Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 23 lutego 2025 16:42
Reklama
Reklama

Takie fajne lato (3) - Od Szczecina po Chałupy...

A właściwie od Tomaszowa Mazowieckiego do Szczecina, a potem do Gdańska. Chcę dzisiaj opisać pięć dni spędzonych w podróży przerywanej dłuższymi i krótszymi postojami. Mimo że podróż ta była w założeniu służbowa, sprawiła mi frajdę. Niezaplanowaną wprawdzie, ale tym bardziej wartościową, że czas jaki miałem zrobił się jak najbardziej wakacyjny.

 

Wczesnym rankiem, po zapoznaniu się za pomocą mapy samochodowej z trasą, ruszyłem z Tomaszowa przez Ujazd i Brzeziny do Strykowa. I już jechałem jak po świeżym maśle po prawdziwej autostradzie. Szkoda tylko, że kiedy już się człowiek rozparł w fotelu i wsłuchał w ulubioną muzykę, musiał zatrzymywać się na bramkach i płacić haracz kapitaliście (naprawdę jednak nie wiem do dzisiaj komu – czy budżetowi Państwa Polskiego, czy jakiemuś przedstawicielowi wybranemu przez tak zwany „Układ” w celu „sprywatyzowania” czego się da i czego się nawet nie da, więc nie wiem doprawdy komu te opłaty napychają bankowe konta). Ale ludzie wiedzą i nawet prasa o tym pisała, więc ja nie muszę dociekać.

 

 

Potem zjechałem do Nowego Tomyśla, aby przez Gorzów Wielkopolski dotrzeć do Szczecina, zaplanowałem bowiem odwiedziny u mojego starszego brata, który od lat zamieszkuje w tym pięknym mieście. Tutaj zaczęły się schody. Za nic nie mogłem natrafić na słup z tablicą informującą jak do tego Gorzowa dojechać. Kiedy zmęczony włóczeniem się po Nowym Tomyślu zatrzymałem w końcu człowieka i nagabnąłem go o wskazanie kierunku, ten uśmiechnął się i powiedział, że jadę prawidłowo, ale dodał, że tablicy z kierunkiem jazdy w jego mieście rzeczywiście lepiej nie szukać, bo się jej nie znajdzie. Nie ma. I to był koniec wspomnianych schodów. Dotarłem do Szczecina bez przeszkód. Tam oczywiście się zgubiłem. Znałem Szczecin przed wielu laty i myślałem, że ciągle znam. Ale to było złudzenie. Na szczęście w centrum miasta trafiłem na zacnych ludzi, którzy kazali mi za sobą jechać i wyprowadzili mnie z manowców na właściwą drogę do dzielnicy mojego brata, czyli na Pogodno.

 

Mój brat Henryk był kiedyś stewardem, kucharzem i ochmistrzem na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej w czasach świetności tego przedsiębiorstwa, czyli „za kumuny”. Oprócz skromnej emerytury zostały mu w spadku niesamowite umiejętności kulinarne. I mnie, odchudzającego się brata, zapędził od progu do objadania się smakołykami, jakich nie powstydziłaby się na ten przykład sama pani Gessler, za którą nota bene nie przepadam.  Spędziliśmy mile czas, wspominając stare (dobre) czasy do późnych godzin nocnych.

 

Wczesnym rankiem wyruszyłem w drogę do Gdańska. Siąpił deszczyk. Ale ja byłem mocno wyluzowany i nie przeszkadzał mi to wcale, tym bardziej, że z odtwarzacza szła moja ulubiona muzyka Beatlesów, puszczanych na przemian z Rolling Stonesami. Przypadkiem odkryłem także umieszczoną za fotelem przez kochanego i troskliwego braciszka torbę pełną jego słynnych kanapek, które wtrynił mi pomimo moich zaciekłych protestów. Kanapki robi on także według nieznanych nikomu przepisów. Cała rodzina wie, że są zawsze wyjątkowe. I te były. Zanim dojechałem do Gdańska, torba była pusta.

