„Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka. Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki”. Przyprawić komuś pupę to potraktować dorosłego jak dziecko, udziecinnić go, „upupić”. Pupa jest symbolem niedojrzałości i można ją narzucić każdemu człowiekowi w każdym wieku. Warunkiem upupienia jest stwierdzenie rozbieżności między wiekiem a postawą, wiedzą, zachowaniem.
W „gębie” mieszczą się wszelkie formy przyjmowane przez ludzi lub im narzucane. Nie można uwolnić się od „gęby”, czyli od stereotypowych zachowań, myślenia, gestów, które wtłaczają człowieka w stereotyp niedojrzałości. Zawsze z niewoli jednej gęby wpada się pułapkę drugiej. A więc przed formą nie ma innej ucieczki, jak tylko w inną formę.
„Łydka” symbolizuje zdrowie, energię, uprawianie sportu. To nowoczesny styl życia, powiązany ze swobodą seksualną, zerwaniem z tradycją.
Tuż przed wybuchem II wojny światowej Gombrowicz uczestniczył jako pasażer w dziewiczym rejsie polskiego statku pasażerskiego „Chrobry” do Ameryki Południowej. Postanowił przeczekać wojnę w Buenos Aires w Argentynie. W końcu jednak pozostał tam aż do 1963 roku, żyjąc czasem, szczególnie w okresie trwania wojny, na granicy ubóstwa.
Mistrz zrywania masek. Tak krytyka określała Witolda Gombrowicza. Czy zasłużył sobie na taki epitet, a jeśli tak, to czym? Przecież mistrz stosuje zasłony i sam ukrywa się za maskami. Tym doskonalej, im bliżej dochodzi do swego największego konfliktu wewnętrznego, którym jest własny seksualizm, a właściwie biseksualizm. Gombrowicz przez całe życie starał się unikać jednoznacznego przyporządkowania określonej seksualności, uważając sprawy seksu jako kwestię społecznego przymusu. Ślady tych zmagań z samym sobą można odnaleźć w całej twórczości tego znakomitego pisarza i filozofa. Pozwolę więc sobie wymienić jego dzieła według chronologii wydawniczej:
„Pamiętnik z okresu dojrzewania”, „Na kuchennych schodach”, „Ferdydurke”, „Iwona, księżniczka Burgunda”, „Szczur”, „Opętani”, „Trans-Atlantyk”, „Ślub”, „Dziennik 1953–1956”, „Bakakaj”, „Pornografia”, „Dziennik 1957–1961”, „Kosmos”, „Dziennik 1961–1966”, „Operetka”, „Wspomnienia polskie”, „Wędrówki po Argentynie”, „Wiersz do Izy i Malwiny”, „Dzieła zebrane, t. 1-11,”Dzieła, t. 1-15”. Aż do „Kronosa”
Kronos. Jeden z Tytanów. Uchodził za syna Uranosa i Gai. Czasem mylony z Chronosem. W obronie swych sióstr i braci pozbawił ojca władzy nad światem. Jego żoną była jedna z tytanid Reja. Z ich związku urodziło się sześcioro dzieci (Demeter, Hestia, Hera, Hades, Posejdon i Zeus), ale ponieważ przepowiedziano mu, że jedno z dzieci pozbawi go władzy połykał je zaraz po urodzeniu. Rei udało się uratować najmłodszego, Zeusa, podając Kronosowi kamień owinięty w pieluszki. Zeus został ukryty w grocie na Krecie. Rea zwołała nimfy, aby grały i dźwięczały dzwoneczkami by zagłuszyć płacz dziecka. Zeus gdy dorósł zmierzył się z ojcem – środek wymiotny spowodował, że Kronos zwrócił połknięte wcześniej swoje dzieci. Zeus wraz ze swym rodzeństwem postanowili ukarać ojca – w wyniku wojny tytanów Kronos został pokonany i strącony do Tartaru. Po umocnieniu władzy na Ziemi Zeus uwolnił ojca i oddał mu we władanie Pola Elizejskie. Planeta przeznaczona Kronosowi to Saturn. Świątynia Kronosa znajdowała się w Atenach. W Olimpii miał poświęcone wzgórze, a na Krecie składano mu ofiary z dzieci. (Źródło: Wikipedia)
Rita Gombrowicz wspomina, że o istnieniu tajnego pamiętnika swojego przyszłego męża dowiedziała się dopiero w roku 1966. Kiedy przypadkiem weszła kiedyś do siedzącego przy stole w swoim pokoju Witolda, ten rzekł: „Widzisz, piszę właśnie dziennik intymny, od czasu do czasu notuję sprawy prywatne”. Za dwa lata, kiedy już pisarz był bardzo schorowany, wskazał jej segregator ze słowami: „Jeśli wybuchnie pożar, bierz „Kronos” i umowy i uciekaj najszybciej jak możesz”. „Kronos” to próba przyjrzenia się własnemu życiu jako chronologicznej serii zdarzeń, konieczności spełnienia się przeznaczenia, to próba odtworzenia logiki swojej biografii.
To nie jest książka do czytania dla przyjemności, bo jakżeby mógł nią być wielki zbiór suchych wyliczeń kochanek i kochanków - kobiet i mężczyzn napotkanych na drodze życia, katarów, owrzodzeń i egzem, chorób wenerycznych, dochodów i rachunków bankowych, odkrytych i zaszyfrowanych zdarzeń i przypadków, korespondencji, sprawozdań ze spotkań towarzyskich, konfliktów z otoczeniem, skomplikowanych aspektów pracy w banku i twórczości literackiej – a wszystko to na tle ważnych wydarzeń historycznych rozgrywających się na świecie. Język „Kronosa” to relacja w tonie równym, pozbawionym emocji. Ta cała wyliczanka jest bardzo skrótowa i absolutnie nieliteracka.
W lipcu 1969 roku, kiedy Rita Gombrowicz stała się jedynym spadkobiercą pisarza, zrozumiała, że „Kronos” był dla niego rzeczą najcenniejszą. Jej zdaniem Gombrowicz zaczął konstruować te zapiski na przełomie lat 1952/1953. Od tego właśnie czasu dokonał rekonstrukcji swojej przeszłości począwszy od czasu… poczęcia. Istnieje potwierdzony domysł, że „Kronos” był pisany w banku na papierze firmowym (pisarz przez wiele lat pracował w Banco Polaco w Buenos Aires). Jak dużo musiał poświęcić czasu i jak wiele wysiłku pamięciowego musiało go kosztować odtworzenie czterdziestu ośmiu lat życia? Na kartach „Kronosa” zajmuje mu to początkowo niewiele miejsca, bo zaledwie po kilka lat na każdej stronie. Potem, począwszy od roku 1953 już więcej stron poświęca na zapiski dotyczące jednego roku , co sugeruje domysł, że już sporządzał je na bieżąco. Do końca roku 1962 przeznaczał regularnie po dwie strony na każdy kolejny rok, a wyjątkiem roku 1955, któremu poświęcił stron trzy. Przyczyna? – Tamtego roku w końcu odszedł z posady w Banco Polaco i jednocześnie był to rok upadku Perona, którego nawiasem mówiąc nie był nigdy zwolennikiem..
Sześć miesięcy po śmierci Gombrowicza, czyli na początku roku 1970, Rita zamieszkała we Włoszech w sąsiedztwie oddanych przyjaciół, Marii i Bogdana Paczowskich, którzy zawsze jej doradzali w trudnych dla niej sprawach polskich. W dwóch walizkach pomieściła całą spuściznę po zmarłym mężu. Wtedy po raz pierwszy ujrzały światło dzienne notatki zamknięte dotąd w teczce w kolorze łososiowym, na której widniał tytuł napisany dużymi literami ręką Gombrowicza - „KRONOS”. „Przewracałam duże, pożółkłe karty. Patrzyłam, jak mija jego życie rok za rokiem. To było poruszające. Zagadka. Skarb” – wspomina żona pisarza.
A potem razem z Marią zaczęły tłumaczyć na język francuski systematycznie, jedną po drugiej, zapisane pięknym, regularnym pismem kartki firmowego papieru Banco Polaco. W takim samym dużym formacie panie skopiowały rękopis w jednym egzemplarzu. Pierwszą francuską wersję tekstu zakończono w roku 1972. Został uzupełniony o informacje pochodzące od Gustawa Kotkowskiego (kuzyn Gombrowicza), Alejandra Russovicha i Wojciecha Karpińskiego. A potem przez całe lata Rita Gombrowicz uzupełniała notatki własnymi odkryciami i nanosiła poprawki.
Dwie książki o Gombrowiczu jej autorstwa („Gombrowicz w Argentynie”- 1984 i „Gombrowicz w Europie”- 1988) opierają się na faktach wziętych z „Kronosa”. Pragnęła w nich dać czytelnikom, a zwłaszcza Polakom, którzy nie mogli swobodnie podróżować w komunistycznych czasach, maksimum informacji o życiu pisarza. Szczególnie tych dotyczących jego życia w Argentynie, które polski czytelnik mógł poznać dotąd jedynie poprzez czytanie po kryjomu „Dziennika”. Przyjaciel rodziny Christian Leprette wykonał fotografie fragmentów „Kronosa”, których facsimile umieściła w obu wspomnianych książkach, aby zasygnalizować czytelnikom, że istnieją inne niż „Dziennik” prywatne zapiski Gombrowicza. Sam autor dwukrotnie zrobił to w „Dzienniku”, w szczególnie dosłowny sposób w dotyczącym roku 1963 fragmencie „Dziennik Paryż - Berlin”, w którym nie wymieniając tytułu, pisze o „Kronosie” wprost: „ Jedna z moich walizek w kajucie zawierała pewną teczkę, ta zaś teczka zawierała szereg pożółkłych arkuszy z chronologią, miesiąc po miesiącu, zdarzeń moich”. I cytuje dosłownie fragment, pomijając jednak szczegóły dotyczące życia seksualnego
Oto próbka zapisków Gombrowicza. „Kronos”, Argentyna 1955, strony 190, 191:
Rok ważny i szczęśliwy. Zaczęty melancholijnie na Corrientes, stał się rokiem wyzwolenia 1. z banku, 2. z peronizmu. W lutym wiadomość o sprzedaży banku. W marcu zdecydowałem się rzucić bank i powiedziałem Nowińskiemu. 27 IV – kategoryczna decyzja. 10 V – wolność. A 16 Vi – pacyfikacja. 16 IX – 2. Wolność. Finansowo rok szczęśliwy: zdołałem się utrzymać po rzuceniu banku. Zdrowie: nie najgorzej. Na początku trudności z oddychaniem. Inhalacje. Potem trochę dolegała prostata i zęby. Pod koniec – wątroba. Literat: nic specjalnego. Zacząłem nową powieść. Kursy filozofii – bardzo szczęśliwe. Erot: nieźle, spokojnie raczej, 15. Oby więcej takich lat! Zakończony szczęśliwie w w La Cabana”.
Erot, to sfera erotyki. Dotąd nieznana, tu – zaskakująca wielością kontaktów seksualnych, nawet w okolicznościach skrajnie im niesprzyjających. Jerzy Jarzębski wyjaśnia w Posłowiu:
„Gombrowicz nie ukrywa w „Kronosie” swoich stosunków homoseksualnych, pisze jednak wiele o bardzo wielu kobietach, z którymi był – zazwyczaj przelotnie – związany. Za sprawą „Kronosu” upada więc definitywnie teza pewnych przedstawicieli krytyki gejowskiej, którzy dowodzili (nie opierając się na faktach), że Gombrowicz był homoseksualistą stuprocentowym, dla niepoznaki tylko udającym biseksualistę. (…) Erotyka Gombrowicza była zresztą taka, jakiej zapragnął w „Dzienniku”: pozbawiona gorących, skłonnych do spętania, uzależnienia partnera uczuć, naskórkowa, zaspakajająca głównie potrzeby ciała. (…) Gombrowicz o swoich kochankach nie mówił pięknie, traktuje ich/je często instrumentalnie, wobec kobiet często używa słowa „kurwa”, co może nie ma poniżać, ale określać z bezlitosna trzeźwością charakter nawiązywanych stosunków. Czasami jednak z zapisków dobywa się aura głębszej emocji, czy przynajmniej troskliwości wobec partnera. Dotyczy to paru zaledwie młodych chłopców, dla których pisarz był nie tylko kochankiem, ale też opiekunem, czy nawet namiastką ojca, a bliskie relacje utrzymywały się nawet wtedy, gdy zakładali oni normalne heteroseksualne rodziny. Niekiedy, rzadziej, mówi Gombrowicz o swoich głębszych uczuciach do kobiet, z którymi zresztą łączyła go nie tylko erotyka, ale i bliskie przyjaźnie”.
„„Kronos” to rekonstrukcja życia. Pokazuje jak uparcie poszukiwał Gombrowicz podstaw własnego istnienia. Pisarz poszukując wiedzy o sobie samym, stara się ograniczać jedynie i wyłącznie do faktów, być jak najbliżej rzeczywistości, bez upiększeń. Patrzy na siebie z jak najdalej idącym dystansem i obiektywizmem. Jego umiłowanie młodości skontrastowane z bolączkami życia codziennego objawia nam w „Kronosie” prawdę o Gombrowiczu, o jego człowieczeństwie tak samo w wielkich uniesieniach jak i w biedzie oraz powszedniości codziennego życia.
Lektura to trudna i ciekawa zarazem. Uważam, że bez zagłębienie się w przypisy autorstwa Rity Gombrowicz, Jerzego Jarzębskiego i Klementyny Suchanow, nie jest w ogóle możliwe rozszyfrowanie zapisków Gombrowicza przez zwykłego czytelnika. Na wielu stronach publikacji zajmują one więcej miejsca niż sam tekst.
Rita Gombrowicz urodziła się w roku 1935 w Pierrefonds w Kanadzie. Pisarka. Studiowała literaturę francuską na Uniwersytecie w Montrealu, na Sorbonie oraz na Uniwersytecie w Nicei-Aix-en-Provence, gdzie obroniła doktorat z biografii Colette. Gombrowicza poznała w maju 1964 roku. Została jego sekretarką. Jesienią tego samego roku zamieszkali razem w Vence. Pobrali się 28 grudnia 1968, na rok przed śmiercią pisarza.
Napisz komentarz
Komentarze