponad 1000 złotych.
Nie pozostało mi nic innego, jak wyjąć kartę kredytową, zapłacić i pobiec na dalsze zakupy. Kiedy moja karta trafiła doi czytnika, okazało się, że z płacenia nic będzie, ponieważ transakcja przez system została odrzucona. Coś takiego przytrafiło mi się pierwszy raz w życiu... jeszcze nigdy tak bardzo się nie wstydziłem. Wróciłem do domu bez prezentów.
Znaleźć po raz drugi w okresie przedświątecznym czas na kolejne zakupy? Wyczyn prawie niemożliwy. Postanowiłem odwiedzić któryś z tomaszowskich sklepów. Niemal codziennie przejeżdżam obok Galii Bulwary przy ulicy Legionów. Pamiętałem, że tam jest nowa Perfumeria Chillout.
Przyznam, że byłem zaskoczony dużym wyborem perfum oferowanych w tym sklepie. Niemal ten sam asortyment, co w piotrkowskiej galerii, tyle, że... sporo tańszy. Woda, którą wybrałem w Focusie kosztowała 599 złotych a w Tomaszowie 459 złotych.
Mało tego, obsługująca mnie dziewczyna sama zaproponowała kartę stałego klienta i od razu doliczyła rabat. W efekcie zapłaciłem mniej niż 430 złotych.
Po zapakowaniu prezentów dowiedziałem się jeszcze, że gdybym sobie o czymś przypomniał, to mogę na zakupy wpaść nawet w godzinach dopołudniowych w Wigilię.
W ten sposób mój wcześniejszy wyjazd do Piotrkowa okazał się całkowicie pozbawiony sensu. Mogłem od razu zrobić zakupy na miejscu, zaoszczędzić czas i oczywiście pieniądze.
Napisz komentarz
Komentarze