 

Droga była mokra, wiec niebezpieczna. Z przerażeniem graniczącym z podziwem obserwowałem „Easy Riderów” polskich dróg, którzy wyprzedzali „na czołówkę”, zajeżdżali drogę jadącym spokojnie („po kanadyjsku”) jak ja kierowcom, trąbili na owych przymułów i przy błyskawicznym wyprzedzaniu pukali się w czoła. Niestety, jeden taki rajdowiec szalejący wypasionym audi A-8 lekko przesadził. Po wyprzedzeniu kilku aut na raz, zniknął za zakrętem, ale nie na długo. Zrobił się zaraz korek, po naszemu „traffic”. A kiedy już po pół godzinie policja zrobiła objazd, ujrzałem po lewej stronie drogi, w odległości około stu metrów w krzakach dymiący, leżący na dachu wypas. Pojechałem dalej, mimo wszystko głęboko współczując człowiekowi, któremu brawura odebrała rozum.

 

Wszystko poszłoby dobrze, gdyby w Stegnach na odcinku kilku kilometrów nie naprawiano centralnej jezdni. Jeden pas był czynny, drugi zamienił się w niebezpiecznie głęboki wykop. Całą godzinę wlokłem się przez te Stegny. Celem moje wyprawy był Gdańsk, gdzie czekał na mnie kontrahent. Poczekać musiał długo, a powodem była moja miłość…do Sopotu. Kocham to miasto nie od dziś. Przez długie lata pobytu w Kanadzie śnił mi się często. Sny się spełniły i Sopot już od lat kilku jest zawsze na mojej wakacyjnej liście. Nie mogłem sobie odmówić wypadu na molo, a potem nieco przydługo wylegiwałem się na mokrej, bo mokrej, ale za to mojej, sopockiej plaży. Aż przysnąłem. Zaraz po obudzeniu wykonałem telefon do kontrahenta i przyznałem mu się do wszystkiego. Był wyrozumiały. Umówiliśmy się następnego dnia w Gdańsku.

 

 

 

 

Nastał wieczór, więc zacząłem rozglądać się za noclegiem. Jako urodzony optymista zacząłem od pierwszego z brzegu hotelu, czyli od Grand Hotelu. Miły recepcjonista zaoferował mi jeden, jedyny oraz ostatni pokój jednoosobowy za jedyne 1 500 złotych. Załamał mnie, muszę przyznać. Podziękowałem mu pięknie i powlokłem się niezbyt daleko, bo do Sheratona. Tam piękna paniusia w recepcji zbyła mnie krótkim: nie ma żadnych wolnych miejsc. Na moje szczęście. Ceny są takie same jak w Grandzie, o czym dowiedziałem się dnia następnego od przypadkowo napotkanych na plaży znajomych z …Kanady. Oni tam mieszkali od tygodnia. No proszę, niby tacy sami jak ja Kanadyjczycy polskiego pochodzenia…a jednak…Jednak ucieszyłem się, że nie będę już samotny. A noclegi załatwił mi starszy pan z parkingu koło Poczty Głównej. Wprawdzie w okolicach Gdyni, za to za jedyne 120 złotych w pięknym ośrodku, w kompleksie zadbanych murowanych  domków nad jeziorem, ze stołem szwedzkim na śniadanie w pakiecie. Jedzenie i okolica – palce lizać.

 

Po szybkim załatwieniu spraw służbowych miałem już czas tylko dla siebie. Przede wszystkim odwiedziłem sopocki SPATiF. Obwąchałem stare kąty aby stwierdzić, że nic się nie zmieniło. No, może jednak coś-niecoś, ale doprawdy niewiele. Tylko siedzący samotnie przy barze nad szklanką czegoś mokrego były porucznik Borewicz, był teraz jednak bardziej podobny do detektywa Malanowskiego. Partnerów nie dostrzegłem, być może jako młodzież nie wytrzymali tempa i udali się na zasłużony odpoczynek.

 

Przez następnych dni kilka zjeździliśmy ze znajomymi Półwysep Helski. Pogoda była taka: do południa lało jak z cebra, po południu przestawało i robiła się pogoda jaką lubię najbardziej – mocne słońce w towarzystwie ostrego wiatru. Szczególne na Helu wiatr ten jest potrzebny, może nie wszystkim turystom, za to na pewno  wielbicielom windsurfingu. Całe ich fruwające stada obserwowałem dosyć zazdrośnie (wyglądali jakby się unosili w powietrzu).

 

Półwysep Helski ma długość 34 kilometrów i zajmuje powierzchnię 32,2 kilometrów kwadratowych. Szerokość półwyspu u jego podstawy wynosi 300 metrów, a w najwęższym miejscu ma szerokość jedynie 150 metrów. Kolejne miasta i miejscowości położone na Półwyspie Helskim (od cypla mierzei do jej podstawy) to kolejno: Hel, Jurata, Jastarnia, Kuźnica oraz Chałupy.

 

Hel to miasto i gmina w województwie pomorskim, w powiecie puckim (W latach 1975-1998 miasto administracyjnie należało do województwa gdańskiego), sąsiaduje z gminą Jastarnia. Miasto i gmina Hel ma jedynie nieco ponad 4000 mieszkańców. Hel położony jest na cyplu Półwyspu Helskiego w odległości 33 kilometrów od stałego lądu. Otoczony jest z trzech stron przez morze, piękne piaszczyste plaże i wydmy oraz lasy sosnowe - znajduje się na terenie Nadmorskiego Parku Krajobrazowego. (…)

 

Jurata to dzielnica gminy miejskiej i część miasta Jastarni, która jest położona na Półwyspie Helskim w powiecie puckim, w województwie pomorskim. Jurata to przede wszystkim bardzo znane kąpielisko morskie, a także kurort wypoczynkowy z przepięknymi plażami. W dzielnicy znajduje się wiele ośrodków wypoczynkowych i hotele. Nieopodal Juraty na obszarze gminy Hel znajduje się także prezydencki ośrodek wypoczynkowy, który bardzo często jest błędnie utożsamiany z samą Juratą(….)

 

Jastarnia to miasto i gmina w województwie pomorskim, w powiecie puckim. Miasto Jastarnia leży w środkowej części Mierzei Helskiej, 13 kilometrów od Helu i 22 kilometry od Władysławowa. W granicach miasta znajdują się trzy miejscowości: utworzony w okresie międzywojennym kurort Jurata, dawna wieś rybacka Kuźnica, a także sama Jastarnia. Centrum miasta składa się natomiast z dawnych miejscowości Jastarnia i Bór. Miasto jest znane jako kąpielisko, piękny kurort nadmorski oraz port morski(…) Kuźnica to dzielnica gminy miejskiej i część miasta Jastarnia, położona w bardzo wąskiej części Półwyspu Helskiego nad Morzem Bałtyckim. Kuźnica to dawna bardzo znana wieś rybacka, a obecnie morskie kąpielisko i kurort wypoczynkowy. Mierzeja Helska jest najwęższa właśnie w Kuźnicy, a z obu stron miejscowości wznoszą się piękne kilkumetrowe wydmy, w tym znana wydma Lubek. Od niedawna Kuźnica staje się także miejscem coraz bardziej docenianym przez żeglarzy.

 

Chałupy to dawna kaszubska wieś rybacka, a obecnie część miasta Władysławowa, które leży w powiecie puckim, w miejscu gdzie zaczyna się podstawa Mierzei Helskiej. Chałupy są pierwszą miejscowością mijaną podczas podróży przez Półwysep Helski. W Chałupach można skorzystać z uroków długiej, spokojnej i szerokiej plaży, która ciągnie się przez całą długość miejscowości lub idealnych warunków do uprawiania windsurfingu i kitesurfingu. (Wikipedia)

 

Oczywiście plaże nudystów istnieją w Chałupach, jak najbardziej. Tylko że teraz  Chałupy nie są już, jak kiedyś bywało, niestety, na miarę portfela zwyczajnego Polaka. Wybudowano przeraźliwie drogie ośrodki, a na ich parkingach panoszą się samochody, jakie trudno napotkać nawet na kanadyjskich drogach. „Chałupy welcome to!?” No co, pośpiewać nie można, czy co?

 

W Jastarni zrobiliśmy najdłuższy pobyt. Ledwie wysiedliśmy z samochodów, zaczął lać deszcz, nie – padać, strugi waliły z nieba jak oszalałe. Nic nam się nie stało, na przemian mokliśmy i suszyliśmy się w napotkanych restauracjach i barach. Naturalnie, przy oszałamiająco smacznych posiłkach z rybą i owocami morza na pierwszym planie. Zachwycałem się bardzo świeżym dorszem i tatarem z łososia. Poprawiałem halibutem i z rzadka zupą rybną. Wszystko na najwyższym poziomie, podawane przez uroczą i uprzejmą nad wyraz obsługę.

 

Nie obejrzałem się, kiedy trzeba było wracać do Tomaszowa. Na całym 158-kilometrowym odcinku A1 z podgdańskiego Rusocina aż do Torunia nie napotkałem najmniejszych problemów. Potem nie miałem już wyjścia - trzeba było wjechać na starą, jednojezdniową „jedynkę”, która biegnie równolegle do nieukończonego, 64-kilometrowego odcinka autostrady Czerniewice - Kowal. Po drodze czekał mnie przejazd przez Włocławek. W mieście trwają już podobno od lat kilku prace na przemian na północnej i południowej jezdni „jedynki”. W wielu miejscach ruch odbywa się po jednym pasie w każdą stronę. Rzec, że to koszmar, to jeszcze za mało.

 

A potem znowu pędziłem do Strykowa autostradą, za którą jeszcze nie trzeba płacić. Piękne, letnie popołudnie, w pełnym słońcu i w otoczeniu soczystej zieleni doprowadziło mnie przez Brzeziny, Koluszki, Niewiadów i Ujazd do mojego Tomaszowa. Takie fajne lato mnie spotkało tego roku.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

henio 13.09.2013 19:57
Jako ciekawostkę do Pana opowieści dodam, że w Sopockim Spatifie - w kuchni przyrządza potrawy tomaszowianin...

Opinie

Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Program "Tarcza Wschód" oparty jest na trzech kluczowych elementach: fortyfikacjach i zaporach przeciwpancernych, systemach antydronowych i rozpoznawczych, oraz wsparciu lokalnych społeczności rozbudową potrzebnej infrastruktury, np. drogowej - powiedział w Sejmie wiceszef MON Cezary Tomczyk.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:29
Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 3°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Czy tak powinno wyglądać Liceum

Czy tak powinno wyglądać Liceum

Od kilkunastu lat na oświatowej mapie powiatu tomaszowskiego funkcjonuje zespół szkół "katolickich". Jego integralną częścią jest też liceum. Szkoły prowadzi Katolickie Stowarzyszenie Oświatowe im. Św. Ojca Pio. Liceum nadano imię Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Zasłynęło jakiś czas temu, że żaden uczeń w nim nie zdał egzaminu maturalnego. Biorąc pod uwagę liczbę uczniów, może nie jest to nawet jakoś specjalnie problematyczne. Problemów należy szukać gdzieś indziej. Przyjrzeliśmy się dokumentom, które dotyczą funkcjonowania liceum w okresie minionych kilku lat. Wniosek nasuwa się jeden. To Liceum po prostu należy zlikwidować.
Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Od kilku miesięcy piszemy o tym, że nasz szpital, będzie przechowalnią pisowskich działaczy tracących intratne synekury. O tym, że w tomaszowskim szpitalu zatrudniono kolejnego spadochroniarza PiS dowiedzieliśmy się... z reportażu TVN. Tym razem jest to Radosław Marzec, związany z Janiną Goss (znaną z pożyczek udzielanych J. Kaczyńskiemu). Będzie on pełnił funkcję rzecznika spółki, ale jak zapewnia, wicestarosta Włodzimierz Justyna, nie będzie to jego jedyne zadanie. Marzec to radny Rady Miejskiej w Łodzi. Zajmował też szereg stanowisk bez wątpienia z politycznego nadania. O karierze zawodowej niewiele z Internetu się dowiemy. Poza tym, że był szoferem wspomnianej wcześniej łódzkiej skarbniczki PiS orz po Prezesa Skry Bełchatów. Do grudnia był też przewodniczącym Klubu Radnych. Złożył rezygnację, kiedy porządki w łódzkim PiS zaczęła robić Agnieszka Wojciechowa Van van Hekelom.
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: JagodaTreść komentarza: A w sprawie s12, która w wariancie południowym to jakaś masakra milczy...Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: ***Treść komentarza: Teraz się przypomniało jak inni przy władzy, że na dworcu syf! Przepraszam a co wasz PiS i największy ulubieniec -Macierewicz, zrobił wcześniej w tej kwestii dla Tomaszowa? 💩. 😀Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: KasiaTreść komentarza: Dobry wpis ale zapomniała Pani dodać że koniecznością na Dworcu jest okienko z kasą biletową! To prawdziwe utrapienie dla podróżująch tomaszowian.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: TomaszowiankaTreść komentarza: Wszystko ładnie i pęknie, ale szkoda, że tak mało ludzi korzysta. Czemu ? Bo minister infrastruktury Dariusz Klimczak odpowiedzialny za transport nawala z robotą, za którą bierze niemałe pieniądze. Multum przejazdów, jednak 80% z przesiadką w Koluszkach bądź Łodzi. Nawet do stolicy oddalonej o zaledwie ponad 100 km jest przesiadka. Przecież to komiczne, ale co takiego "szanownego" ministra może obchodzić ?! On w porównaniu do 'szarego obywatela" śmiga sobie samochodem ładowanym/tankowanym za nasze podatki. Jedynie kiedy korzysta z transportu publicznego to czas przed wyborami, kiedy to trzeba się pokazać jak Pan Trzaskowski poruszający się tramwajem jeden przystanek pod publiczkę i moment, w którym dziennikarze mogą cyknąć fotkę na okładkę swojego żałosnego szmatławca. A zwykli ludzie niech sobie radzą, oczywiście tuż po wyborach. Ta sytuacja miała miejsce właśnie po objęciu stanowiska przez Pana Klimczaka. Jeszcze w roku 2023 mieliśmy kilka połączeń bezpośrednich, lecz to się wówczas zmieniło, a Koalicja wpiera nam same dobre zmiany, choć już dobrze wiemy, że ich nie ma pod każdym względem. Mam nadzieję jednak, że rodacy któregoś pięknego dnia, wezmą sprawy w swoje ręce i przestaną wspierać oszustów i złodziei. Prace nad projektem jak zwykle zaczynają się w III kwartale, kiedy to przebudowa będzie stała od IV kw. 2025 r. do końca I kwartału 2026 r. z powodu warunków atmosferycznych, przez co również będzie trwała zapewne do końca 2027 r. o ile i w tym terminie się wyrobią. Kończąc, niech nasz dworzec rośnie w siłę, bezpieczeństwo oraz piękno i wygodę dla podróżujących ludzi.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: tTreść komentarza: Może mieszkańcy miasta ocenią czy takie dodatkowe skrzydła mieszkalne komponują się z wciśniętą kamienicą zabytkową. Czy modernizacja - remont zabytkowej kamienicy nie wpłynie na charakter elewacji i całego budynku (czy konserwator będzie nadzorował wszystkie działania na każdym etapie).Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: obywatel TMTreść komentarza: Co się spodziewać po wyborcach skoro większość to przybysze z wiosek. Starych tomaszowian coraz mniej, wieś rządzi miastem, wybierając tzw. swoich.Źródło komentarza: Radni chcą nocnej prohibicji. Koalicja ponad podziałami
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama