Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 08:56
Reklama
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Na wirażu

Okrak emigracyjny. Choroba ducha? Stan rozproszenia duszy? Wydziwianie? Nie wiem jak go zdefiniować, choć nie mam wątpliwości, że istnieje – niezwykle prywatny rodzaj dyskomfortu, dla każdego emigranta zapewne inny. Jednak – śmiem twierdzić – żadnemu nieobcy, choćby w tych kilku sekundach irracjonalnego pragnienia, żeby WRÓCIĆ. (Joanna Titeux)

 

Było tak. W roku 2006 przyleciałem do Polski po pięciu latach nieobecności. I co, źle mi było w Kanadzie? Dobrze mi było. Osiągnąłem wymarzoną stabilizację i całkiem wysoki poziom życia, poprzedzony nieco przydługim, jak mi się teraz wydaje,  okresem walki o byt. Imałem się, jak wiele osób z tego samego, ostatniego rzutu emigracyjnego, przeróżnych prac, często dziwnych i męczących, żeby tylko nie wypaść z gry, żeby utrzymać rodzinę, dorównać innym i nie odpaść od średniego poziomu życia. Wybrałem, a raczej los mi wybrał niezbyt szczęśliwy czas przybycia na kontynent amerykański. Był to rok 1990, przypomnijmy sobie – sam początek kryzysu w Kanadzie. Pół roku w fabryce soków u Arabów z Iraku pozostawił nie najlepsze wspomnienia. W tym samym czasie, jak wielu innych nowoprzybyłych woziłem Toronto Stara, dorabiając „tauzena” do pensji. Mało mi było, to sprzątałem domy. I tak ciągle było mi mało.

 

Jednak w życiu czasem bywa, że człowiek borykając się z codziennymi trudami, walcząc jak lew o byt i przełamując przeciwności nie zauważa niekiedy momentu, że walczy z cieniem, niepotrzebnie traci siły, bo już osiągnął to, o czym zawsze tylko marzył, że już za bardzo nie ma o co się zabijać. Zaganiany, zapędzony, uwikłany w obowiązki i sumiennie je wykonujący, zapomniał, po co tu właściwie jest i stracił orientację w temacie znanym z popularnego serialu, w którym główna postać, Ferdynand Kiepski, bardzo typowy, zaflejtuszony polski bezrobotny, koneser piwa oraz innych trunków, mąż swojej żony, a zarazem pan i władca, zadaje sobie wciąż to samo pytanie: O co tu się rozchodzi?

 

Obrosłem w piórka. Kupiliśmy dom, miałem dobrą pracę w fabryce części samochodowych, na part time pisałem o sporcie polonijnym do gazety Gazeta. Zacząłem też pisać powieści, które się w niej ukazywały w odcinkach, a potem je wydawałem w  postaci zwykłych, papierowych książek. Nawet je sprzedawałem z niezłym powodzeniem.

 

Dzieci wyfrunęły z domu i ten dom zrobił się nagle za duży dla dwojga ludzi. A pusty to już na pewno. Gołym okiem było widać, a na pewno było i słychać i czuć, że potrzeba tutaj  zmian. Odpoczynku od siebie, od rutyny, w końcu od nudy. Nuda zabija. No dobra, mówię za siebie - potrzebowałem ratunku.

 

Przyleciałem na promocję książki do mojego miasta Tomaszowa Mazowieckiego, na głupie dwa tygodnie i co, potrzebne mi to było? Widać tak, choć konsekwencje tego przyjazdu mogą temu przeczyć. Zachłystnąłem się Polską jakby było czym. A może było? Nawet nie całkiem tak, bo ja załapałem starego ducha małego miasta, w którym się urodziłem, potem wychowałem, a potem spędziłem wielką część dorosłego życia. Przysięgam, że nic się w tym mieście nie zmieniło na lepsze. Zmalało, zbrzydło, widać jak na dłoni że nikt, a najmniej władze miasta się nim przejmują. Sam nie wiem, co mnie tutaj urzekło. Może piękne okolice: lasy spalskie, Zalew Sulejowski, Niebieskie Źródła, a może miłe towarzystwo kilkorga jeszcze żyjących jakimś cudem przyjaciół?

 

 

 

 

Prawda jest taka, że zassało mnie. Wróciłem do Kanady już innym człowiekiem. Za miesiąc poleciałem z powrotem do Polski, tym razem na pół roku. A potem bywało różnie, a następstwem tych różności jest fakt, że od czterech lat mieszkam w Polsce. Niby na stałe tuta mieszkam, jak to mówią. Tylko że co w nowych czasach oznacza mieszkanie gdzieś na stałe? Nie ma na stałe, szczególnie nie ma na stałe dla emigranta, człowieka, który na początku błąkał się po RFN-nie, przez prawie trzy lata zmienił tam siedem mieszkań, potem przybył na pobyt stały do Kanady i przeżył w niej prawie dwadzieścia lat. Dobrych i gorszych, ze wskazaniem na dobre a nawet bardzo dobre.

 

Czy mnie jest w Polsce źle? Zgrzeszyłbym z pewnością, gdybym tak twierdził. Mam dobrą pracę i całkiem dobre dochody. Nie zmienił się na gorsze mój poziom życia w porównaniu z tym w Kanadzie. Mało tego – jestem mniej zalatany, mam bardzo dużo czasu dla siebie, aż zbyt wiele. To dlaczego mam to, co mam? Dlaczego mam wrażenie, że nie dotarłem do wymarzonego celu, że jeszcze nie, że nie jestem jeszcze na prostej? Dlaczego odnoszę wrażenie, że ciągle jeszcze jestem na wirażu?

 

Jest tak. Posłuchajcie. Czy tylko ja to mam? Czy jest jeszcze ktoś, kto podobnie jak ja nie może usiedzieć w jednym miejscu, że ciągle coś go goni, że zrywa się i pędzi z powrotem, nie bacząc na wyrastające po drodze małe płotki i duże płoty, przeskakuje przez nie bez zastanowienia i bez trudu, jednym słowem – przychodzi nań taki czas, że w głowie szumi  jedno słowo, a jest nim nazwa kraju, w zależności od tego, gdzie obecnie przebywa. Ja tak mam. U mnie ten okrak emigracyjny działa w obie strony, a limit zasiedzenia tu czy tam wynosi pół roku, czyli głupie sześć miesięcy. Nawet nie muszę ich liczyć. Kiedy zew krwi, (a może czegoś innego) woła mnie do powrotu, coś się ze mną dziwnego dzieje. To coś w rodzaju tęsknoty za czymś zrazu nieokreślonym, mało realnym, bezprzedmiotowym. I zaczyna się krótszy, płytszy sen, roztrzepanie w ciągu dnia i bujanie w obłokach. Samotne spacery, przysiadanie na ławeczkach i marzenie, na razie jeszcze mało konkretne marzenie o jakiejś zmianie w życiu. I nagle wiesz dlaczego tak jest. Wiesz, że musisz lecieć. Przychodzisz do domu i oznajmiasz domownikom: Lecę! I jest to okrzyk radości.

 

Nie żałuję niczego. Zostawiam ludzi i przedmioty. Nie na zawsze, na trochę, na kilka miesięcy zaledwie. Lecę.

 

****

 

Od Redakcji

 

Edward Wójciak. Urodzony w Tomaszowie Mazowieckim. Od 20 lat zamieszkuje w Mississaudze koło Toronto, prowincja Ontario, Kanada. Ostatnio często odwiedza Polskę, wtedy mieszka w Tomaszowie Mazowieckim. Dziennikarz „Gazety”, polskojęzycznego pisma ukazującego się w Toronto, pisarz.  Jest zwycięzcą konkursu literackiego „Gazety” (2000 r.), a także laureatem dwóch wyróżnień w III Konkursie Literackim im. Marka Hłaski, organizowanym przez Klub Inteligencji Polskiej w Wiedniu i ich pismo „Jupiter” (2005 r.). Jest także zdobywcą statuetki Złotej Sowy – „Polonijnego Oscara” w Dziedzinie Literatury za rok 2008, przyznawanego od szeregu lat przez Klub Inteligencji Polskiej w Austrii oraz wspomniane pismo „Jupiter” dla wyróżniających się polskich pisarzy, tworzących poza granicami kraju.

 

Edward Wójciak jest laureatem ostatniego, V Konkursu im. Marka Hłaski, w którym tym razem (2011 rok) zdobył Pierwszą Nagrodę  opowiadaniem „W GARŚĆ SIĘ WZIĘCIE”, będącym fragmentem prozy pochodzącym z powieści „PIĘTNO ANIOŁA”. Opowiadanie zostało opublikowane w styczniowym numerze pisma JUPITER ( www. jupiter-online.at)

 

- Toronto 2004 - pierwsza powieść „AKADEMIA POLITURY”. Realizm losów polskich emigrantów w Kanadzie przeplata się w niej z fikcją wątków kryminalnych i brutalnością osobistych przeżyć głównych postaci. „Wielkie ucieczki z komunistycznej Polski końca lat osiemdziesiątych początkiem pościgu rodaków za złudzeniami. Niektórym żądza pieniądza przesłania świat...” - tak rozpoczynały się  streszczenia kolejnych odcinków powieści, która powstawała na oczach czytelników „Gazety”, wzbudzając ich wielkie zainteresowanie. Nakład tej książki został całkowicie wyczerpany, a ponieważ rozszedł się głównie w Kanadzie i USA, autor podejmuje próbę zaprezentowania powieści polskiemu czytelnikowi, pod skróconym tytułem „POLITURA”, po ostatecznych poprawkach oraz skrótach.

 

 

 

„ZUPA Z KRÓLA-BALLADA O KOCHANIU (Toronto 2006), toczy się w Polsce. Książka opowiada życie chłopca z małego miasteczka (Tomaszów Mazowiecki), którego trudny okres dorastania przypadł na lata powojenne. Kończy się w przededniu stanu wojennego ucieczką bohatera do USA. Wydana w Kanadzie, cieszyła się dużym zainteresowanie w środowiskach polonijnych. Zaraz po promocji książki w Polsce (Tomaszów-Maz.) autor wystąpił przed kamerami TV Polonia w programie Moniki Jóźwik.

 

-„SIWY DYM” (Tomaszów Maz. 2007). Akcja rozgrywa się w Kanadzie. Tematem są perypetie bohatera, Filipa Krawca, w konfrontacji z życiem na emigracji. Alkoholizm oraz „ból egzystencjalny”, czyli problemy nieobce wielu współczesnym Polakom żyjącym po obu stronach oceanu, oto o czym jest ta książka. Nieszczęście towarzyszące chorobie alkoholowej jest tutaj pretekstem do pokazania czytelnikowi w sposób niebanalny problemów zagubienia człowieka we współczesnej cywilizacji. „Liczne próby pokonania słabości bohatera przedstawione drastycznie, lecz z umiarkowanym poczuciem humoru i autoironii, bez mentorstwa i taniej dydaktyki, okazały się po mistrzowsku trafione. Ta niepoważna powieść o poważnej chorobie, wraz z jej zakamuflowanym przesłaniem, może zdziałać więcej, niż niejeden śmiertelnie poważny wykład specjalisty od detoksu” (z recenzji w torontońskiej „Gazecie”).

 

W maju 2008 roku na łamach „Gazety” zakończył  się druk czwartej powieści: ”IDĘ SIĘ BAĆ ZARAZ WRACAM”. Powieść otrzymała nowy tytuł „PIĘTNO ANIOŁA”i niedługo ukaże się drukiem, nakładem wydawnictwa Papierowy Motyl. W grudniu 2010 (Novae Res) ukazał się zbiór trzynastu opowiadań Edwarda Wójciaka pod tytułem: „KRÓTKA HISTORIA SPODNI W TOMASZOWIE MAZOWIECKIM”.

 

Akcja powieści „PIĘTNO ANIOŁA” toczy się w Kanadzie (Toronto i okolice) a także we współczesnej Polsce. Bohaterem jest kanadyjski nauczyciel polskiego pochodzenia, Filip Krawiec – postać obecna we wszystkich dotychczas wydanych pozycjach autora. Filip, człowiek w wieku średnim, dotknięty nieszczęściem alkoholizmu, podejmując próby wyrwania się z jego szponów, wpada w dramatyczne konflikty z najbliższym otoczeniem oraz z samym sobą. Książka przy zachowaniu całkowitej autonomii dzieła, jest jakby kontynuacją „SIWEGO DYMU” i jak zapewnia autor – ostatnią częścią cyklu opowieści o Filipie Krawcu.

 

„PIĘTNO ANIOŁA” opowiada z charakterystyczną dla autora swadą, oryginalnym językiem, bez taniego dydaktyzmu  -  o mężczyźnie walczącym z różnym skutkiem z dwiema chorobami współczesnej cywilizacji – alkoholizmem i rakiem prostaty.

 

Wykreowane przez Edwarda Wójciaka losy postaci głównego bohatera zaczynające się od lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku a kończące na początkach dwudziestego pierwszego, są doskonałym, dyskretnie podanym, wręcz zręcznie zakamuflowanym literacko  materiałem historycznym – Filip Krawiec jest świadkiem najważniejszych wydarzeń współczesnej historii Polski i losów Polaków w tym okresie przemian, przełomów, frustracji, klęsk, sukcesów i masowej emigracji.

 

Wszystkie książki Edwarda Wójciaka można kupić w Księgarni Barbary Gożdzik przy Placu Kościuszki 22 w Tomaszowie Maz.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

20.10.2012 18:44
Rozszczepienie pojęcia [dom] ;-). Z czasem człowiek się przyzwyczaja do wszystkiego i wydaje mu to się swojskie. Przyzwyczając się do charakterystyki kilku miejsc na raz wychodzi właśnie taki tożsamościowy galimatias ;-).

Michał 20.10.2012 11:00
Sympatyczny i mądry felieton.

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Co grozi za brak ubezpieczenia ciągnika rolniczego? Ciągnik rolniczy to jeden z najczęściej wykorzystywanych pojazdów w rolnictwie. Posiadanie maszyny wiąże się nie tylko z odpowiedzialnością za jej stan techniczny, ale również z koniecznością wykupienia odpowiedniego ubezpieczenia. Jak się okazuje, zgodnie z prawem polisa jest obowiązkowa, a jej celem jest ochrona właściciela pojazdu oraz innych uczestników ruchu drogowego. Co grozi za brak ubezpieczenia? Przeczytaj nasz artykuł, aby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji prawnych i finansowych.Data dodania artykułu: 21.01.2025 15:12 Astronom: najbliższe tygodnie to dobry czas na obserwacje jasnych planet W najbliższych tygodniach, przy dobrej pogodzie, na nocnym niebie można obserwować: Marsa, Jowisza, Wenus i Saturna, zaś Urana i Neptuna - z pomocą np. lunety. Pod koniec lutego dołączy do nich Merkury. Dla amatorów obserwacji to dobry moment na spojrzenie w niebo - powiedział PAP astronom Jerzy Rafalski.Data dodania artykułu: 21.01.2025 11:02 Film dokumentalny o Liroyu trafi na ekrany kin 21 marca Mówi się o nim, że „jedną płytą wyciągnął polski hip-hop z podziemia”. Później związał się z polityką. Kim jest Piotr Marzec, którego wszyscy kojarzą z jego sceniczną personą, Liroyem? Na to pytanie w swoim najnowszym filmie „Don’t f**k with Liroy” odpowiada reżyserka, Małgorzata Kowalczyk, która wcześniej zrealizowała filmu „Fenomen” o Jurku Owsiaku. Obraz zadebiutuje na ekranach polskich kin 21 marca.Data dodania artykułu: 21.01.2025 10:48
Reklama
Reklama
Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią. Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliów Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Za to, że nie mamy nowego bloku operacyjnego odpowiada Starosta Węgrzynowski Radni Komitetu Wyborczego Marcina Witko w Powiecie Tomaszowskim oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego złożyli wniosek o zwołanie sesji w trybie tzw. nadzwyczajnym. Tematem przewodnim była sytuacja w szpitalu po zmianie Prezesa spółki. Radni chcieli też przepytać Marka Utrackiego i poznać zakres jego kompetencji. W czasie 3 godzin obrad pojawiło się tak wiele wątków, że dla przejrzystości należy relację podzielić na kilka części. To, co najbardziej powinno interesować tomaszowian, to oczywiście poprawa jakości usług, której nie da się przeprowadzić bez ważnych inwestycji. Są one istotne z punktu widzenia rozwoju i coraz większego zapotrzebowania w związku ze starzejącym się społeczeństwa miasta, powiatu. Dyrektor Monika Białas skupiła się na dwóch złożonych wnioskach oraz trzecim, który jest gotowy do złożenia. Skaczcie do góry jak... polityczne kangury Wszystko wskazuje na to, że Adrianowi Witczakowi uda się w krótkim czasie odzyskać dwóch radnych w Radzie Miejskiej. Nie jest tu mowa oczywiście o paniach, które złożyły rezygnację z członkostwa w klubie i partii, nie godząc się z zachowaniami posła Platformy Obywatelskiej. Do radnych KO dołączą najprawdopodobniej dwaj radni Kucharscy, którzy już obecnie uczestniczą w partyjnych zebraniach Platformy. Obaj Panowie dostali się do Rady z listy Polski 2050 Szymona Hołowni, wcześniej mandaty uzyskali kandydując z list PO. Teraz wykonają kolejny kangurzy skok. Co na to Polska 2050? Członkowie partii od swoich radnych się odcinają. Nawet świąteczne życzenia w Tomaszowskim Informatorze Tygodniowym składali osobno. Twierdzą, że panowie w partii nie są i od ich działań się dystansują
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama