Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 14 grudnia 2025 01:04
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Okrakiem: Maski i kotyliony (1)

- Przed dwoma laty w „Gazecie Gazeta” rozpocząłem druk „Dziennika” pod roboczym tytułem: „Ucieczka w życie”. Poszło w kilkudziesięciu odcinkach. „Dziennik” ten, jak wskazuje nazwa, był zbeletryzowaną formą zapisków personalnych i z tych powodów, nie chcąc pójść zbyt daleko, z małym żalem druk przerwałem. Ale nie skończyłem pisać. Powstaje zwarta powieść składająca się z wielu łączących się w logiczną całość opowiadań. Powieść uzyskała wstępną akceptację w jednym z poważniejszych polskich wydawnictw. Zgodnie z obietnicą sprzed tygodnia pokaże dziś dotychczas niepublikowane, tytułowe opowiadanie: „Maski i kotyliony”. Prawda i fikcja mieszają się tu ze sobą sprawiedliwie, bo po połowie. Jak w życiu, opowiadanym z perspektywy czasu.

 

Ryszard nigdy wcześniej nie miał w zwyczaju dzwonić w niedziele. Zwykle proponował tematy około piątku, żeby każdy jego dziennikarz mógł przemyśleć przez weekend, co i jak. Ale tym razem Rafał sam się podłożył, bo sam mu na to pozwolił, prosząc przed tygodniem o każdą ilość pracy.

 

Jak był wolnym strzelcem, tak pozostał do dziś. Tyle że pisanie z pozycji freelancera kiedyś stanowiło powód do dumy, ponieważ było jego wyborem, a nawet można rzec – formą obrony przed zaszufladkowaniem oraz ograniczeniem swobody.

 

Pracował w fabryce. Jak mówili zazdrośni koledzy - w dobrej fabryce. Wtedy, na początku kanadyjskiej niedoli, każda stała praca dawała pozór nadziei na stabilizację. Zakład zatrudniał kilkuset emigrantów z całego świata i wszyscy byli dumni z wyróżnienia, podskakując z radości, że taką szansę dostali. Były dobre związki zawodowe, dobre kontrakty z najlepszymi firmami produkującymi samochody na całym świecie. Jednak Ryszard nigdy nie potrafił zrozumieć, co Rafała tak tam przyspawało, dlaczego lekceważy swój świeżo odkryty talent dziennikarski i nie chce przejść u niego na etat w Słowie.

 

- Wolisz być etatowym robotnikiem? – nie mógł nadziwić się naiwności kandydata na ciepłą posadkę przy redakcyjnym biurku. – Wyciągniesz w tej fabryce chociaż dwójkę? – zadał niedyskretne pytanie.

 

- Wyciągam trójasia, weekendy mam wolne, najlepszy pakiet benefitów w Kanadzie i dobre miejsce na liście seniority. Mogę klepać te blaszki do emerytury. Ta praca nie męczy, najwyżej – nuży.

 

- Oj, nie mów hop, nie bądź tego tak pewny. Nie ma nic na zawsze, a już na pewno w temacie: praca w Kanadzie.

 

I okazało się, że miał rację. Chińczycy weszli na rynek i zaczęli produkować te same części samochodowe za centy.

 

Niedzielne, sierpniowe przedpołudnie paliło dojrzałym słońcem. Na backyardzie było cicho, gorąco jak w piecu i beznadziejnie nudno. Otworzył gazetę na stronie z ogłoszeniami, przeleciał połowę kolumny działu „towarzyskie”. W końcu zatrzymał wzrok na zwięzłym ogłoszeniu: „ Blondynka, wolna, w średnim wieku, zgrabna i wesołego usposobienia, pozna odpowiedniego pana w celu towarzyskim”

 

- To chyba jest to, o co chodzi Ryszardowi – pomyślał z kpiącym uśmieszkiem pod zrudziałym od fajek wąsem.

 

Zamysł naczelnego był konkretny: - Nudzisz się, więc poczytaj ogłoszenia, umów się z jakąś podobnie jak ty nudzącą się panią i zrób mi materiał na piątek. No pewnie, że z zachowaniem anonimowości. O co chodzi? A więc chodzi mi o poznanie sposobu na życie samotnych pań, o próbę analizy psychologiczno-socjologicznej problemu samotności wśród Polek w Kanadzie. Przedstaw się jakoś inaczej, popytaj, powęsz i zmykaj. Bez dalszego ciągu, to chyba jasne?

 

Niby jasne było wszystko, tylko czy to było moralne? Widocznie z zagadnieniem  moralności dał sobie jakoś radę, skoro w końcu zadzwonił. Jej głosik był miły, zachęcający  i obiecujący, może nawet  więcej, niż można było wyczytać w ogłoszeniu.

 

- A pan szanowny to samotny chociaż jest? Znaczy się, czy nie daj Boże nie żonaty? No dobrze, wierzę panu, bo ja nie z tych, co z żonatymi romansują. Brzydzę się żonatymi. A dom pan masz? No, to dobrze, dobrze. Rozwiedziony? Znaczy się, że rozwodnik? No dobra, ostatecznie może być rozwodnik, ale czy dzieciaty? Taaa…dzieci już dorosłe, ale mieszkają z panem? Nie? To dobrze, dzieci nie są mi potrzebne, dopiero co swoje wygoniłam z domu. No nie, nie wyrzuciłam, tylko same poszły na swoje. Kanada, wie pan, nie? No to co, dzisiaj po południu może? To dobrze, bo się już strasznie nudzę taka samotna jestem. Ja jestem szczupła, przystojna blondynka, podobno ładna. Będę czekała przed domem. To jest bungalow, róże na frontyardzie. Pozna mnie pan, będę w białych spodniach i białej bluzeczce bez rękawków. To podam adresik.

 

I podała. Całkiem niedaleko, na osiedlu starszych domów nad jeziorem.

 

Ogolił starą szczecinę, ubrał się sportowo. Białe szorty, czarna koszulka od Kalvina Kleina i czarne, skórzane sandały na bose stopy.

 

- Dawno się tak nie pindrzyłem – zaśmiał się do lustrzanego odbicia, przy nacieraniu twarzy wodą kolońską. – To idziemy na podryw, co? – aż parsknął śmiechem, zapomniał już bowiem jak klasyczne podrywanie pań wygląda. Kiedyś, to co innego, ale to było dawno. Jak dawno? Po głębszym zastanowieniu stwierdził, że bardzo dawno. Jako rozwodnik z rocznym stażem nie miał się doprawdy czym za bardzo pochwalić. Owszem,  trzymał w portfelu kilka telefonów do kilku starych „kochanek”  na wszelki wypadek. Ale jak kiedyś obiecał sobie, że jeśli uda mu się w końcu doprowadzić do rozwodu, da sobie około roku „karencji”, tak słowa dotrzymał. No więc te stare znajomości powysychały w sposób naturalny, bo panie się poobrażały. A o to mu chodziło przecież.

 

Jedzie do pracy. Obowiązki, to obowiązki. Już trzeci miesiąc na bezrobociu, a żyć trzeba. Nie zabierał dyktafonu, chociaż mógłby, cały mieści się w dłoni. Postanowił, że przy okazji postara się spędzić w sposób przyjemny ten pachnący upałem niedzielny wieczór.

 

Dom pod wskazanym adresem prezentował się całkiem do rzeczy. Za to pani w bieli przechadzająca się nerwowo chodnikiem, nie za bardzo. Z daleka zauważył obcisłe białe dżinsy opinające wydatny zad oraz chude, szeroko porozstawiane krzywawe nogi. Kiedy podjechał bliżej i zobaczył „zjawisko” z bliska, zdjęty niesmakiem przycisnął gaz. Ale i tak zdążył dostrzec na jej twarzy brązowe plamy nie dające się zamaskować wyzywającym makijażem, także gęsto pokrywające obwisłą skórę odsłoniętych ramion.

 

 

 

 

- Co ja robię do cholery, przecież jestem w pracy, nie na randce – skarcił się w duchu, kiedy zawijał U-turn na szerokiej jezdni.

 

- Andrzej jestem – skłamał, bo musiał skłamać.

 

- Ja jestem Jadwiga. No widzi pan, bałam się, że źle siebie opisałam, ale teraz widzę, że wszystko się zgadza, no nie?

 

- Oczywiście, co do joty pani Jadziu.

 

Przeszli szpalerem różanych krzewów, których wywinięte przedwieczorną porą  kwiaty pachniały tak wspaniale, że poczuł werwę i chęć do życia. Nie dbał już wcale o to, że towarzysząca mu osoba nie jest w jego guście, uznając to za nic nie znaczący szczegół. Coś w głębi duszy podpowiadało mu, że mimo wszystko to spotkanie będzie miało jakiś sens, że coś się tutaj wydarzy, coś miłego i nieprzewidzianego.

 

Pani Jadzia wprowadziła go do ganku-altanki, owiniętej pnącymi się różami, posadziła przy stoliczku nakrytym nieskazitelnie białym obrusikiem i zapytała, czego się napije. Usłyszała, że on kawy. – No to ja piwka  - rzuciła znikając w czeluści korytarza.

 

Patrzył zadumany wprost przed siebie i podziwiał soczystą zieleń dobrze pielęgnowanej trawy. Zamyślił się, lecz nie na jakiś konkretny temat. On zamyślił się całkiem bezmyślnie. Tak mocno, że kiedy ujrzał  nachylającą się nad sobą opaloną na złoto śliczną buzię okoloną grzywą jasnoblond włosów, aż podskoczył ze zdumienia, a może nawet ze strachu. Bowiem przez głowę przeleciała mu straszliwie niedorzeczna myśl, że pani Jadzia na skutek jakichś niezwykłych starań, może nawet czarów,  odmłodniała o jakieś dwadzieścia lat i oto z przekornym uśmieszkiem na ślicznie wykrojonych usteczkach obwieszcza mu milcząco tę zaplanowaną zmianę, oczekując pochwały za udanie spłatanego figla.

 

- Dobry wieczór panu. Tutaj jest pańska kawka. Pani Jadzia jest w łazience i robi się na bóstwo. No to ja już pójdę sobie – wyrecytowała młoda kobieta, odwróciła się na pięcie i tak samo jak przedtem panią Jadzię, tak teraz ją pochłonęła ciemna czeluść korytarza.

 

- Zaraz, zaraz, kim pani jest? Jak ma pani na imię? – zawołał, ale nie odpowiedziało mu nawet echo.

 

Zaraz potem ukazała się pani Jadzia z Żywcem w dłoni. To już była jednak inna pani Jadzia. Ciało jej spowijała niebieska mgła sukienki do kolan, której dół podobnie jak śmiało wykrojony dekolt wieńczyła biała koronka. Podejrzanie jeszcze mocniej niż przedtem opalona twarz szczerzyła w zalotnym uśmiechu nieco przyduże, za to równiutkie sztuczne zęby.

 

- No to niech pan coś o sobie opowie, panie Andrzeju – zagaiła rozmowę poklepując poufale po ramieniu.

 

Opowiedział w kilku zdaniach swoją wcale niezmyśloną historię. Jak to kilkanaście lat temu przyleciał z żoną i dziećmi do Kanady. Jak to na skutek zapracowania i w konsekwencji braku czasu oddalili się od siebie, żeby po kilkunastu latach beznadziejnego życia obok siebie podjąć decyzję o rozwodzie. Opowiedział krótko o swojej pracy w fabryce, przemilczał swoje aktualne bezrobocie i fakt, że pracuje dla gazety polonijnej, za to pochwalił się swoim hobby, jakim jest strzelanie sportowe do rzutków.

 

Ona przyznała się, że jest wdową, że „jej” odszedł przed dwoma laty, a ona żyje dostatnio z jego emerytury oraz oszczędności, a dla rozrywki sprząta czasem jakiś domek.  Razem z tą dziewczyną, co to pan ją widział. I niepytana tak się zapędziła, że opowiedziała więcej o tej dziewczynie, niż o sobie.

 

Rafał nadstawił ucha.  Dziewczyna nie była tak młoda, na jaką wyglądała w momencie kiedy podawała kawę. Miała już trzydzieści sześć lat i przed dwoma laty przyleciała do Kanady na łączenie rodzin. Jej mąż, a właściwie prawie były mąż, bo sprawa rozwodowa jest w toku, zwabił ją do Kanady i tutaj rozpoczęła się jej gehenna. Zmuszał do ciężkiej pracy, ograniczał wydatki, nie dawał dobrego słowa, a ostatnio doszło nawet do rękoczynów. No to biedactwo uciekło od niego i wynajęło u niej pokój. Pracuje ciężko przy sprzątaniu domów i chodzi na język angielski. Chce pan, to ją tutaj zaprosimy na piwko. Chciał, więc rzeczywiście po nią poszła.

 

Tymczasem okazało się, że Rafał nie był jedynym samotnym mężczyzną, którego zainteresowało ogłoszenie pani Jadzi zamieszczone w Słowie. W tym samym czasie, kiedy pani Jadwiga poszła po „biedactwo”, na scenie wydarzeń pojawił się pan Józef. Z nieskrywanym wyrazem nieufności na pooranej, steranej życiem twarzy przedstawił się Rafałowi, siadł w fotelu i zamilkł. Za to kiedy panie pojawiły się w altance, zmienił się diametralnie. Całowanie rączek, pytanie o zdrowie, o plany na wieczór, wyrażanie zachwytu  – wszystko to dokonało niemałego zamieszania. Rafał nie za bardzo odczuł nienawiść czy zazdrość z chwilą jego pojawienia się. Pani Jadzia wprawdzie wyglądała na zakłopotaną i nawet przeprosiła go za pojawienie się konkurencji, a Rafał wykazał odpowiednią dozę udawanego oburzenia, lecz w głębi duszy ucieszył się. Bo sytuacja wyglądała teraz bardziej przejrzyście, niż jeszcze przed chwilą. Oto miłym zbiegiem okoliczności przy nakrytym pięknym białym obrusikiem stoliczku zamiast trzech osób, siedziały teraz dwie pary.  A na jego blacie pojawiło się bardzo dużo piwa, przydźwiganego z białego cargo-vana przez domyślnego i zapobiegliwego pana Józefa, kontraktora murarskiego.

 

Jak się rzekło, Rafał nie czuł urazy do pana Józefa. Wręcz przeciwnie, dziękował mu w duchu za pojawienie się, nawet za buraczane wdzięczenie się i nadskakiwanie gospodyni. Tymczasem Beata, bo tak przedstawiła się „biedna” dziewczyna, siedziała jak na szpilkach. Polonijny dziennikarz zabawiał ją wprawdzie rozmową, ale ona co i rusz podnosiła się i deklarowała chęć odejścia, tłumacząc to pilną nauką słówek angielskich na zapowiedzianą jutro klasówkę. Kiedy gorąco, może nawet nazbyt gorąco nalegał, żeby posiedziała z nim, kusił piwem i papierosami, to w końcu odpowiedziała, może nawet zbyt obcesowo, za to całkiem szczerze, że przecież przyszedł na randkę z panią Jadzią, a nie z nią. Co z niego za mężczyzna, że nie konkuruje, ba! – że nie walczy o panią Jadzię z panem Józefem? – droczyła się. Był bystrym obserwatorem więc zauważył, że młoda kobieta wypowiada te słowa z przekąsem i z lekką drwiną.

 

Ciąg dalszy za tydzień.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Reklama
Reklama
Repertuar kina Helios

Repertuar kina Helios

W najbliższym tygodniu Helios zaskoczy kinomanów nie tylko mnogością propozycji filmowych, lecz także projektów specjalnych dla widzów o rozmaitych zainteresowaniach. W repertuarze znajdzie się najnowsza animacja „Magiczna gwiazdka zwierzaków”, japoński hit „Jujutsu Kaisen: Execution” oraz projekcje muzyczne i tematyczne cykle.Od piątku, 12 grudnia w repertuarze zagości nowość w klimacie nadchodzących Świąt – animacja „Magiczna gwiazdka zwierzaków”. Podczas gdy dzieci wypatrują Świętego Mikołaja, on sam rozbija się na lodowej wyspie, z której musi wydostać się jak najszybciej. Jednocześnie maleńkie pisklę musi uratować przyjęcie w kurniku, dziewczynka, której mama wciąż jest bardzo zajęta, szuka choinki na własną rękę, mały jenot zgubił się w lesie, a ryś próbuje dotrzeć na czas na magiczny spektakl. Różnorodne historie przypomną kinomanom, dlaczego co roku nie możemy doczekać się Gwiazdki!Na ekranach Heliosa znajdą się też inne gwiazdkowe produkcje. „Mikołaj i ekipa” to historia Świętego Mikołaja, który po niefortunnym wypadku zaczyna uważać się za superbohatera i znika tuż przed Wigilią… Elf Leo oraz odważna 11-letnia Billie wyruszają na wielkie poszukiwania, a po drodze odkrywają spisek bezwzględnego producenta zabawek, chcącego zniszczyć świąteczną tradycję i przejąć kontrolę nad prezentami… Inną propozycją na rodzinny seans jest zabawny tytuł „Mysz-masz na Święta”. Mysia rodzina szykuje się do wspólnego spędzania Świąt. Jednak wszystko się zmienia, kiedy w ich domu pojawiają się… ludzie. Myszy nie chcą dzielić się przestrzenią i rozpoczynają realizację planu, który mają na celu wyproszenie nieproszonych gości! Wśród filmów dla widzów w każdym wieku ogromną popularnością cieszy się animacja Disneya „Zwierzogród 2”. Opowiada ona o ambitnej króliczej policjantce, Judy Hops oraz przebiegłym lisie, Nicku Bajerze. Duet detektywów tym razem rusza tropem tajemniczego gada, który nagle pojawia się w Zwierzogrodzie. Helios zaprasza na inne filmowe hity, do których należy kontynuacja horroru na podstawie kultowych gier – „Pięć koszmarnych nocy 2”. Akcja filmu toczy się rok po traumatycznych wydarzeniach w pizzerii Freddy’ego Fazbeara. Mike Schmidt i policjantka Vanessa Shelly próbują chronić młodszą siostrę Mike’a, Abby, jednak dziewczynka zaczyna potajemnie wracać do pizzerii, a w tle ponownie pojawia się postać tajemniczego Williama Aftona. Nadal na ekranach sieci dostępny jest też szeroko komentowany „Dom dobry” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Obraz przedstawia toksyczny związek Gośki i Grześka, w którym dochodzi do coraz bardziej niebezpiecznych sytuacji, a przemoc staje się codziennością… W głównych rolach wystąpili Agata Turkot i Tomasz SchuchardtSieć przygotowała również seanse dla fanów japońskiej animacji w ramach cyklu Helios Anime. W dniach 12-18 grudnia we wszystkich kinach odbędą się projekcje tytułu „Jujutsu Kaisen: Execution Shibuya Incident x The Culling Game Begins”. Kulminacją filmu, który podsumowuje dotychczasowe wydarzenia z serialu, jest dramatyczny pojedynek dwóch ulubionych uczniów Gojō. To wstęp do trzeciego sezonu anime, prezentowany przedpremierowo w kinach! Na piątek, 12 grudnia zaplanowano wydarzenie z cyklu Nocne Maratony Filmowe – tym razem będzie to Maraton Strachów. O godzinie 23:00 rozpoczną się projekcje aż czterech horrorów, w tym porywającej nowości „Cicha noc, śmierci noc”. To nie koniec projektów specjalnych odbywających się w najbliższym tygodniu! Swój czas w repertuarze będzie miał słynny maestro i jego orkiestra. „André Rieu. Wesołych Świąt!” to koncert z najpiękniejszymi kolędami i przebojami na radosny czas wyczekiwania Gwiazdki. Widowisko będzie dostępne w piątek i sobotę, 12 i 13 grudnia, a następnie 17 i 18 grudnia. Ponadto w niedzielę, 14 grudnia w wybranych kinach sieci odbędzie się wyjątkowa transmisja baletu „Dziadek do orzechów” wprost z Londynu! Widowisko urzeka niezwykłą choreografią i magiczną scenografią, nawiązującą do świątecznej aury.W poniedziałek, 15 grudnia do wybranych lokalizacji zawita cykl Kino Konesera z tajwańskim kandydatem do Oscara – „Left-Handed Girl. To była ręka… diabła!”. Samotna matka i jej dwie córki powracają do Tajpej po kilku latach życia na wsi, aby otworzyć stoisko na tętniącym życiem nocnym targu. W czwartkowe popołudnie, 18 grudnia we wszystkich kinach zagości cykl Kultura Dostępna i komedia „LARP. Miłość, trolle i inne questy”. Sergiusz, nastolatek zakochany w fantastyce i LARP-ach, zmaga się z prześladowaniami w szkole i swoim uczuciem do Helen. Gdy odkrywa jej tajemnicę, zyskuje szansę na niezwykłą przygodę!Bilety na grudniowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Obecnie dysponuje 53 kinami, które mają łącznie 300 ekranów i ponad 54 tysiące miejsc. Spółka skupia swoją działalność głównie w miastach małej i średniej wielkości, ale jej kina są również obecne w największych aglomeracjach Polski, m.in. w Łodzi, Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu. Helios S.A. jest częścią Grupy Agora, jednej z największych grup medialnych w Polsce, działającej m.in. w segmencie prasy (wydawca m.in. „Gazety Wyborczej”), reklamy zewnętrznej (lider rynku - AMS), internetu (portal Gazeta.pl) oraz radia (9 stacji radiowych z portfolio Grupy Eurozet).Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.12.2025
Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim

Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim

Gwiazdy europejskiego łyżwiarstwa szybkiego w Tomaszowie Mazowieckim powalczą o medale mistrzostw EuropyTo będzie jeden z najważniejszych sprawdzianów przed igrzyskami olimpijskimi w Mediolanie! Na początku stycznia, niespełna miesiąc przed rozpoczęciem najważniejszej imprezy sportowej czterolecia, w Tomaszowie Mazowieckim odbędą się Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim.Tomaszów Mazowiecki kolejny raz będzie gościł czołowych panczenistów Europy a Polacy będą startować w najmocniejszym składzie, z wszystkimi gwiazdami polskich panczenów, m.in. Kają Ziomek-Nogal, Andżeliką Wójcik, Damianem Żurkiem, Markiem Kanią, Piotrem Michalskim, czy Władymirem Semirunnijem na czele.Mistrzostwa Europy w tomaszowskiej Arenie Lodowej rozpoczną się w piątek, 9 stycznia, wieczorem. Już pierwszego dnia o medale zawodnicy powalczą w czterech konkurencjach – sprincie drużynowym kobiet, drużynie mężczyzn oraz na 3000 metrów kobiet i 1000 metrów mężczyzn. Dzień później zmagania rozpoczną się o godz. 14, a w programie są sprint drużynowy mężczyzn, 500 metrów kobiet, 5000 metrów mężczyzn i 1500 metrów kobiet. Mistrzostwa zakończą się w niedzielę, 11 stycznia, a tego dnia w Arenie Lodowej zostaną rozdane medale na dystansach 1000 metrów kobiet, 500 i 1500 metrów mężczyzn oraz w rywalizacji drużynowej mężczyzn i w biegach ze startu masowego.Organizatorzy jak zawsze przygotowali dla kibiców jak zawsze dużo dobrej zabawy, emocji a całość uświetni piątkowy pokaz świateł.09-11 stycznia 2026 r.Arena Lodowa w Tomaszowie Mazowieckim.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.01.2026
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

Morawiecki w Tomaszowie Mazowieckim. Najpierw hospicjum, potem rozmowa z mieszkańcamiPŚ w łyżwiarstwie szybkim - drugie miejsce Żurka na 1000 m w HamarTwarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Ogień w JaninowieStrażacy szybko opanowali ogieńFILMOWY SYLWESTER w kinie Helios!Śledztwo w Tomaszowie: Norbert C. aresztowany na 2 miesiącePŚ w łyżwiarstwie szybkim - Żurek trzeci na 500 m w HamarDach i wsparcie na start: w powiecie tomaszowskim rusza 3‑letni program mieszkań treningowychLechia zagra o spokój w tabeli. Do Tomaszowa przyjeżdża wyjazdowa SpartaDzień Pamięci Ofiar Stanu Wojennego – tomaszowianie pamiętająPełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum Zdrowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: xXXTreść komentarza: Wyznawcy to w twoim PiSŹródło komentarza: Spotkanie z Adrianem Zandbergiem i Aleksandrą Owcą w Piotrkowie Trybunalskim.Autor komentarza: xxxTreść komentarza: A Starosty nie zaprosili?Źródło komentarza: Morawiecki w Tomaszowie Mazowieckim. Najpierw hospicjum, potem rozmowa z mieszkańcamiAutor komentarza: PnTreść komentarza: A kto zamierza te kurniki wybudowaćŹródło komentarza: Twarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Na jakiej podstawie wysnuł Pan tezę, że my, tzn. prawica idziemy razem z komuchami ? Myślę, że jednak od debilowatego ryżego, który twierdzi (dla swoich wielbicieli- idiotów), że kto jest przeciwko niemu, to jest zwolennikiem putina. Trzeba się zdecydować, czego się chce w życiu, mój milusiński, ukryty czerwoniaku. PS. Głupi Pan nie jest, ale trochę przestawiony przez wiele lat komuny. Pozdrowienia od starego czekisty.Źródło komentarza: Dwa miesiące na kilka prostych pytań. Tomaszowskie Centrum Zdrowia testuje granice jawnościAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Mój wredny dodatek do poprzedniego wpisu. Ci buntownicy, to jest typowa kicha kaszana. Formalnie pracują w Tomaszowie, a nieformalnie mają kasiorkę z lokali i domków letniskowych. I chwalą zasadę: niech żyje wolność (podatkowa), niech żyje zabawa!!! Pozdrowienia od starego czekisty.Źródło komentarza: Twarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Szanowna Redakcjo. Przestańcie w niektórych tematach wstawiać totalny kit Waszym czytelnikom. Prośba: nie postępujcie tak, jak to robi gazeta wybiórcza, albo tuskowe tvn. To jest zła droga. Piszecie duży temat, o którym Wasi czytelnicy nic nie wiedzą. Tacy jesteście euroekolodzy, że zapominacie , iż w każdym, drażliwym temacie należałoby przedstawić opinie dwóch stron i wypadałoby pokazać lokalizacje tych istniejących i projektowanych kurników. Wtedy ludzie, czytający taki materiał będą bardziej zorientowani, o co właściwie chodzi. Domyślam się, że tutaj chodzi o dawno istniejące kurniki przy drodze do Karolinowa i o budowę nowych kurników. Ludzie! Nie tanie sensacje, ale KONKRETY!!! Mógłbym się na ten temat wypowiedzieć, ale nic nie napiszę, bo ten materiał powyżej NIC NIE WYJAŚNIA, a tylko dolewa oliwy do ognia.Źródło komentarza: Twarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama